Wyciągnij z szuflady lub napisz od nowa [nowy konkurs kompozytorski ZAiKS]
Stowarzyszenie Autorów ZAiKS i Filharmonia Szczecińska organizują konkurs dla kompozytorów. Robią to po to, aby pomóc twórcom. A także dlatego, że publiczność domaga się nowych utworów. Sytuacja jest więc komfortowa – ma kto pisać muzykę i jest dla kogo. Potrzeba tylko wsparcia organizacyjnego i instytucjonalnego, aby twórcy spotkali się z wykonawcami i odbiorcami.
ZAiKS jest przede wszystkim instytucją wspierającą polską kulturę – mówił Miłosz Bembinow, wiceprezes Stowarzyszenia. Podczas konferencji prasowej wypowiadał się jednak przede wszystkim jako kompozytor i dyrygent, ogłaszając I Międzynarodowy Konkurs Kompozytorski im. Mieczysława Karłowicza. Czy to dobra forma wsparcia? Ile osób, tyle pewnie odpowiedzi. W przypadku konkursów muzycznych ogromną rolę odgrywa jury, jego wszechstronność i różnorodność, reprezentacja różnych gatunków muzycznych i różnych pokoleń. I o to organizatorzy konkursu przede wszystkim chcą zadbać. Doświadczenie mają – dwa lata temu odbył się konkurs kompozytorski na stulecie ZAiKS-u, w podobnej formule – konkurs otwarty, bez granic terytorialnych i wiekowych, z finałem w postaci prawykonania wszystkich wytypowanych do ostatniego etapu utworów przez orkiestrę Filharmonii Szczecińskiej. – Decyzję o tym, żeby to kontynuować podjęliśmy właściwie w momencie, gdy orkiestra zeszła ze sceny – mówił Bembinow. – To nie była rozmowa o tym, czy kontynuować, ale – kiedy, jak. Z własnego doświadczenia wiem, jak konkursy pomagają twórcom w karierze.
Dzieło wyślij online
Konkurs będzie organizowany w cyklu dwuletnim. Pula nagród wynosi w tym roku 100 tysięcy złotych: 50 tys. – nagroda I, 30 tys. – miejsce II i 20 tys. – miejsce trzecie. Czasu na napisanie jest sporo – gotowe partytury będą przyjmowane od 1 kwietnia do 31 sierpnia 2020 roku. Novum, i to na skalę światową, jest możliwość przesłania partytury online, co może wydatnie rozszerzyć krąg zainteresowanych udziałem. Przesyłanie materiałów na konkurs pocztą, w przypadku partytur orkiestrowych, jest dużym wyzwaniem ze względu na rozmiary. Co prawda do napisania jest maksymalnie 12 minut muzyki (minimum to 9 minut), ale organizatorzy zachęcają do pełnego wykorzystania instrumentarium orkiestry symfonicznej, a to oznacza dokładne rozpisanie materiału nutowego dla każdego instrumentu czy sekcji. Jest co robić.
Oczywiście można skorzystać z gotowego utworu, choć warunkiem udziału w konkursie jest, by zgłoszona kompozycja nigdy wcześniej nie była wykonywana ani nie była częścią innego utworu. Jednak jeśli ktoś ma zapas pomysłów w szufladzie, może właśnie teraz jest moment, aby je wyciągnąć, przejrzeć krytycznie, uzupełnić, rozwinąć – i wysłać?
Ożywić papier
Czy warto? O tym mówił Wojciech Kostrzewa, kompozytor, perkusista, który wygrał konkurs kompozytorski na stulecie ZAiKS-u (jego utwór okazał się lepszy od ponad 80 innych). – To mój najlepszy utwór! – stwierdził, dodając przy tym, że wielką zaletą jest pełnowymiarowa próba, podczas której można skonsultować z orkiestrą wszystkie kwestie wykonawcze. Kostrzewa podkreślił także, że podczas konkursu panowała świetna, serdeczna atmosfera. W finale właściwie nie było rywalizacji, kompozytorzy wzajemnie chwalili pomysły kolegów, podpowiadali sobie, więc więcej było w tym chęci współpracy, niż współzawodnictwa. Kostrzewa chwalił także orkiestrę. – Niełatwe rzeczy tam popisałem, a zagrali dokładnie tak, jak to sobie wymyśliłem. Zachęcam kolegów kompozytorów w szczególności z uwagi na wykonanie. To fantastyczne uczucie, gdy na żywo słyszę to, co przed chwilą jeszcze było tylko na papierze.
