Prezent od Salonena
Setne urodziny Witolda Lutosławskiego obchodzono w Polsce wyjątkowo hucznie. Okazuje sie jednak, że o polskim kompozytorze pamięta się również za oceanem, a w dowód tego otrzymaliśmy intrygujące nagranie cyklu symfonii.
Odpowiedzialny jest za nie Esa-Pekka Salonen i Los Angeles Philharmonic Orchestra, a więc dyrygent i orkiestra z tradycjami, jeśli chodzi o muzykę Lutosławskiego. To właśnie dla amerykańskiego zespołu powstała IV Symfonia tego kompozytora, a Salonen jest obecnie uważany za jednego z najlepszych wykonawców jego muzyki. Jest więc czego słuchać, choć trzeba to przyznać otwarcie – muzyka Lutosławskiego nie jest dla każdego. Przystępna jest I Symfonia – uważne ucho wyłowi w niej wpływy Igora Strawińskiego, Sergiusza Prokofiewa, połączone z iście ravelowskim wyczuciem orkiestry i żelazną dyscypliną. Te wszystkie analogie są jednak złudne – styl Lutosławskiego prześwieca mocno i wyraźnie przez wszystkie nawiązania. O ile I symfonia jest tradycyjnie czteroczęściowa, o tyle pozostałe są już bardziej skondensowane. Są też odpowiednio trudniejsze w odbiorze, chociaż wrażliwy i cierpliwy słuchacz z pewnością odnajdzie w tej wyrafinowanej muzyce ogromne zasoby piękna. Wykonania są pierwszorzędne, a Salonen pokazuje wyjątkową wrażliwość i wnikliwość w odczytaniu utworów polskiego kompozytora. Gorąco polecam!
Oskar Łapeta