Strawiński odczytany na nowo w Operze Wrocławskiej
ŻANETA KICIŃSKA: Jedną z propozycji repertuarowych Opery Wrocławskiej znajdujących się w programie kończącego się sezonu artystycznego jest spotkanie z dwoma baletami Igora Strawińskiego, Grą w karty i Świętem wiosny. Takie zestawienie stanowi bardzo śmiałe połączenie dwóch całkowicie różnych kompozycji. Jak mówi Joanna Szymajda, kierownik Baletu Opery Wrocławskiej, „dzięki temu z jednej strony unaocznia się bogactwo partytur Strawińskiego, które zawierają w sobie swobodę odczytań i realizacji, z drugiej - zespół baletu zaprezentuje się widzom w odmiennych stylach, wymagających wszechstronnych umiejętności technicznych i scenicznych.”
Święto wiosny, skomponowane dla zespołu Balety Rosyjskie prowadzonego przez Siergieja Diagilewa, miało swoją premierę w 1913 roku. Ideą przedstawień grupy zgromadzonej wokół rosyjskiego impresario było „dzieło sztuki totalnej”, równouprawniającej muzykę, choreografię i scenografię. Balet miał w równym stopniu zaspokajać potrzeby zmysłu wzroku, co słuchu, ale przede wszystkim - być widowiskiem. Premiera utworu wywołała bardzo żywe reakcje dzieląc odbiorców na dwie grupy: zafascynowanych oryginalnością miłośników i zdecydowanych przeciwników odejścia od tradycji. To właśnie ci drudzy nie mogli pogodzić się z przewagą roli rytmu nad melodią, natarczywie powtarzającymi się motywami, czy przesuniętymi akcentami. Nowatorskie podejście autorów baletu przyczyniło się do nadania premierze miana skandalu. Na silną reakcję odbiorców wpłynęła nie tylko łamiąca obowiązujące normy muzyka, ale także odważna, stojącą w opozycji do zasad klasycznego baletu choreografia Wacława Niżyńskiego oraz kostiumy i dekoracje nawiązujące do ludowego prymitywizmu. Dziś już nikt nie oburza się z powodu witalności, czy ekspresji muzyki Święta wiosny, ale cechy te niezmiennie stanowią wyzwanie dla wykonawców, o czym z perspektywy solistki opowiedziała członkini zespołu baletowego Dajana Kłos: „metrum cały czas się zmienia, trudno jest znaleźć jakiś schemat liczenia. Przyjemna natomiast jest współpraca z choreografami […]. Bardzo ważna jest dla nich historia opowiedziana na scenie.”
Choreograficzny duet pracujący nad wrocławską interpretacją Święta Wiosny całkowicie zmienił pierwotną koncepcję fabularną. W oryginale Święto wiosny to spektakl o pogańskiej Rusi w dwóch częściach (Adoracja ziemi i Ofiara), którego tematem głównym jest składanie ofiary z dziewczyny w zamian za pomyślne plony. Uri Ivgi (Izrael) i Johan Greben (Holandia) opowiedzieli całkiem inną historię, traktującą o ludziach zamkniętych w przestrzeni, z której nie ma wyjścia, a z której mimo to próbują się wydostać nie tracąc nadziei. Trudna sytuacja powoduje napięcia i podziały. Pojawiają się wymienne role ofiar i oprawców. Choreografia doskonale koresponduje z muzyką, a stale utrzymujący się wysoki poziom energii i pewnego rodzaju dzikość trzymają odbiorcę w napięciu do samego końca.
Gra w karty, fot. Marta Ankiersztejn
Skomponowana w 1937 roku Gra w karty nie jest najpopularniejszym utworem Strawińskiego. Być może dlatego, że, w przeciwieństwie do dzieł z poprzedniego, rosyjskiego okresu kompozytorskiego charakteryzującego się eksperymentalnym podejściem do rymu, harmonii i kolorystyki brzmieniowej, Gra w karty reprezentuje okres neoklasyczny. W zestawieniu chociażby ze skomponowanym ponad 20 lat wcześniej Świętem wiosny sprawia wrażenie twórczego kroku w tył. Strawiński sięgnął tu po znane środki kompozytorskie, dodatkowo posłużył się techniką „muzyki w muzyce” nawiązując do utworów innych twórców, m.in. Beethovena, Rossiniego, Verdiego, Ravela czy Czajkowskiego. Jednak mimo braku powiewu świeżości Gra w karty posiada niepodważalne walory artystyczne, a mnogość i różnorodność tematów stanowią dobry fundament dla budowania nowej fabuły. W oryginale tytułowa gra jest metaforą życia, a puentą jest jej przewrotność. W nowoczesnej odsłonie proponowanej przez Jacka Przybyłowicza wszyscy są sobie równi, toczą własne gry. Ponadto choreograf pozostawił artystom sporą dowolność w interpretacji, interakcje toczą się na kilku poziomach, zarówno bezpośrednio w parach czy w mniejszych grupach tanecznych, jak i pomiędzy nimi. Taniec, wzorem muzyki, nawiązuje do tradycyjnej techniki - tancerze tańczą na palcach, w pointach.
Sposób odbioru sztuki ulega zmianom czasów i chociaż publiczność lubi to, co zna, z utęsknieniem wyczekuje propozycji oryginalnych i niekonwencjonalnych. Bo współczesna sztuka powinna być aktualna. Poprzez tę aktualność staje się nam bliższa. Zarówno Uri Ivgi z Johanem Grebenen, jak i Jacek Przybyłowicz odpowiadają na te potrzeby. Zamiast próby kolejnej rekonstrukcji zaproponowali coś całkowicie odmiennego od oryginału, opowiedzieli historie, w których zostawili sporo miejsca na osobiste interpretacje.
Balety Igora Strawińskiego w wykonaniu orkiestry i zespołu baletowego Opery Wrocławskiej można zobaczyć jeszcze w tym tygodniu (środa, 22.05, sobota 25.05). Więcej informacji na stronie http://www.opera.wroclaw.pl