Zmarła Ewa Podleś

-
20.01.2024
Ewa Podleś

Zmarła światowej sławy śpiewaczka Ewa Podleś. Na platformie społecznościowej Facebook, przyjaciele oraz liczni wielbiciele składają kondolencje i dzielą się wspomnieniami związanymi z jej osobą.

Zmarła wybitna śpiewaczka Ewa Podleś. Miałem zaszczyt znać Panią Ewę osobiście. Była nie tylko wielką artystką ale i wspaniałym człowiekiem. Jest mi bardzo przykro. Moje najszczersze kondolencje kieruje do rodziny i bliskich Pani Ewy.

Artur Ruciński

Wielka Pani Ewo, te wspomnienia zostaną z nami na zawsze

Katarzyna Gardzina

Znowu łamiąca serce wiadomość. Zmarła jedna z najwybitniejszych śpiewaczek przełomu XX i XXI wieku - Ewa Podleś. Jej niezwykły i niepowtarzalny, kontraltowy głos rzucał na kolana publiczność całego świata. Była prawdziwą gwiazdą, choć nie nosiła się jak gwiazda. Talent Ewy Podleś bardziej ceniony był za granicą niż w jej rodzimej Polsce, a wybitne kreacje były nagrywane i utrwalane na płytach. Głos Ewy Podleś podziwiałem od wielu dekad, ale na zawsze pozostanie mi w pamięci jej zjawiskowa kreacja w roli Arsace, w wystawionej w poznańskim Teatrze Wielkim operze Rossiniego "Semiramida". Ewa Podleś nie miała w Polsce łatwego artystycznego życia. W Poznaniu, w maju 1994 roku, musiała przełknąć gorzką pigułkę usłyszawszy publicznie, że jest śpiewaczką tylko do tzw. "hosen" ról, czyli ról spodenkowych, chłopięcych. Stanąłem wówczas w jej obronie i mocno skonfliktowałem się z do dzisiaj działającym, a nie lubiącym kobiet, popularyzatorem muzyki i dyrektorem operowych teatrów. Ewa Podleś była niezrównaną interpretatorką ról barokowych, ale z równą maestrią sięgała po repertuar współczesny. Śpiewała w paryskiej Opera Basille, mediolańskiej La Scali czy nowojorskiej MET gdzie z ogromnym sukcesem, na zmianę z Marylin Horne, kreowała tytułową rolę w operze Rinaldo Haendla. Dziś, dwa miesiące po odejściu Męża Artystki, wybitnego pianisty Jerzego Marchwińskiego, straciliśmy jedną z najjaśniejszych gwiazd polskiej wokalistyki. Żegnam Pani Ewo. Bardzo mi smutno

Tadeusz Deszkiewicz

Po ciężkiej chorobie właśnie odeszła moja kochana macocha Ewa Podleś  Znowu jest ze swoim kochanym Marchewką, moim Tatą. 

Anna Marchwińska

Zamilkł wielki głos... EWA PODLEŚ... 19 stycznia 2024 Prawdę powiedziawszy, zamilkł już od pewnego czasu z powodu różnego rodzaju problemów zdrowotnych, ale dziś wieczorem już na zawsze. Zmarła Ewa Podleś. Swojego męża, Jerzego Marchwińskiego, przeżyła niewiele ponad dwa miesiące, zresztą wiadomo, że była bardzo ciężko chora. Widziałam ją ostatni raz na pogrzebie jej męża, a raczej na jego pożegnaniu w Kościele Środowisk Twórczych. Siedziała w pierwszym rzędzie, nie rozmawiała z nikim; co musiała przeżywać zwłaszcza w momencie, gdy z głośników popłynął jej własny głos śpiewający przy jego towarzyszeniu ostatnią pieśń z cyklu Schumanna Frauenliebe und -leben? Tę, która mówi właśnie o śmierci męża. Wielka, wstrząsająca kreacja obojga (już w pierwszym akordzie fortepianu zawarte jest wszystko). I myślałam o tym, czym się różni przeżywanie na scenie od przeżywania naprawdę. Że żadne kreacje artystyczne nie mogą nas przygotować na rzeczy straszne, bo są tylko kreacjami artystycznymi. To było w ogóle małżeństwo symbiotyczne. Pamiętam, że kiedy robiłam z obojgiem wywiad-rzekę, siedząc z nimi na tarasie ich domu w Międzylesiu, uderzyło mnie, że kiedy tylko on się w jakiejś sprawie musiał oddalić, to ona jakoś kuliła się wewnętrznie, nagle onieśmielona, by znów rozkwitnąć i rozgadać się, gdy wracał. Mówił do niej Ptaku (bo śpiewa), a ona do niego Marchewko. Jej głos był absolutnie niezwykły – ciepły i głęboki, giętki i sprawny w gimnastycznych ariach Haendla czy Rossiniego, wyrażający tak wiele w cyklach pieśni Musorgskiego czy Prokofiewa. Nie będę się powtarzać w opisach, bo dość dużo napisałam np. tutaj, przy okazji jej recitalu trochę ponad dekadę temu. Pozostały nam nagrania, do których będziemy wracać, ale nic nie odda jej kreacji scenicznych. Odeszła Historia.

