Symfonicznie
Zapewne większość orkiestr na świecie ma w swoim repertuarze utwory Johannesa Brahmsa. Jednak, o czy możemy się przekonać z najnowszego albumy wydanego przez Deccę, nikt nie wykonuje utworów Brahmsa jak Lipski Gewandhausorchester. Ta najstarsza stała orkiestra symfoniczna w Niemczech ma XIX wieczną muzykę we krwi. Na ich najnowszym albumie usłyszymy dwie serenady Brahmsa. To rzadko wykonywane wczesne utwory mistrza z Hamburga, które na tym nagraniu brzmią niezwykle bogato. Brahms znalazł tutaj wybitnych wykonawców. Muzyczna precyzja i bogactwo brzmieniowe muzyków z Lipska łączy się tutaj z włoską ekspresją maestro Chailly’ego. Serenady te nie brzmią tak podniośle jak późniejsze utwory Brahmsa. Chailly podkreśla w swojej interpretacji ich lekkość, ale zarazem wyrafinowaną orkiestrację. Młody Brahms z tych serenad jest wciąż nieco zanurzony w klasycyzmie, ale zarazem już słychać w tych utworach nowy muzyczny idiom. Nagranie to nie jest jedynie ciekawostką dla melomanów, mimo, że utwory te nie są szerzej znane, pod batutą Chailly’ego brzmią one pełnokrwiście i z pewnością dostarczą wyjątkowych wrażeń muzycznych każdemu melomanowi.
Kolejnym dziełem z okresu romantyzmu, które rzadko pojawia się na deskach filharmonii, jest “Kullervo” Jeana Sibeliusa. Choć London Symphony Orchestra wydało to dzieło na płycie w 2006, obecnie z okazji roku Sibeliusa warto wrócić do tego nagrania. Ten monumentalny poemat symfoniczny na orkiestrę, chór oraz dwoje solistów pochodzi z 1892 roku. Podczas premiery tego dzieła Sibelius miał raptem 26 lat, jednak wkrótce po swojej premierze utwór ten przeszedł do historii muzyki i do dziś jest uważany za jedno z najwybitniejszych dzieł późnego romantyzmu. “Kullervo” oparte jest na fińskich legendach spisanych w zbiorze “Kalevala”. Sibelius stworzył tutaj wyjątkowe dzieło, z jednej strony słyszymy w tym utworze elementy fińskiej muzyki ludowej – są tutaj piękne, nieco taneczne motywy – z drugiej strony bogata orkiestracja przywołuje skojarzenia z symfoniami Brucknera. Gwarantem najwyższego poziomu wykonawczego na tym nagraniu jest dyrygent Colin Davis. Spośród dyrygentów ostatnich dekad potrafił on dyrygować Sibeliusem jak nikt inny i to nagranie jest tego najlepszym dowodem. Jego Sibelius brzmi wyraziście i dynamicznie, ale zarazem oszałamia bogactwem orkiestracji. Davis ukazuje to dzieło w sposób dynamiczny będąc zarazem niezwykle skupionym na detalach. Myślę, że “Kullervo” w wykonaniu LSO pod batutą Davisa to nieodłączny element każdej porządnej kolekcji płyt.
Jacek Kornak