Uwierz w Świętego Mikołaja!
Zaczęło się jakieś 30 lat temu, gdy w szkolnych zespołach grałem na gitarze. Kilka akademii, nieliczne bardziej swobodne występy. Koniec liceum, koniec zespołu i długa przerwa.
Świat muzyki otworzył się przede mną ponownie za sprawą prawdziwego Świętego Mikołaja. W dzień przed wigilią Świąt Bożego Narodzenia 2010 r. wyszedłem wyrzucić śmieci. Obok pojemników stał nowy wzmacniacz gitarowy, pośród worków wyglądał pięknie. Pewnie czyjaś żona miała dość domowych popisów męża. Nie namyślałem się zbyt długo. W domu okazało się, że nawet akumulatory są naładowane. Po kilku dniach kupiłem pierwszą od wielu lat gitarę elektryczną. Wróciły wspomnienia, moje utwory z lat szkolnych, uwielbienie rocka progresywnego, muzyki klasycznej i fusion, Józefa Skrzeka i Johna McLaughlina. Zacząłem chodzić na koncerty. Poznałem nieprawdopodobnie utalentowanych młodych polskich muzyków, szczególnie ze świata jazzu. Wśród nich wyróżniłbym Nikolę Kołodziejczyka, fenomenalnego improwizatora stosującego metody heurystyczne.
Te wszystkie zdarzenia spowodowały, że zacząłem nagrywać. Najpierw utwory z lat szkolnych. Przyszła wena, pojawiły się nowe kompozycje. Przez ostatnie lata nagrałem ponad dwie godziny muzyki, głównie na gitarę, ale też instrumenty klawiszowe. Jest w tym dużo zabawy, krótkie melodie i bardziej rozbudowane formy. Zamierzam wydać płytę z tymi nagraniami. Sukcesu komercyjnego nie będzie, nie mam takich aspiracji. Zdaję sobie sprawę ze swoich ograniczeń i kondycji całej branży muzycznej. Planuję płyty rozdać rodzinie, przyjaciołom i znajomym. Będzie fajna pamiątka!
K.S.
***
Jeśli chcesz się z nami podzielić swoją muzyczną opowieścią, napisz na adres: [email protected]