Bez pożegnania [na cześć Monteverdiego]
Kiedy straszna zaraza wyniszczyła w Wenecji
pięćdziesiąt tysięcy ludzi
a starość zbliżała się nieubłaganie
odstąpił swoje miejsce organisty w kościele świętego
Marka młodszemu koledze
schronił się w klasztorze i porzucił komponowanie
Gdy jednak przez lat dziesięć śmierć nie nadchodziła
wrócił do muzyki i skomponował Selva morale
e spirituale
a także nowy cykl madrygałów
które płyną teraz przez moją bezsenną noc
jak jasna barka pełna rozśpiewanych duchów
Julia Hartwig „Bez pożegnania”, Wydawnictwo Sic! s.c., Warszawa 2004