Wymarzone przekleństwo

03.02.2018
fot. pixabay

„Raua needmine” – „Przekleństwo” – czy też – „Zaklinanie żelaza” to totalnie przerażający utwór estońskiego kompozytora Veljo Tormisa na chór, dwóch solistów i bęben szamański. Po raz pierwszy usłyszałam go na zajęciach z literatury chóralnej w Uniwersytecie Muzycznym…i z miejsca się zakochałam. A powiem Wam, że kochliwa nie jestem i nawet utwór muzyczny musi być naprawdę fascynujący, żeby zdołał mnie poruszyć do głębi i przywiązać do siebie na długie lata. Za to jak już pokocham…

Minęło pół roku. Musiałam zdecydować, czym zadyryguję na koncercie dyplomowym kończącym studia na kierunku Dyrygentura Chóralna.
- Nie ma pani żadnych marzeń? – zapytał mnie mój Najlepszy Profesor dyrygentury.
- W zasadzie to mam…ale…
- Świetnie! To proszę wysłać mi nagranie. – powiedział Profesor.

W ten sposób „Raua needmine” roztoczyło swój czar również nad Najlepszym Profesorem. I już nie było odwrotu. Miałam napisać pracę magisterską o prawie nikomu nieznanym wówczas kompozytorze i nauczyć chór śpiewać po estońsku. Bywały chwile, że miotałam się i szarpałam jak szczeniak prowadzony pierwszy raz na smyczy: bo utwór za trudny, bo nigdzie nie można znaleźć partytury, bo nie ma materiałów do pracy magisterskiej…i może jednak lepiej zrezygnować… Właśnie wtedy, gdy całkiem zwątpiłam w powodzenie przedsięwzięcia, okazało się, że jedna z moich nauczycielek zna Estonkę, która studiowała w Warszawie kompozycję w ramach programu Erasmus. Po dwóch tygodniach miałam już zeskanowane materiały do pracy i wszelkie potrzebne partytury. „Raua needmine” było trudne do nauczenia. Zatrważająco trudne. Do ostatniej chwili ani chórzyści, ani – co gorsza – ja (jako dyrygentka!) nie byliśmy pewni swoich partii. Z gigantycznego stresu i nawału pracy schudłam o połowę. Był to czas przerażający jak „Przekleństwo żelaza”… ale i piękny. Czary z utworu przeszły chyba trochę na życie prywatne i wiele cudownych rzeczy wykuło się w międzyczasie. Równie zaczarowane było to, że koncert dyplomowy, mimo różnych trudności po drodze, zakończył się wielkim sukcesem. Miałam mnóstwo wsparcia od Najlepszego Profesora, wykonawcy dali z siebie wszystko, publiczność zareagowała żywiołowymi oklaskami a komisja egzaminacyjna nagrodziła mnie bardzo piękną oceną końcową. Od tej pory wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych. Gdy zaczynam panikować przed jakimś nowym wyzwaniem, zaraz przypominam sobie o „Raua needmine”.

Ale to nie koniec historii. Rok później pojechałam jako akompaniatorka z zespołem dziecięcym na odbywający się w Turynie międzynarodowy festiwal chóralny. I tam otrzymałam od losu niesamowitą niespodziankę: spotkałam Tormisa – we własnej osobie! Miał poprowadzić kilka wykładów o swojej technice kompozytorskiej. Odbył się również koncert poświęcony Jego twórczości. Po występie odważyłam się podejść do kompozytora, którego dzieła dokładnie rok wcześniej tak mocno wypełniły moje życie. Cóż to były za szalone emocje! Byłam przeszczęśliwa, że mogłam porozmawiać z samym Veljo Tormisem. Dzień później spotkałam Go znowu i… rozpoznał mnie! Uśmiechnął się miło na powitanie. Dziś żałuję, że z tego rozgorączkowania nie przyszło mi do głowy, żeby poprosić Go o autograf lub o wspólne zdjęcie.

Od koncertu dyplomowego i spotkania z Tormisem, minęło już kilka lat. Chórzyści do tej pory wspominają – ze zgrozą lub z rozrzewnieniem – wspólne wykonanie „Raua needmine”, a z kolegą, który śpiewał partię solową, wciąż jeszcze witam się pierwszymi słowami utworu: „ohoi!” – „ohoi sinda!”. W ubiegłe wakacje udało mi się wreszcie pojechać do Estonii, do której żywię wielki sentyment ze względu na bliską mojemu sercu estońską muzykę. Choć nie mam własnego chóru, lubię kupować partytury dzieł Tormisa. Mam mnóstwo płyt CD z Jego muzyką. Tormis nadal jest moim absolutnie ulubionym współczesnym kompozytorem muzyki chóralnej. Nie ma lepszego. Jak już kochać, to wiernie i porządnie.

Ewa Szpotakowska, akompaniatorka na zajęciach dyrygentury w Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.