Co zrobić z Vivaldim? [„Bajazet” Krystiana Lady w wiedeńskiej Operze Kameralnej

19.10.2020
fot. Herwig Prammer

Antonio Vivaldi dziś kojarzy się przede wszystkim z koncertami skrzypcowymi „Cztery pory roku”. Jednak w swoich czasach był znany głównie jako twórca muzyki wokalnej. W jednym z listów wspomniał, że napisał 94 opery. Poza tym komponował liczne oratoria. Do dziś zachowało się nieco ponad 40 oper tego kompozytora, które jednak niezwykle rzadko pojawiają się na deskach teatrów.

„Bajazet” to dojrzałe dzieło Vivaldiego, które miało swoją premierę w 1735 r. podczas karnawału w Weronie. Historia bizantyjskiego władcy pojmanego przez Tamerlana, przywódcę Turków, była w okresie baroku kanwą wielu oper. Vivaldi stworzył muzycznie bogatą kompozycję, w którą wplótł kilka swoich wcześniejszych arii, a nawet zapożyczył arie od Hassego, Giacomelliego oraz Broschiego. „Bajazet” ma porywające arie oraz wspaniałe fragmenty instrumentalne. Na jego wystawienie zdecydowała się wiedeńska Opera Kameralna we współpracy z Theater an der Wien.

Przedstawienie wyreżyserował Krystian Lada, który konsekwentnie buduje swoją pozycję jako oryginalny i niezależny europejski reżyser. Reżyser w sposób interesujący reinterpretuje barokowe libretto, a inscenizacja jest dobrze przemyślana i spójna. W przedstawieniu Lady aktorzy w studiu przygotowują nagranie „Bajazeta”. Przy okazji wychodzi na jaw mizoginia i inne nie najlepsze cechy artystów. Jeden z aktorów zbytnio wczuwa się w swoją rolę i popada w szaleństwo.

W zasadzie taka idea teatru w teatrze jest bliska barokowej estetyce, problemem jest jednak to, że mimo muzycznych fajerwerków i wirtuozerskich arii opera Vivaldiego nie jest szczególnie teatralna. To dzieło wymaga niezwykłych umiejętności, aby wydobyć z niego dramatyzm. Lada pomimo interesujących idei stworzył przedstawienie monotonne. Przez ponad dwie godziny bez przerwy oglądamy tę samą scenografię i śpiewaków miotających się po scenie. Pomysł reżysera zapewne zrobiłby spore wrażenie przy krótkim utworze, ale oglądając dość długą operę, oczekiwałem nie jedynie interesującego konceptu, ale zmysłu narracyjnego. Sama muzyka Vivaldiego nie jest progresywna, dlatego jeszcze większa odpowiedzialność spoczywa na reżyserze.


fot. Herwig Prammer

Od strony muzycznej „Bajazeta” przygotował Roger Díaz-Cajamarca. Poprowadził on Bach Consort Wien. Jego interpretacja nie była nazbyt subtelna, ale wniosła do tej opery sporo energii. Tempa były żwawe, a rytmy wyraziste. Gwiazdą przedstawienia był Kristján Jóhannesson, który ze swobodą i naturalnością odegrał rolę Bajazeta. Rafał Tomkiewicz wykonał partię Tamerlana. Artysta ma piękny głos, ale co ważne, stworzył on niezwykle wyrazistą postać od strony aktorskiej. Warto tu również wspomnieć o innych młodych śpiewakach, którzy imponowali techniką wokalną: Sofii Vinnik, Valentinie Petraevej oraz Miriam Kutrowatz.

„Bajazet” w wiedeńskiej Operze Kameralnej pozostawił mnie z dylematem: co zrobić z Vivaldim? Opery Vivaldiego nie są to historie, które mogą porwać współczesnego widza. Wierzę jednak, że można nadać im narrację, która sprawi, że odkryjemy ich piękno.

Dr Jacek Kornak

 

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.