TELEDYSK: Polscy filmowcy zwyciężają na EnergaCamerimage!
W tegorocznym Konkursie Wideoklipów na EnergaCamerimage wygrał teledysk, który od początku zwrócił naszą uwagę, a ponadto okazał się klipem twórców polskich, zrealizowanym dla polskich muzyków.
Mowa o teledysku do utworu „Feeling Exactly” Bassa Astrala x Igo, wyreżyserowanym przez Krzysztofa Grajpera. To jeden z nieczęstych przypadków klipu ambitnego nie tylko formalnie i wizualnie, lecz także treściowo. Historia w nim zawarta daje do myślenia, sprzyja temu dopracowana estetyka zdjęć Mikołaja Sygudy. Operator jako swoje inspiracje wskazuje twórczość takich artystów, jak: Alejandro Jodorowsky Prullansky, a także horror „Suspiria” (2018). – To, z czym się mierzyliśmy, to fakt, że trzeba było zrealizować około stu ujęć w dwa dni! Wszystko musieliśmy bardzo dobrze przemyśleć. Na pewno pomógł nam fakt, że nagrywaliśmy całość na taśmie. Każde ujęcie kręciliśmy tylko w dwóch-trzech dublach, więc wszyscy, gdy tylko słyszeli dźwięki przesuwanej taśmy, maksymalnie się koncentrowali – opowiada Mikołaj Syguda. Przyznaje też, że być może nagroda na tak prestiżowym festiwalu, jak EnergaCamerimage, pozwoli twórcom w przyszłości realizować teledyski dla artystów zagranicznych. O okoliczności powstania „Feeling Exactly” i współpracy z Bassem Astralem x Igo natomiast zapytaliśmy reżysera… – Gdy zadzwonił do mnie menedżer, od razu złapaliśmy kontakt. Zespół poprosił, abym przedstawił swój pomysł na teledysk. Choć nie wszyscy od razu byli do niego przekonani, to finalnie otworzyli się na moją propozycję, a potem zaufali mi całkowicie. Lubię pomysły oparte na kontrze, w tym wypadku utwór był taneczny i energetyczny, a sam tekst dotyczył zwierzeń mężczyzny, który sam nie wie, co czuje – w oryginale do dziewczyny, ale ja to zinterpretowałem jako miłość w kontekście filozoficznym. A że od zawsze poruszały mnie losy pacjentów ze szpitali psychiatrycznych, to chciałam akcję klipu osadzić w miejscu, w którym ocenianie, kto jest chory, a kto nie, nie zawsze musi być sprawiedliwe.
Co okazało się szczególnie ważne w tej produkcji z punktu widzenia reżyserskiego? – Chciałem, aby forma wizualna była oniryczna, jak wizje, które się miewa po lekach psychotropowych. Od początku pragnąłem, żebyśmy obcowali z jakimś bezczasem, gdzie nie wiemy, czy to, co widzimy, już się wydarzyło, czy dopiero wydarzy. Niektórzy uważają, że nasz teledysk jest przez to niespójny, aczkolwiek dla mnie to akurat atut. Zależało mi na wrażeniu pewnego dyskomfortu estetycznego, niepewności, gdzie naprawdę się znajdujemy. Tym klipem stawiam pytanie, czy słusznie diagnozuje się niektórych pacjentów. Fascynuje mnie temat ludzi, którzy siedzą zamknięci, bo zostali odrzuceni przez system. I ja, i różne osoby w ekipie mieliśmy w swoim gronie znajomych, których dotknęły różne zaburzenia psychiczne, dzięki temu czuliśmy, że robimy coś, co jest ważne – mówi Grajper.
Obecnie Krzysztof Grajper i Mikołaj Syguda, którzy już niejednokrotnie spotkali się ze sobą na planie, pracują nad nowym wspólnym projektem – krótką formą łączącą ze sobą dokument i fabułę.
(MB)