Prezent dla Igora
Powiem szczerze – podchodziłem do tej płyty sceptycznie. Do Sir Simona Rattle'a zraziłem się jakiś czas temu jakimś chłodnym i przekalkulowanym nagraniem, nie wydawało mi się też, żeby Berlińczycy byli w stanie zrobić dobre „Święto wiosny”.
Nie chodzi o to, że źle by je zagrali – wprost przeciwnie, bałem się, że zagrają za ładnie, że będą się za bardzo kontrolować. A jedyne, czego „Święto wiosny” Igora Strawińskiego z pewnością nie potrzebuje – to cywilizowanie go na siłę. Wygładzenie kantów z pewnością przydałoby się „Symfonii na instrumenty dęte” albo muzyce z baletu „Apollon musagète” - pozostałym kompozycjom zawartym na płycie – ale nie „Świętu wiosny”. Pełen obaw zasiadłem do słuchania.
I okazało się, że Berlińczycy zrobili wielkiemu dziełu wspaniałe urodziny. Już solo fagotu na samym początku przyciągnęło uwagę chropowatą barwą brzmienia. Potem było tylko lepiej. Brzmienie orkiestry jest jednocześnie masywne, soczyste jak i selektywne, co pozwala rozkoszować się rozmaitymi szczegółami wydobywanymi z partytury Strawińskiego. Z takiego nagrania powinni być zadowoleni najbardziej wymagający audiofile. Perfekcja techniki nie wyklucza w przypadku Berlińczyków emocji – wszystkie gwałtowne uczucia są tu oddane wyraziście i bez zbędnej pruderii. Może tylko od kulminacji w pierwszej części wymagałbym większej dzikości brzmienia. Początek drugiej części baletu zabiera nas w świat brzmień dziwnie zmysłowych, ale jednocześnie tajemniczych. Nie da się słuchać migotliwej mozaiki brzmienia Berlińczyków bez zachwytu. Rattle świetnie panuje nad orkiestrą i podkreśla kluczowe momenty subtelnymi zmianami tempa. Absolutna rewelacja. Od paru dni nie wyciągam tej płyty z odtwarzacza.
Kompletnie inny świat dźwięków czeka słuchacza w dwóch pozostałych utworach, zawartych na płycie – w „Symfonii na instrumenty dęte” i w „Apollon musagète”. W symfonii również usłyszymy nawiązania do rosyjskiego folkloru, ale tym razem całość ubrana jest w neoklasyczne, lekkie i zwiewne dźwięki. Muzyka do baletu „Apollo i muzy” również jest neoklasyczna, ale tym razem Strawiński zabiera słuchacza w podróż po epokach i stylach – usłyszymy nawiązania zarówno do muzyki XVIII w., jak i późniejszych epok. Wszystko wykonane lekko, z wdziękiem i klasą.
To album dla każdego. I dla początkującego, który chce mieć jedno świetne wykonanie wszystkich utworów, i dla konesera, który szuka wirtuozerii najwyższych lotów.
OŁ