Przepis na operową superprodukcję: Cecilia Bartoli
Ostatnio w operze w Zurichu odbyła się premiera opery “Alcina” George’a Friderica Handela. Opera to pochodzi z 1735 i miała swoją premierę w Covent Garden. Obecnie znaczące teatry operowe dość rzadko wracają do oper barokowych uznając, że mają one jak na współczesne gusta zbyt mało dramatyzmu, a w dodatku dla wielu ludzi muzyka jest dość schematyczna. Opera w Zurichu udowadnia, że te wszystkie argumenty przeciw nie mają najmniejszego uzasadnienia, a jeśli by ktoś miał wątpliwości, to najlepiej po prostu wybrać się na przedstawienie “Alciny” do Zurichu.
Receptą na sukces współczesnego wystawienia opery barokowej jest obsadzenie w roli głównej Cecilii Bartoli. Śpiewaczka ta obecnie nie ma sobie równych jeśli chodzi o jej koloratury, perfekcyjną technikę, ale przede wszystkim jeśli chodzi o sceniczną charyzmę, którą jest ona w stanie z łatwością podbić serca publiczności.
Wyzwaniem przy wystawianiu oper Handla jest reżyseria. Te na wpół baśniowe historie wydają się mało pasjonujące same w sobie, natomiast gdy dochodzi do tego muzyka Handla, która jest dość obojętna na sceniczną dramaturgię, wtedy opera taka staje się prawdziwą próbą sił dla nawet najlepszych reżyserów. Produkcji “Alciny” w Zurichu podjął się Christof Loy. To niezwykle doświadczony Niemiecki reżyser operowy, który zamiast na dosłowności w odtwarzaniu libretta skupia się na muzyce, jej wewnętrznej energii, prawdzie oraz możliwej symbolice. Jego “Alcina” to sfera gry fantazji o tym czym jest miłość, czym jest nasze ciało, ale również jest to przedstawienie o konfrontacji naszych fantazji z rzeczywistością. Przedstawienie rozpoczyna się w barokowym stylu. Wszyscy mają na sobie XVIII wieczne kostiumy, a Alcina i Ruggiero, w tej roli Malena Ernman, są w sobie bez granic zakochani. Stopniowo gdy przedstawienie rozwija się śpiewacy zmieniają kostiumy na współczesne. Barokowa miłosna sielanka okazuje się iluzją, która nie jest w stanie przetrwać długo. Alcina to kobieta doświadczona, która czuje, że się starzeje, czuje, że kolejny kochanek zostawi ją dla młodszej. Społeczeństwo w wizji Christof Loy to świat pozorów o fantazji, które pozwalają nam przetrwać, jest to jednak również okrutny świat nasze złudzenia o nas samych często pękają jak bańki mydlane. Loy potrafił w tym przedstawieniu połączyć czasem gorzką refleksję o nas samych, z poczuciem humoru, dystansem oraz ironią. Jego “Alcina” to campowe przedstawienie, które momentami śmieszy przez łzy.
[gallery]418[/gallery]
Cecilia Bartoli wykreowała niezwykle poruszającą Alcinę. Jej głos, szczególnie w wyższych rejestrach przyprawiał o gęsią skórkę, ale jej zdolności interpretacyjne sprawiały, że jej Alcina była głęboko poruszająca. Szczególnie jej aria “Ah, mio cor!” z drugiego aktu udowodniła, że Bartoli to prima donna współczesnej opery. Słuchając tej arii miałem wrażenie, że niemal podglądam uczucia opuszczonej starzejącej się kobiety, która właśnie zrozumiała, że była jedynie zabawką w rękach kolejnego kochanka, który ją właśnie zostawił.
Bartoli ma niezwykle charakterystyczny sposób śpiewania, który sprawia, że niemal zapominamy o innych śpiewakach. Jednak w tej produkcji również inni zasługują na wspomnienie. Malena Ernman jako Ruggiero była bardzo sceniczna i bez zarzutu wykonała swoją rolę, choć momentami, braki mi tutaj było pewnej emocjonalności. Jako Morgana zachwycała Francuska sopranistka młodego pokolenia Julie Fuchs. Operowała ona lekkim, niezwykle elastycznym głosem, o pięknej barwie. Na uwagę zasługuje również Armeńska mezzosopranistka Varduhi Abrahamyan, która wcieliła się w rolę Bradamante. Abrahamyan ma mocny, ciemny głos, którym operuje w sposób zdecydowany i bardzo teatralny, tak, iż jej interpretacja jest emocjonalnie głęboka i przekonująca.
Kierownictwa muzycznego tej produkcji podjął się Giovanni Antonini. Jest to dyrygent, który specjalizuje się w baroku, i który już kilkukrotnie współpracował z Cecilią Bartoli. Zatem mieliśmy pewność, iż pod jego batutą “Alcina” w Zurichu będzie pełna żywiołowych rytmów, kontrastów oraz ekspresji, szczególnie, iż grała na instrumentach z epoki orkiestra La Scintilla.
Z Zurichu dla Presto Jacek Kornak