Prawdziwa Norma zabrzmiała w Salzburgu [relacja]
Cecilia Bartoli przez ponad dwie dekady udowadnia, że jeśli chodzi o barok oraz bel canto nie ma jej równych w świecie opery. Tym razem pokazała, co potrafi, w oryginalnej wersji „Normy” Belliniego.
La Ceci i John Osborn. fot Hans Joerg MichelCzęsto zdarzało się, że wielkie śpiewaczki miały swoje pseudonimy nadane im przez wielbicieli, na przykład Joan Sutherland była nazywana La Stupenda, natomiast Maria Callas była określana jako La Divina. W przypadku Cecilii Bartoli wydaje się, że żaden przymiotnik nie opisuje jej wyjątkowego kunsztu wokalnego, dlatego określana jest po prostu La Ceci. Jej głos i sposób śpiewania w połączeniu z niezwykłą ekspresją interpretacyjną sprawiają, że artystka ma niezliczone rzesze wiernych fanów, a bilety na przedstawienia z jej udziałem rozchodzą się niemal natychmiast. Wiele miesięcy trzeba się starać, aby usłyszeć Bartoli na żywo. W tym i ja mogłem posłuchać tej wielkiej śpiewaczki w ramach festiwalu w Salzburgu.
Ukochane dziecko Belliniego
“Norma” to jedna z czołowych oper bel canta. Jej kompozytor, Vincenzo Bellini uważał ją za swoje najukochańsze dziecko. Mimo, że napisał jeszcze sporo innych oper, jego nazwisko chyba na zawsze będzie kojarzone właśnie z “Normą”. Opera miała swoją premierę w 1831 roku. Jednak nie jest ona często grywana ze względu na to, że niewielu śpiewaków jest w stanie sobie poradzić ze skomplikowanymi trylami, których mnogość jest szczególnie w tytułowej partii. Poza tym “Norma” wymaga również ogromnego wyczucia interpretacyjnego. To wszystko sprawia, że rolę Normy wykonywały tylko największe głosy operowe: Maria Callas, Beverly Sills czy Montserrat Caballé. To wszystko są głosy sopranowe, jednak podczas premiery rolę Normę grała Giuditta Pasta, która miała dość niski głos sopranowy, natomiast później tryumfy jako Norma święciła Maria Malibran, legendarna mezzosopranistka.
Powrót do korzeni
Festiwal w Salzburgu zdecydował wrócić do pierwotnych manuskryptów i wykonać “Normę” w jej historycznej postaci, zatem tytułową rolę wykonuje mezzosopranistka Cecilia Bartoli, natomiast Adalgisa to sopranistka Rebeca Olvera. Również orkiestra rekonstruuje historyczne brzmienie tej opery grając na instrumentach dawnych, które mają nieco niższe brzmienie niż współczesne instrumenty. W Salzburgu orkiestrę opery z Zurichu poprowadził Giovanni Antonini. Natomiast reżyserii podjęli się Moshe Leiser oraz Patrice Caurier, ulubione duo Cecili Bartoli, z którym pracowała już przy wielu produkcjach.
La Ceci – kobieta rozdarta
“Norma” w Salzburgu to przede wszystkim dramat kobiety rozdartej miedzy osobistym uczuciem, a obowiązkiem wobec swojego narodu. Opera została osadzona w realiach okupowanej Francji z lat 40. Norma jest jedną z liderek ruchu oporu, natomiast Pollione to niemiecki oficer. Dla tradycjonalistów może to już brzmieć groźnie, jednak Leiser i Caurier posiadają niezwykłe wprost wyczucie muzyki. Ich reżyseria nie stara się naginać muzyki do własnych idei, ale wręcz przeciwnie – rewelacyjnie podążają za muzyką, przedstawiając dramat Normy jako autentyczny i głęboko poruszający.
W kanale orkiestrowym także bingo!
Antonini dyrygował bardzo ekspresyjnie. Muzyka Belliniego pod jego batutą mieniła się od rytmów, które wydają się często gdzieś umykać innym dyrygentom. Jego “Norma” jest jakby rozstawiona między stylistyką baroku, a romantyczną operą, zatem mamy tutaj tempa, rytmy, które przypominają opery barokowe, ale zarazem mają wyrazistą romantyczną dramaturgię.
Pod czułym okiem Cecilii
Śpiewacy sprawdzili się rewelacyjnie. Każdego osobiście dobrała Cecilia Bartoli, i z każdym z nich współpracowała już w przeszłości, zatem można było wyczuć, że wykonawcy świetnie się rozumieli i byli idealnie zgrani. Pollione wykonywany przez Johna Osborna, bardziej niż przywódcą wojskowym był amantem, którym targają emocje. Jego głos to lekki, liryczny tenor, którym z lekkością operował. Z dużą dozą uroku potrafił wyśpiewać często bardzo skomplikowane tryle. Michele Petrusi jako Oroveso porafił swoim basem rewelacyjnie wykreować rolę charyzmatycznego przywódcy ruchu oporu. Miłym zaskoczeniem była młoda meksykańska sopranistka Rebeca Olvera, która śpiewała Adalgisę. Olvera urzekała przede wszystkim delikatną barwą i liryzmem, jakim przepełniona była jej interpretacja Adalgisy.
Specjalnie dla La Ceci
Mam kłopot jak opisać Cecilię Bartoli, bo wydaje się, że żadne słowa nie oddają jej fenomenalnego głosu. Ta opera była wystawiona specjalnie dla niej i zapewne większa część publiczności przyszła właśnie po to, aby posłuchać La Ceci. Gdy ona jest na scenie, wszyscy inni wykonawcy nie mają znaczenia. Bartoli ma charyzmę i potrafi całkowicie przyciągnąć uwagę publiczności. Jej Norma była aktorsko oparta na filmie Rosselliniego “Roma, citta aperta” z 1945 roku. Bartoli kreśli swoim głosem portret silnej, ale jednak wrażliwej i zagubionej kobiety, która nie jest w stanie się odnaleźć w realiach historycznych. Nie jest to nazbyt dramatyczna Norma, raczej przeciwnie, “Casta Diva” pełna melancholii. Z niezrównaną precyzją i elegancją operuje głosem, oferując nam świeżą interpretację Normy. Myślę, że to wykonanie przejdzie do historii.
Na pocieszenie – CD od Decca
Natomiast już niedługo będziemy mieli okazję posłuchać Cecili Bartoli na nowym nagraniu. Decca wydaje “Stabat Mater” Agostino Steffaniego. Bartoli to entuzjastyczna promotorka tego zapomnianego kompozytora. Na tym nagraniu towarzyszy jej orkiestra I Barocchisti pod dyrekcją Diego Fasolisa, zaś jak soliści u jej boku wystąpią Daniel Behle, Franco Fagioli, Julian Prégardien oraz Salvo Vitale.
Z Salzburga dla Presto Jacek Kornak