Pochwała wieloznaczności ["Turek we Włoszech" w TWON]
Romantyczna ironia? Ucieczka od realizmu? Oto co Felice Romani – autor libretta do opery Rossiniego, zdawać by się mogło, lubił najbardziej. Tymczasem reżyser inscenizacji przygotowanej dla Teatru Wielkiego – Christopher Alden nie kryje fascynacji teraźniejszością, w swoich realizacjach często nawiązuje do bieżących wydarzeń politycznych.
Co mogło wyniknąć z tak intrygującej mieszanki? W przestrzeni tymczasowości, wieloznacznej, pozaczasowej, jakby za kulisami sceny, w miejscu prób stworzonym przez Andrew Liebermana spotykamy bohaterów w świetnie skrojonych garniturach i bohaterki w sukienkach z lat 50. Jest diwa i jej mąż. Jest jeszcze ta druga i tytułowy Turek, o którego obie zawalczą. Nie jest to jednak realistyczna historia o małżeńskiej zdradzie. „Zdaje się nam, że się rozumiemy, nie rozumiemy się nigdy!” – mówiła jedna z Sześciu postaci scenicznych w poszukiwaniu aktora Pirandella. To właśnie jego duch unosi się nad tą przewrotną inscenizacją. Zainspirowany jego twórczością reżyser miesza to, co realne, z tym, co symboliczne, jakby igrał z widzem, prowadząc go raz brzegiem fikcji, raz rzeczywistości. Jakbyśmy byli raz w świecie idei tworzonych przez poetę, raz w świecie losów, którym poeta tylko się przygląda. Inscenizacja Aldena, piękna i dynamiczna w tempie i doskonałym brzmieniu orkiestry pod dyrekcją Andriya Yurkevycha jest pochwałą lekkości i wieloznaczności.
Najbliższe spektakle: 7,9 i 12 marca.
Więcej informacji TUTAJ
{info. pras}