Dorota Szwarcman

Bardzo smutna wiadomość. Umarła prawdziwa diwa, Ewa Podleś, jedna z największych śpiewaczek operowych świata. Znała swoją wartość. Dyktowała warunki. Nie chciała śpiewać w miejscach, gdzie jej nie zapraszano. Nie zapraszano jej do MET, mówiła: A czym jest MET? Mówiła mi kiedyś, że rozpoznaje dyrygenta po tym, czy ma łeb w nutach czy nuty w głowie. Wiedziała, że jest Wielką Podleś i nigdy nie zeszła z podium. Przy tym wrażliwa, piękna osoba, paradoks. Nie chciała mi dać wywiadu, dopiero jak zaproponowałem, że w zamian umyję okna. Wszedłem do jej domu i oniemiałem, widząc, jak są wielkie. Wielbiciele jeździli za nią po całym świecie, uprawiali jej kult. Ani w Polsce ani na świecie nie była dość doceniona. Ale będzie zawsze w niedoścignionych nagraniach. Absolutna mistrzyni, absolutna diwa. Tworzyła piękne małżeństwo z wirtuozem Jerzym Marchwińskim. Ich poznanie było jak libretto opery, w brazylijskiej dżungli. Miała w Polsce narzeczonego, do którego już nie wróciła. Byli w siebie wsłuchani i wpatrzeni. Jedno z tych małżeństw, które nie umie bez siebie żyć. Jerzy Marchwiński umarł 7 listopada 2023, Ewa Podleś zmarła trochę ponad dwa miesiące później. Wierzę, że grał na jej powitanie. A my żegnamy Wielką Podleś. Jego gra, jej głos zostaną. Muzyka zostaje.

Remigiusz Grzela

Odeszła Ewa Podleś. Wspaniała śpiewaczka, niekwestionowana gwiazda światowej opery. Obok Teresy Żylis-Gary jedyna Polka śpiewająca równolegle w nowojorskiej MET i w la scala. Niezrównana wykonawczyni - co dla mnie zawsze było największą przyjemnością - pieśni Czajkowskiego. Kobieta wielkiego poczucia humoru i jeszcze większej autoironii. Ania Marchwinska przytulam.

Andrzej Golimont

Niedawno pożegnaliśmy Profesora JERZEGO MARCHWIŃSKIEGO a wczoraj dołączyła do niego żona, EWA PODLEŚ, wybitna śpiewaczka... Smutek i strata dla świata muzyki. EWA PODLEŚ - wielka dama opery, niespotykany głos, kontralt koloraturowy, głęboki, aksamitny ale też perlisty i brawurowy, pokonujący w hipnotyzujacy sposób zawiłe meandry muzycznych fraz... Niezwykła osobowość obojga i wielka klasa, jakość w sztuce, to był nietuzinkowy amalgamat. Cieszę się, że dane mi było poznać ICH osobiście.

Karina Skrzeszewska

EWA PODLEŚ R.I.P. Piękne głosy są dla mnie tym rodzajem przyjemności, jaki dotyka wręcz całej mojej fizyczności. Głos Pani Ewy był niczym smak lodów pistacjowych, niczym dotyk sierści ukochanej suni… Niedefiniowalna w inny sposób przyjemność… A to, co z tym głosem potrafiła zrobić, to był cały kosmos doznań, a wszystkie one były różnych odcieni rozkoszą…

Katarzyna Nowicka

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.