Fot. Karpati&Zarewicz - od lewej Miłosz Bembinow, Dorota Serwa, Wojciech Kostrzewa
Działają odważnie
Osobnym wątkiem jest recepcja, odbiór dzieła. Miłosz Bembinow z typową dla siebie swadą wspomniał o tym, że filharmonie niechętnie grają utwory żyjących kompozytorów, czym on, jako żyjący kompozytor właśnie, jest – nomen omen – żywotnie zainteresowany. Dorota Serwa, dyrektor Filharmonii Szczecińskiej, zwróciła uwagę na to, jak ważna jest rola właśnie takich instytucji, jak prowadzona przez nią, w kształtowaniu świadomych i wrażliwych odbiorców. Finał konkursu odbył się w ramach regularnego, abonamentowego koncertu. Sala była pełna, a publiczność obecna do końca, choć koncert trwał około trzech godzin. – Zaczęliśmy od początku istnienia nowej przestrzeni. Wyszliśmy z założenia, że skoro przestrzeń filharmonii jest odważna, to trzeba w niej odważnie działać – mówiła Dorota Serwa. Zaangażowanie publiczności osiągnęła jednak nie tylko wcześniejszym „wychowaniem”, ale także włączeniem słuchaczy w procedury konkursowe. Otóż – publiczność mogła zagłosować na ulubiony utwór. Mało tego, wyboru dokonali także muzycy orkiestry. Co ciekawe, jury konkursu nie znało wyników głosowania publiczności i orkiestry do momentu, aż sami zdecydowali, komu przypadną premiowane nagrody. Otrzymano więc trzy niezależne werdykty.
Narzędzie promocji
Ale konkurs i koncert to nie wszystko, bo finałowe kompozycje zostają utrwalone na płycie, co daje kompozytorom realne narzędzie promocji swojej twórczości. W przypadku kompozytora muzyki symfonicznej, koncertowej, to właściwie jedyna rozsądna forma prezentacji swoich możliwości. Żaden dyrygent ani dyrektor filharmonii nie będzie przecież czytał partytury. Potrzebuje nagrania, którego posłucha w domu czy wręcz – w drodze na próbę. I podejmie decyzję o współpracy. W tym roku znów o wykonanie nie trzeba się martwić. Orkiestrą Filharmonii Szczecińskiej im. Mieczysława Karłowicza zadyryguje Szymon Bywalec, twórca Orkiestry Muzyki Nowej, znany w środowisku i publiczności ze swojego zaangażowania w wykonywanie muzyki z gorących jeszcze partytur. Wojciech Kostrzewa zauważa, że to faktycznie dużo daje, bo sam odczuł rezonans w środowisku i usłyszał wiele bardzo pozytywnych głosów na temat swojej twórczości. Co jeszcze ważniejsze – kompozytor, który weźmie udział w konkursie, nie jest w żaden sposób ograniczony przez organizatorów jeśli chodzi o korzystanie z własnego utworu po konkursie. – Prawa twórców leżą nam na sercu – mówił Miłosz Bembinow. – Na innych konkursach zdarza się nagminnie, że organizatorzy zmuszają uczestników do przekazania praw autorskich, to jest nonsens, niepotrzebne a przede wszystkim – niekorzystne dla twórców. Właściwie gdyby ktoś kazał mi przenieść prawa do utworu, to w takim konkursie nie brałbym udziału. My ograniczamy się do minimum w tym zakresie, czyli zastrzegamy sobie prawo do prawykonania, no bo to jest warunek uczestnictwa w finale konkursu.
Konkurs, konkurs. I co dalej?
Jakie będzie dalsze życie utworów konkursowych? Dorota Serwa mówi, że publiczność takich kompozycji jest ciekawa, więc w Filharmonii Szczecińskiej na prawykonaniu się nie kończy, np. 24 kwietnia zostanie wykonany utwór, który w poprzednim konkursie wybrała sobie orkiestra, zaś z Wojciechem Kostrzewą wspólnie starają się o grant na napisanie utworu. Natomiast ponad 80 zgłoszonych do konkursu na stulecie ZAiKS-u utworów trafiło w ręce dyrektora Warszawskiej Jesieni, Jerzego Kornowicza, zresztą na jego prośbę, więc jest szansa, że i na tym prestiżowym festiwalu muzyki współczesnej zaistnieją.
W czasach Mozarta grano przecież utwory – Mozarta, a w czasach Beethovena – utwory Beethovena. Naturalnym wydaje się więc, że w czasach Wojciecha Kostrzewy i Miłosza Bembinowa, Ignacego Zalewskiego, Pawła Łukaszewskiego, Agaty Zubel, Hanny Kulenty i innych – częściej będziemy słuchać właśnie ich utworów.
Tymczasem – kompozytorzy, na start! Wszystkie informacje znajdziecie na specjalnej stronie internetowej: karlowiczcompetition.pl, gdzie 1 kwietnia ruszy system przesyłania zgłoszeń i partytur na konkurs.
Powodzenia i do zobaczenia w Szczecinie 20 listopada 2020 r. na wielkim finale.
Więcej informacji tutaj: https://www.karlowiczcompetition.pl/
Kinga Wojciechowska