Rewolucja w klasyce
Największe dzieła muzyki klasycznej kryją w sobie pewne niebezpieczeństwo dla wykonawcy. Słyszeliśmy je po prostu tak wiele razy, że nieraz wydaje się, że trudno już o wykonanie, które wniosłoby do nich jeszcze coś nowego.
Koncert inaugurujący festiwal Theatrum Musicum (29.06.2013 r.) miał w swoim programie jedne z najbardziej popularnych utworów muzyki poważnej: londyńską Symfonię 102 Josepha Haydna, oraz III Symfonię, Eroicę, Ludviga van Beethovena. Mimo to czekały nas wykonania, które nie były po prostu jednymi z wielu.
fot. Tibor-Florestan PlutoCapella Cracoviensis gra dzieła muzyki dawnej na instrumentach epoki. Na tym jednak nie koniec. Wykonanie utworu poprzedzają studia traktatów z teorii muzyki, dogłębne badania nad techniką wykonawczą czasów, w których powstały dane utwory. Tak dbałość o „historyczną poprawność” może, z naszego punktu widzenia, wnieść do utworu bardzo wiele nowego. Wystarczyłoby samo instrumentarium – prostsze w budowie instrumenty dęte mają barwę różną od ich dzisiejszych odpowiedników. Jelitowe struny używane w instrumentach smyczkowych, na których gra się cieńszym, bardziej wygiętym w łuk smyczkiem, wymagają innej techniki rozpoczęcia dźwięku niż w przypadku stosowanych dzisiaj strun metalowych. Przykłady można mnożyć. Te pojedyncze różnice barw sprawiają, że i cała orkiestra ma inne brzmienie, niż to, do którego przywykliśmy – nieco cichsze, trochę „chropawe”, ale i bardziej zróżnicowane, nie zlewające się tak łatwo w jedną, spoistą masę dźwięku. Powracamy do źródeł i to, absurdalnie, właśnie jest nowatorskie – mówi koncertmistrz Capelli Cracoviensis Alessandro Moccia.
Podobna idea wydaje się przyświecać 102 symfonii Haydna, która rozpoczęła koncert. W tym późnym dziele wiedeńskiego klasyka słychać już zapowiedzi romantycznej emocjonalności i dramatyzmu, ale zarazem obserwujemy tam miejscami powrót do, niemodnej już pod koniec XVIII wieku, barokowej techniki koncertującej – polegającej na swoistej „rywalizacji” pomiędzy poszczególnymi instrumentami, barwami, liniami melodycznymi. Właśnie owo koncertowanie zabrzmiało wyjątkowo ujmująco w wykonaniu muzyków Capelli Cracoviensis prowadzonej przez Alessandra Moccię, który ze szczególnym pietyzmem wydobywał każdą solówkę, każdą godną uwagi myśl muzyczną.
W podobny sposób Moccia podszedł do interpretacji Eroici Beethovena. Zamiast przytłoczyć słuchacza monumentalną masą dźwięku, wolał wydobywać subtelne zmiany nastroju, podkreślać różnice barwy pomiędzy kolejnymi pokazami tematów i cyzelować detale, na przykład wydobywając interesujące motywy melodyczne, które w innych wykonaniach często ginęły gdzieś na drugim planie. To przełomowe dla historii muzyki, romantyzujące i monumentalne pod wszystkimi względami dzieło, w wykonaniu Capelli Cracoviensis ukazało nam swoje subtelniejsze oblicze, nie straciło jednak przy tym nic na swoim dramatyzmie.
„Historyczne” wykonanie najsławniejszych dzieł muzyki klasycznej zabrzmiało wyjątkowo świeżo i porywająco. Przez całe lato będziemy zaś mogli uczestniczyć w kolejnych koncertach Capelli Cracoviensis w ramach festiwalu Theatrum Musicum, przekonując się, że muzyka dawna jest jak najbardziej na czasie.
Maria Napieraj