Śmieci w tonacji C-dur

30.12.2012

Albo w dowolnej innej. W każdym razie brzmią nieźle.

Przez rok produkujemy od 250 do 300 kg śmieci. Niektóre statystyki podają nawet 400 kg na głowę. Czasem odpady segregujemy. Rzadko robimy z nich wtórny użytek. Chyba że mamy twórczą żyłkę. Słyszałam o artystach, szczególnie tych wywodzących się z nurtu street-artowego, którzy odzyskują plastikowe butelki i opakowania po dezodorantach ożywiając je w maskotkowym drugim wcieleniu. Nie tylko to. Ogólnie odzyskują i jeszcze na tym potrafią zarobić.

Ale poza tym – śmieć to śmieć. Z definicji coś kompletnie bezużytecznego a nawet budzącego odrazę. Śmieciarz też nie kojarzy się dobrze. W dzieciństwie jedno z gorszych przezwisk. A groźba bycia śmieciarzem rzucana była przez zaniepokojonych rodziców, którzy nie widzieli postępów w nauce swoich pociech.

Nieprzyjemny temat. To może jednak napiszę o muzyce. Na początku był blues i wszystko, co podeszło pod rękę. Akompaniować można sobie na garnku i tarce do prania. Dziś coraz mniej osób wie, że coś takiego istniało, więc podrzucam zdjęcie:

A potem było…

 

Posegregowali dźwięki

Polak potrafi. To wiemy. Uczymy się tego hasła razem z pacierzem. Niektórzy mogą nie znać pacierza, ale hasło znają na pewno. Recycling muzyczny może być okazją do manifestacji proekologicznych poglądów. I nie musi być wyrafinowany w formie. Myślę o specyficznym happeningu, który ponad rok temu zorganizowała Filharmonia Śląska z okazji Międzynarodowego Dnia Muzyki. Kto chciał, odpowiedział na jej wezwanie i stawił się pod chmurką z dowolnie przygotowanym przez siebie śmieciowym instrumentem. Spalony garnek, plastikowa butelka wypełniona piaskiem. Wszyscy dość zgodnie odegrali „Marsz Radeckiego” Straussa, po czym równie zgodnie wyrzucili instrumenty tam, skąd przyszły – do śmieci. Żeby było jeszcze bardziej edukacyjnie, poza koncertem zorganizowano konkursy z wiedzy o muzyce. Miło, przyjemnie i pożytecznie.

 

Jesteś muzykiem? Zostań śmieciarzem

No i pięknie. Nie dość, że ten pierwszy zawód już jest skazany na lekceważenie i śmieszność (no bo to co to za praca?), to jeszcze trzeba dołożyć do fraka pomarańczową kamizelkę?
Niezupełnie. Zdecydowanie mogłabym nadać temu paragrafowi ładniejszy śródtytuł:

Jesteś muzykiem? Zostań ekologiem.

Od razu lepiej. I czyściej. I modnie.
Muzyk-ekolog to nie ten, który gra na skrzypcach po prababci (zamiast kupować nowe, męczy się na starych, najlepiej włoskich, wtedy męczy się prestiżowo).
Dla muzyka-ekologa każde pudło jest rezonansowe, struny można zrobić dosłownie ze wszystkiego. A potem je nastroić i dać koncert. Naprawdę.

 

Bieda czyni mistrza

Ekologiczne podejście może brać się nadmiaru. W szczególności z nadmiaru konsumpcji i w jej wyniku produkowanych odpadów. Wtedy tych, którzy produkują instrumenty ze śmieci, pochwalić należy za prospołeczne myślenie. Mniej miejsca dla śmieci – więcej miejsca dla nas.

Jeśli jednak ktoś robi instrument z odpadów dlatego, że nie stać go na nowy, a muzykę kocha tak bardzo, że musi grać, wtedy chylimy czoła przed determinacją. Kto ma dzieci w domu, wzdycha nawet – żeby moim tak się chciało…

A chce się na przykład młodym Paragwajczykom ze slumsów w Cauterze. Bardzo serio traktują muzykę a efekty widać na youtube.com:

 

Tu chwalą się gotowymi instrumentami:

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=fXynrsrTKbI

A tu pokazują, jak zrobi skrzypce:

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=vbkAgbxsdCA

 

Śmieciowa wisienka na torcie

I jeszcze prawdziwa gratka na koniec. Recycling Band. Niektórzy może widzieli ich w jednym z telewizyjnych talent-szołów, w którym nie tylko szerzą ideę instrumentów budowanych ze śmieci, ale też walczą o nagrody. Przyznam szczerze, że niektórym z ich wytworom bliżej do artystycznych dzieł street-artowców, o których wspomniałam na początku. Z pewnością nie kochają ich producenci instrumentów, bo sami zrobili sobie wszystko – gitarę basową, perkusję i fortepian. Zresztą zobaczcie sami. I posłuchajcie:

 

W muzycznych śmieciach grzebała Luiza Borowiec

 

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.