Śpiewacy w Chinach pracują od ósmej (rano)
WŁADYSŁAW ROKICIŃSKI: Kilka miesięcy temu rozmawiałem z Dominiką Zamarą o Włoszech – kraju, który stał się jej miejscem zamieszkania, jakby drugą ojczyzną. Dziś rozmawiamy o Chinach. Ten odległy, ogromny kraj, o prastarej kulturze, nie schodzi dziś praktycznie z prasowych szpalt. Dzieje się tak przede wszystkim w wymiarze gospodarczym i politycznym. Ale to nie wszystkie punkty widzenia. Np. skąd się biorą bezkonkurencyjni chińscy artyści albo czy śpiewak chiński poradziłby sobie w europejskiej operze i odwrotnie – na takie pytania szukałem odpowiedzi w tej rozmowie…
O muzycznych Chinach, obawiam się, wiedza jest znikoma, zgadza się Pani ze mną? A potem przychodzi konkurs światowej rangi i nagle – jak spod ziemi – pojawiają się chińscy muzycy. Zacznijmy od ludzi: dyrygentów, muzyków orkiestr, może także organizatorów życia muzycznego?
Koncertując na całym świecie bardzo często mam styczność z chińskimi artystami. W USA często – podczas moich koncertów, czy występów w operach – członkami orkiestr symfonicznych są Chińczycy, muszę przyznać – muzycy wybitni. Z reguły mają niezwykłą technikę, bo bardzo wcześnie zaczynają grę na instrumentach muzycznych i do edukacji muzycznej podchodzą bardzo poważnie.
Na ogół uważa się, ja w sumie też tak chyba myślę, że Chińczycy sami nie są zbyt kreatywni, ale bardzo pracowici i są w stanie znakomicie skopiować jakiś produkt, albo perfekcyjnie wykonać muzykę wybitnych kompozytorów.
Wspaniale wspominam współpracę w Chinach z orkiestrą symfoniczną z miasta Zhuhai, reprezentowała znakomite przygotowanie muzyczne, ogromny profesjonalizm. Wykonywaliśmy głównie kompozycje Mozarta oraz Belliniego i Pucciniego.
Mam kolejne zaproszenie na koncerty i do opery do Hongkongu i do Zhuhai w grudniu tego roku.
A skąd wziął się pomysł, aby pojechać do Chin?
Propozycję otrzymałam już dwa lata temu – od dyrygenta, Maestro Thomasa Chun-yu Chena, z którym już śpiewałam w Stanach Zjednoczonych. To wybitny dyrygent, stąd też z wielką przyjemnością przyjęłam jego zaproszenie na koncerty z jedną z najbardziej znanych, chińskich orkiestr symfonicznych. W zeszłym roku zajęta byłam tournee po Meksyku i musiałam przełożyć trasę koncertową po Chinach na ten rok.
Jak długo trwało tournee i w jakich miastach miała Pani okazję występować?
Tournee trwało dwa tygodnie, a miasta, w których głównie koncertowałam, to Zhuhai, Makao i Kanton, wszystkie w południowych Chinach.
A słuchacze? Jaka jest chińska publiczność sal koncertowych i teatrów operowych? Jak reaguje? Jak czuła Pani jej obecność? Modne wyrażenie to energia – czuła ją Pani?
Chińska publiczność bardzo kocha operę, muzykę symfoniczną oraz generalnie sztukę i kulturę europejską. Bardzo żywiołowo reaguje podczas koncertów.
Sale koncertowe są nowoczesne i ogromne. Śpiewałam w sali koncertowej, która posiada aż 20 tysięcy miejsc. Było to piękne artystyczne przeżycie. Po koncertach publiczność licznie ustawia się w kolejce po zdjęcia oraz autografy.
Zostałam również obsypana prezentami, które bardzo mnie wzruszyły. Na przykład, jedna z rodzin moich chińskich fanów posiada zakład produkcji tradycyjnych strojów chińskich. Uszyli specjalnie dla mnie piękne stroje oraz zaprosili na tradycyjną ceremonię picia herbaty.
A infrastruktura: gdybyśmy mieli porównać z Europą, to jak wypadają?
Sale koncertowe oraz teatry w Chinach są bardzo nowoczesne, ogromne oraz wspaniale wyposażone w różne sprzęty audio i video. Niemalże każdy koncert jest nagrywany w profesjonalny sposób. Chińskie sale koncertowe bardzo przypominają te w USA.
Są w stanie pomieścić bardzo liczną publiczność, niestety często odbywa się to kosztem akustyki, która jest prawie zawsze niedoskonała, trochę „sucha”, szczególnie dla śpiewaków operowych. Mimo wszystko preferuję włoskie antyczne teatry operowe, gdzie akustyka jest cudowna i bardzo pomocna dla śpiewaka.
Sposób pracy z tamtejszymi muzykami też się różni od europejskiego?
System pracy w Chinach jest wyczerpujący. Codziennie miałam próby z orkiestrą od ósmej rano. Dobrze wiadomo, iż my, śpiewacy, wolimy godziny późniejsze. Próbowałam negocjować z dyrektorem możliwość późniejszych prób. Czasami się udawało, ale kosztem wielu polemik. Mentalność chińska jest raczej sztywna i nie jest otwarta na zmiany.
Mimo paru negatywnych uwag w ostatniej odpowiedzi, można by, podsumowując, zacytować Czepca z „Wesela”: Chińczyki trzymają się mocno. Chociaż pytanie w „Weselu” dotyczyło akurat polityki. Myśli Pani, że w muzyce też trzymają się mocno? Miała Pani okazję może podpatrzeć, a może porozmawiać tylko, jak jest w Chinach z edukacją muzyczną?
W Chinach panuje ogromna dyscyplina oraz szacunek dla edukacji muzycznej. Rodzice wysyłają dzieci na lekcje gry na instrumentach bardzo wcześnie, nawet w wieku trzech lat, do wybitnych profesorów, z reguły takich, którzy kształcili się w Europie i wygrali liczne konkursy muzyczne. Dzieci ćwiczą nawet po osiem godzin dziennie i zostają potem wirtuozami, niestety kosztem dzieciństwa.
Była Pani może na spektaklu tradycyjnej opery chińskiej? Czy śpiewak lub śpiewaczka wykształceni w Europie mogliby wystąpić w takim spektaklu? I odwrotnie, czy śpiewacy tradycyjnej chińskiej opery podołaliby światowemu repertuarowi? Są obszary wspólne, czy to dwa odrębne światy?
Interesujące pytanie. Tak, miałam przyjemność być na spektaklu tradycyjnej opery chińskiej. Muszę przyznać, iż jest to niezwykle fascynujące, jednak estetyka śpiewu odbiega mocno od bel canto. Chińska technika opiera się głównie na rejestrze głowowym, stąd efekt sonorystyczny jest zupełnie inny niż w operze dramatycznej. Myślę, iż nie byłoby łatwo śpiewakowi chińskiej opery tradycyjnej wykonać operę Pucciniego w estetyce weryzmu, ani nam, śpiewakom belcantowym, zaśpiewać w operze chińskiej, co nie oznacza, że byłoby to niemożliwe. Oczywiście byłoby ciekawie stworzyć syntezę dwóch estetyk muzycznych. Sugeruję kompozytorom muzyki współczesnej, by spróbowali napisać operę, która zawierałaby zarówno elementy opery belcantowej, jak i tradycyjnej chińskiej. Chociaż wiem, że takie próby już miały miejsce, np. opera z Pragi połączyła się w jednym spektaklu z operą z Pekinu.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Ja też dziękuję i pozdrawiam.