W poszukiwaniu nowych światów Żuławskiego [Ucieczka na srebrny glob]

24.11.2021
Ucieczka na srebrny glob, plakat filmu o Andrzeju Żuławskim

Ucieczka na srebrny glob” w reżyserii Kuby Mikurdy to dokument zadedykowany ekipie filmu „Na srebrnym globie”, poświęcony postaci reżysera Andrzeja Żuławskiego. Ogląda się go jednym tchem, choć w niektórych widzach mógł pozostawić uczucie niedosytu.

Podczas projekcji sporo dowiadujemy się o okolicznościach powstania „Na srebrnym globie”, filmie-legendzie, którego produkcja po grubo ponad 400 dniach zdjęciowych, w 4/5 planowanych prac, w latach 1976–1977 nagle została wstrzymana decyzją wiceministra kultury i sztuki Janusza Wilhelmiego. Był to okres początku kryzysu Polski socjalistycznej, czas rozgrywek personalnych i reperkusji po wielkim sukcesie krytycznego wobec systemu „Człowieka z marmuru” Andrzeja Wajdy. Andrzej Żuławski po ukończeniu szkoły filmowej we Francji przyjechał do Polski, aby być asystentem Wajdy, którego kinem był zafascynowany, zatem jego związki z ikoną polskiego kina były niekwestionowane i stał się pewnego rodzaju „kozłem ofiarnym” w całej tej napiętej sytuacji. Wzorcowe kostiumy, rekwizyty i elementy scenografii przygotowanych do kręconej z wielkim rozmachem produkcji („Na srebrnym globie” było realizowane m.in. w Kopalni Soli w Wieliczce, na Kaukazie czy w Mongolii) zostały zabezpieczone, jednak zdecydowaną większość zakopano na wysypisku, podczas gdy Żuławski miał rzekomo dostać – już drugi raz w życiu – nakaz powrotu do Francji, w której był zresztą uwielbiany (w późniejszych latach szczególnie za takie filmy, jak „Najważniejsze to kochać” 1975 r. z Romy Schneider czy „Opętanie” z 1981 r. z Isabelle Adjani). Notabene, w 1985 r. po raz pierwszy w filmie Żuławskiego wystąpiła w „Narwanej miłości” Sophie Marceau (od 1984 r. pozostająca w związku z reżyserem). Po kilku latach zaproponowano Żuławskiemu dokończenie jego dzieła, życiowego projektu, jakim był dla niego film „Na srebrnym globie”, który bazował na młodopolskiej książce Jerzego Żuławskiego i który miał być niegdyś pionierskim w Polsce i w Europie filmem science fiction, konkurencyjnym może i dla samych „Gwiezdnych wojen” (1977). Jednak jak skończyć film po tak długim czasie, film, który pierwotnie powstawał w całkiem innym kontekście i w innych realiach, który być może się w jakiś sposób „przedawnił”, nie mówiąc o tym, że zapał ekipy dawno już minął, ba, tamtych ludzi już nawet nie było… Koniec końców Żuławski podjął to wyzwanie, film został nawet pokazany w Cannes, ale już nigdy nie odniósł kasowego sukcesu, pozostał snem demiurga – demiurga, który w latach 70. oczarował pomysłem (stanowiącym pewnego rodzaju „ucieczkę od rzeczywistości” w szarym komunizmie) i krańcowo wyczerpał większość osób pracujących przy produkcji, a do tego sam (jak to określił) został potraktowany przez polskie władze „jak gówno”.

