po trzecie
prostoomuzyce.pl: Mam wrażenie, że "My journey" jest płytą bardzo osobistą. Czy potrzeba było właśnie takiej niby-lekkiej płyty, aby mogła Pani pokazać więcej siebie? Czy muzyka klasyczna w jej standardowej odsłonie nie daje szans na pokazanie osobowości?
fot. Joanna Gorzelińska
Patrycja Piekutowska: To stało się zupełnie na odwrót. Najpierw powstał pomysł nagrania płyty z taką właśnie muzyką, a potem w miarę ewoluowania projektu wymyślałam kolejno temat podróży, potem konkretnych miast, a na końcu książeczkę w postaci opisów rozmaitych historii z mojego życia. Wydaje mi się, że gdy ludzie przeczytają te kilka moich zdań o każdym mieście, to zrozumieją bardziej moje emocje w każdym z utworów. To jest jedna zamknięta całość. I wiele takich właśnie reakcji do mnie dociera. Natomiast pokazywanie osobowości w muzyce jest dla mnie najważniejsze, niezależnie czy gram Pendereckiego czy Bacha czy też na najnowszej płycie - Nierubca właśnie. Zawsze daję ludziom bardzo dużo z siebie podczas grania i to ma dla mnie kluczowe znaczenie w przekazie.