Transatlantyk zacumował (relacja)

170 filmów, w tym 70 polskich premier, kino łóżkowe i kulinarne, gwiazdy kina światowego – reżyserzy, kompozytorzy, scenografowie. Tydzień filmowego święta rozpoczął się w środę konferencją prasową w Multikinie i uroczystą galą w Auli Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Pomysłodawca i szef festiwalu kompozytor Jan A.P. Kaczmarek jednak nie wziął urlopu. Równolegle z organizacją imprezy tworzył muzykę do filmu The time being, której fragmentu słuchali goście gali. To nie jedyna niespodzianka. Organizatorzy pokazali, jak w prosty sposób oszołomić widza. Na scenie przez cały wieczór gościli czterej akordeoniści: Marcin Wyrostek i Motion Trio oraz okiestra Lautuno, która nagrywała nową muzykę filmową Kaczmarka. W repertuarze same hity, między innymi „Tako rzecze Zaratustra” Ryszarda Straussa, czyli motyw z Odysei kosmicznej, motyw główny z Mission: Impossible Lalo Schifrina, muzyka z „Marzyciela” –kompozycji, za którą Kaczmarek dostał Oscara.

Gala dała tylko przedsmak wydarzeń nadchodzącego tygodnia. Jak zwykle festiwal będzie wielowymiarowy. Oprócz projekcji filmów, odbędą się warsztaty muzyczno-filmowe, które prowadzą praktycy – specjaliści z branży: reżyser Richard Bellis, kompozytor Mark Isham, scenograf Waldemar Kalinowski. Spotkania zorganizowano w Poznaniu, w Concordia Design, i w Instytucie Rozbitek
- Transatlantyk to jedyny na świecie festiwal wiejsko – miejski – wyjaśniał na konferencji Kaczmarek. – Lubimy wszystko, co jest nietypowe i oryginalne. Na tym festiwalu dominantą nie jest komercja. Tu głos mają młodzi ludzie, ale też młodym ludziom możemy przekazywać ważne idee.
Temu z pewnością będzie służył cykl dokumentalny, po raz drugi silnie eksponowany na festiwalu. Oprócz tego widzowie będą mogli obejrzeć filmy z festiwalu w Berlinie, Grand Prix z Cannes oraz filmy z Festiwalu Sundance w Park City.
Na półmetku festiwalu odbędzie się koncert Marka Ishama w Teatrze Wielkim.
Kontynuowana będzie także tradycja czytania sztuk teatralnych z intencją nakręcenia na ich podstawie filmu. Jedną z nich – „Śmierć w Kolumbii” przeczyta aktorka Julia Pietrucha.
Młodzi kompozytorzy będą mogli zmierzyć się ze sobą w dwóch konkursach, z czego absolutną nowością jest Instant Contest. Formuła wydarzenia jest ambitna. Uczestnicy kolejno oglądają 6-minutowy film, a następnie a vista komponują do niego muzykę, która powinna być ciekawa i spójna z obrazem. Warto podjąć to wyzwanie, ponieważ nagrodą się stypendium o wartości 21 tysięcy dolarów ufundowane przez Reiffeisen Bank.
W ubiegłym roku ogromną popularnością cieszyło się kino kulinarne. Po projekcji filmu związanego z jedzeniem, filozofią konsumpcji, najlepsi poznańscy kucharze gotowali dla widzów potrawy zainspirowane obejrzanym właśnie filmem. Organizatorzy postanowili więc powtórzyć tę formułę. Partnerem kina kulinarnego jest Berliński Festiwal Filmowy. Na wszystkie pięć seansów bilety już zostały sprzedane, ale same filmy będzie można jeszcze obejrzeć w późniejszym terminie.
Nowością jest łóżkowe kino plenerowe inspirowane amerykańskim kinem samochodowym. Partner festiwalu – firma VOX przygotowała 50 wygodnych, kilkuosobowych łóżek, każde wyposażone we własny projektor i ekran. Oby pogoda nie pokrzyżowała planów. Jeśli jednak będzie sprzyjać, można będzie spędzić ciekawy wieczór pod gołym niebem.

Sprzedano już 5000 wejściówek, ale organizatorzy zapewniają, że bilety na jeden z 170 filmów na pewno jeszcze się znajdzie.
- Dostaliśmy w zeszłym roku kredyt zaufania od prasy, od widzów, od instytucji publicznych. I choć zawsze jest strach o to, czy wszystko potoczy się dokładnie tak, jak sobie zaplanowaliśmy, bo przecież festiwal robimy przy napiętym budżecie, to jednak zapewniam, że warto przyjechać do Poznania już pierwszego dnia i zostać tu na cały tydzień. – mówi Kaczmarek.

(kaw)