Akcja „Na srebrnym globie” koncentruje się wokół grupki badaczy kosmosu, która opuszcza Ziemię, szukając wolności i szczęścia i która po wylądowaniu na nieznanej planecie zaczyna budować nową cywilizację. Gdy po latach pojawia się wśród nich wraz ze swoją ekspedycją Marek (w tej roli Andrzej Seweryn), szybko zyskuje miano „zbawiciela” w oczach potomków pionierów, którzy na przestrzeni lat powrócili do prymitywnej kultury. Ponieważ film nie mógł zostać sfinalizowany zgodnie z pierwotnymi założeniami, u schyłku PRL-u Andrzej Żuławski dokręcił zdjęcia w Warszawie i w Krakowie oraz dodał swój głos z offu, wyjaśniając, czemu miały służyć brakujące fragmenty. Z kolei w archiwalnych materiałach z lat 70. widzimy utrzymane w szarościach, momentami turpistyczne sceny, słyszymy nieco przeintelektualizowane dialogi, które sprawiają wrażenie jakby wyciągniętych z dziennika autora będącego w delirium… Aurę tajemnicy i atmosferę grozy (Żuławski już w zakazanym wówczas w Polsce „Diable” z 1972 r. przejawiał fascynację horrorem) podsyca także wszystko, co wydarzyło się już po przerwaniu produkcji w 1976 r. Wilhelmi zginął w wypadku lotniczym tuż przed szansą na zostanie ministrem kultury i sztuki, a po projekcji zachowanych materiałów i zawierzeniu przez Żuławskiego swojego losu afrykańskiemu szamanowi (!). Dlatego także dzisiaj „Na srebrnym globie” to coś więcej niż film, to mit. I Mikurda w swoim dokumencie bynajmniej nie próbuje legendy, jaką owiana jest produkcja Żuławskiego, demitologizować. Opowiada raczej o tym, dlaczego wzbudzała tyle kontrowersji i tak intrygowała. Dodatkowo mroczny nastrój stwarzają elektroniczne brzmienia muzyki Stefana Wesołowskiego, czerpiącego z cytatów muzycznych niejednokrotnie współpracującego z Żuławskim Andrzeja Korzyńskiego.

 

Jednak „Ucieczka na srebrny glob” opowiada nie tylko o kulisach powstania „Na srebrnym globie”, choć to właśnie na tę historię zostaje w filmie położony nacisk. Wszystko jednak pozostaje osadzone w kontekście życia Andrzeja Żuławskiego, jego pierwszego związku z aktorką Małgorzatą Braunek (m.in. „Trzecia część nocy” z 1971 r. w reż. Andrzeja Żuławskiego czy „Potop” z 1974 r. w reż. Jerzego Hoffmana). W filmie obok najbliższych współpracowników oraz krytyków filmowych, wszystkich tych, którzy pamiętają Żuławskiego z dawnych lat, pojawia się także najstarszy syn artysty Xawery Żuławski, również reżyser, autor m.in. „Wojny polsko-ruskiej” z 2009 r. na podstawie powieści Doroty Masłowskiej czy „Mowy ptaków” z 2019 r., a także aktor i scenarzysta. Mikurda obszernie też czerpie ze starych telewizyjnych wywiadów z Żuławskim, choć – jak sam przyznał w spotkaniu po premierze w warszawskiej Kinotece 9 listopada 2021 r. – nie sposób było wykorzystać wszystkich wartych przypomnienia publikacji. Nie dowiadujemy się też zbyt wiele o twórczych inspiracjach Żuławskiego, który przecież wyreżyserował też adaptację opery Modesta Musorgskiego „Borys Godunow” w 1989 r. czy „Błękitną nutę” o Fryderyku Chopinie w 1991 r. oraz napisał szereg tekstów prozatorskich. Nie, w „Ucieczce na srebrny glob” zostaje naszkicowane wszystko, co działo się przed punktem krytycznym w roku 1977 – mamy świadomość obciążających Żuławskiego wspomnień z okresu dzieciństwa, które przypadło na czas wojny, dowiadujemy się, że później ojciec reżysera był ambasadorem, że Żuławski miał niełatwy, bezkompromisowy i dość władczy charakter oraz był pasjonatem swojej pracy. A potem, po pokazie ukończonego i również ze względów artystycznych kontrowersyjnego dzieła „Na srebrnym globie”, opowieść się urywa. Jakby już nic nie było dalej.

 

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.