Antyczne śpiewy i staropolska gościnność
MAJA BACZYŃSKA: Gardzienice...tę nazwę wielu z nas słyszało już nieraz, ale tylko niektórzy jadą w okolice Lublina przekonać się na własne oczy, co się pod nią kryje.
Tymczasem naprawdę warto, bo to nie tylko pełne rozmachu wskrzeszanie tradycji antycznych, z czego Gardzienice słyną, ale też niezwykle inspirująca przestrzeń blisko natury. Jesienią 2017 r. odbyło się tu kilka maratonów teatralnych, wśród nich można było zobaczyć pomysłowy spektakl młodego reżysera Macieja Gorczyńskiego „Listy do Mileny” w ramach Gardzienickiego Generatora Nadziei, ale również realizację założyciela teatru, Włodzimierz Staniewskiego - „Wesele. Wyspiański – Malczewski – Konieczny” i to w niezwykłej scenografii...we młynie. Europejski Ośrodek Praktyk Teatralnych Gardzienice ma w sobie szczególny urok. Cała posiadłość służy teatrowi od nie tak dawna, została wyremontowana i obecnie cieszy się dobrą opieką. Jest tu zatem pałac, drewniane chaty, spichlerz, grody i wiele innych… muzyczno-taneczne spektakle odbywają się w różnych miejscach, a w wielu klimatycznych pomieszczeniach dodatkowo znajdują się ekspozycje. Ale w tym wszystkich na kolana rzuca przede wszystkim gościnność gospodarzy. Goście są witani z imienia, atmosfera jest serdeczna i pełna humoru, rozdawana jest kawa i herbata, a do tego na jednej ze ścian wisi Dezyderata przykazująca, że każdą „zbłąkaną duszyczką” należy się zająć niczym Anioł Stróż. O tak, nawet najbardziej oporni mogą zakochać się w miejscu prezentującym tak piękne podejście do widzów.