Wagner należy do Covent Garden (relacja z koncertu)
W roku 2013 przypada dwusetna rocznica urodzin Ryszarda Wagnera, kompozytora, który zmienił oblicze opery.
Z tej okazji większość czołowych teatrów operowych planuje wystawić dzieła jubilata. Londyńska Royal Opera House w Covent Garden nieco z wyprzedzeniem rozpoczęła świętowanie urodzin Wagnera. Jako otwarcie sezonu w tym roku wystawiony został Pierścień Nibelunga. Ta tetralogia operowa to dzieło życia Wagnera, który pisał ją przez ponad 25 lat. Jedynie okazjonalnie pojawia się ona na deskach teatrów operowych ze względu nie tylko na swoje monumentalne rozmiary, ale również ze względu na problemy przy jej wystawieniu, wymaga znacznie poszerzonej orkiestry (prawie sto instrumentów), śpiewaków o mocnych, dramatycznych głosach oraz reżysera, który nada muzyce wymiar sceniczny.
Covent Garden sięgnęło po wypróbowaną wersję Pierścienia Nibelunga pod dyrekcją Keitha Warnera, którą wystawiano w latach 2004 – 2006. Natomiast za pulpitem stanął maestro Antonio Pappano. Na początek tego sezonu cały cykl zostanie wykonany czterokrotnie. Bilety na te przedstawienia zaczęto sprzedawać już we wrześniu ubiegłego roku i już po kilku dniach wszystkie zostały wyprzedane. Ja miałem szczęście i udało mi się dostać bilet na Götterdämmerung, który 1ego października zwieńczył pierwszy cykl Pierścienia Nibelunga w operze królewskiej.
W obsadzie znaleźli się Stefan Vinke jako Siegfried, Susan Bullock jako Brünhilde, Peter Coleman-Wright jako Gunter, John Tomlinson jako Hagen, Wolfgang Koch jako Alberich oraz Mihoko Fujimura jako Waltraute. Vinke był niezwykle przekonującym Siegfriedem, dysponował mocnym głosem i operował nim z niebywałą lekkością. Zachwycająco swoją role zaprezentował również Tomlinson, najmocniejszy głos w całej obsadzie, a w dodatku świetna kreacja sceniczna. Na wyróżnienie ze względu na swoją niezwykle przejmującą barwę głosu zasługuje również Fujimura jako Walkiria. Niestety na niekorzyść odstawał Coleman-Wright, który mimo dobrej techniki i przekonującego aktorstwa nie miał wystarczająco mocnego głosu do uniesienia tej partii, ale podobno nie ma idealnego wystawienia Pierścień Nibelunga. Mimo to, Zmierzch Bogów w Covent Garden wydaje się bliski ideałowi, a to za sprawą Susan Bullock oraz w szczególności za sprawą dyrygenta Antonio Pappano. Bullock udowodniła, że rolę Brünhildy można zaśpiewać nie tylko w sposób mocny i dramatyczny. Jej Brünhilde była dramatyczna, ale zarazem były w jej interpretacji momenty liryczne odznaczające się bogactwem kolorów. Natomiast chyba niczego nie można zarzucić Pappano, który nie tylko poprowadził muzyczną narrację w sposób klarowny i przejrzysty, on sprawił, że muzyki Wagnera słuchało się ze ściśniętym gardłem.
Wielkie brawa należą się Keithowi Warnerowi za reżyserię. Jego wizja Zmierzchu Bogów jest autorska i zachwyca począwszy od strony wizualnej, a skończywszy na przesłaniu. Nie jest to po prostu uwspółcześniona wersja opery Wagnera, ale głęboko symboliczna przypowieść. Pierścień Nibelunga to metafora, próby zrozumienia rzeczywistości i jej okiełznania. Warner przedstawia operę Wagnera jako humanistyczny projekt akceptacji złożoności życia i otaczającego nas świata, którego ani nauka, ani żadna religia nie jest w stanie zrozumieć.
Z Londynu relacjonuje Jacek Kornak
A tak to wyglądało (© ROH / Clive Barda, 2012): [gallery]360[/gallery]