Więcej niż kicz
JACEK KORNAK: O ile niektóre teatry operowe w lecie grają mniej ambitny repertuar, bo w sezonie ogórkowym podobno ludzie rzadko chodzą do opery i wolą wyjazd nad morze, to Royal Opera House w Londynie na lato właśnie przygotowała wyjątkowe wydarzenia muzyczne. Ostatnie produkcje sezonu to “Trubadur” i “Werther”. Wcale nie będzie lekko, łatwo. Na pewno będzie przyjemnie.
“Werther” opera Jules Massenet z końca XIX wieku jest operą kontrowersyjną. Muzycznie jest to dzieło niezwykle dramatyczne, dla wielu aż nadto, stąd oskarżają oni operę tę o kiczowatość. Zapewne muzycznie jest to dzieło przerysowane i stąd opinie, że to niemal parodia opery. Ja się z tymi opiniami kompletnie nie zgadzam. Opera jako gatunek jest przerysowana, w operze nie ma co szukać realizmu. I w tym sensie “Werther” jest ikoną opery: pełen patosu, egzaltowany, ale zarazem melodyjny, posiada wspaniałą orkiestrację i po prostu wciąga.
Opera Królewska w lecie wystawiła wznowienie produkcji “Werthera” Benoît Jacquot z 2004 roku. To bardzo tradycyjna produkcja operowa, momentami aż do przesady. Jest osadzona w późnym XVIII wieku, śpiewacy noszą historyczne kostiumy, scenografia jest prosta ale wyrazista, bardzo dobry ruch sceniczny i świetna gra świateł. To wszystko sprawia, że taką niemal sztampową produkcję ogląda się naprawdę dobrze. Nie ma tu wielkich idei a po prostu przyjemność oglądania prostej i bardzo profesjonalnie zrobionej produkcji operowej.
Przyjemność z “Werthera” jest o tyle większa, że za pulpitem dyrygenckim stanął Antonio Pappano a w rolach głównych wystąpili Vittorio Grigòlo i Joyce DiDonato. Pappano ma rewelacyjny zmysł dramaturgiczny. Pod jego batutą muzyka Masseneta brzmi bogato i ekspresyjnie. Pappano potrafi nadać każdej frazie muzycznej atmosferę. Pod jego batutą muzyka jest pełna znaczeń i emocji.
Joyce DiDonato to obecnie jedna z czołowych gwiazd operowych na świecie. Może nieco zaskakiwać, że śpiewaczka, która zaczynała swoją karierę od muzyki baroku, obecnie coraz częściej sięga po repertuar ciężkiego kalibru. Rola Charlotty wymaga zdecydowanego i ekspresyjnego śpiewu. DiDonato stworzyła delikatną, niewinną, ale zarazem pociągającą Charlottę. Jej głos był lekki, choć sporo w nim intensywności. Poza tym DiDonato ma ogromną charyzmę sceniczną, więc była w stanie skraść show Grigòlo, który, choć świetny wokalnie, scenicznie dość sztywny. Grigòlo posiada piękny głos, którym operuje z ogromnym zaangażowaniem. To typowy włoski tenor, który ma wyraziste wysokie dźwięki, elegancję we frazowaniu oraz nieco widowiskową, przerysowaną technikę wokalną, co jednak świetnie pasowało do roli Werthera.
Werther wprawdzie już zszedł z afisza Royal Opera House, a ja już czekam na rozpoczęcie nowego sezonu. Jesienią w Polsce będziemy mogli zobaczyć na żywo transmisje trzech przedstawień z Opery Królewskiej: “Normy”, “Così fan tutte” i “Les Contes d'Hoffmann”.