Płyty do posłuchania na wiosnę [subiektywny wybór Jacka Kornaka]
Choć przyszła wiosna, pogoda nie zawsze nas rozpieszcza. N chłodniejsze i bardziej wietrzne dni polecam kilka płyt, adekwatnie do pory roku – wszystkie mają dość lekki nastrój.
Najnowszy album Dominika Millera „Absinthe” wydany przez ECM to promyk słońca w nieco mglistym krajobrazie dźwięków. Miller stworzył muzykę, w której przeplatają się wpływy Jana Sebastiana Bacha, Beatlesów, a nawet pobrzmiewają tu echa argentyńskiego tanga. To muzyka niezwykle nastrojowa, melodyjna, w której, jak w malarstwie, przeplatają się motywy światła i cienia. Na albumie usłyszymy Millera grającego na gitarze, Santiago Ariasa na bandeonie, Mike’a Lindupa na klawiszach, Nicolasa Kiszmana na basie i Manu Katche na perkusji. Kwintet Millera gra lekko, ale zarazem niektóre fragmenty porywają subtelną wirtuozerią. Nie ma tutaj pośpiechu, nadmiernego dramatyzmu, hiper-emocji, jest za to swoista jazzowa poezja. Miller udowadnia, że można stworzyć coś prostego, pięknego, a zarazem bezpretensjonalnego.
Dominic Miller | Absinthe | ECM 2019
Ostatnio Deutsche Grammophon wydał album „El Chan” amerykańskiego kompozytora Bryce’a Dessnera, który zapewne jest bardziej rozpoznawalny jako rockman. Tymczasem przez ostatnie lata jego nazwisko coraz częściej pojawiało się w czołowych salach koncertowych. Najnowszy album zawiera Koncert na dwa fortepiany, utwór kameralny „Haven” oraz tytułowe „El Chan” na dwa fortepiany. Wykonawcami są Katia i Marielle Labeque, Orchestre de Paris oraz MDH Quartet. Dessner czerpie z tradycji amerykańskiego minimalizmu, ale zarazem przekracza ten nurt tworząc muzykę bardzo ekspresyjną, w pewnym sensie neoromantyczną. Fortepiany momentami pobrzmiewają jazzem, a Orchestra de Paris ma bogate, przestrzenne brzmienie. Dessner stworzył album bardzo przystępny i łatwy w odbiorze, ale zarazem niebanalny. Jego rytmy, melodie są prawdziwie wciągające, a siostry Labeque zapewniają najwyższy poziom wykonawczy.
Dessner, Labeque | El Chan | Deutsche Grammophon 2019
Najnowszy album francuskiego kontratenora Philippe Jaroussky’ego zatytułowany „Ombra mai fu” to kolekcja arii oraz muzyki instrumentalnej z opera Francesco Cavalliego. Artyście towarzyszy zespół Artaserse. Na albumie usłyszymy również Emoke Barath i Marie-Nicole Lemieux. Cavalli był współczesnym Monteverdiego, jednak dziś dość żadko wykonuje się jego utwory. Philippe Jaroussky udowadnia, że Cavalli jest niesłusznie zapomniany. Wykonując arie między innymi z Calisto, Ormindo, Giasone oraz Xerse Jaroussky ukazuje ich bogactwo ekspresyjne. W jego wykonaniu utwory te są niezwykle teatralne, mają naturalny humor i brzmią naturalnie. Jaroussky ma świetny zmysł narracyjny. Każda aria w jego wykonaniu to mini historia, pełna energii, często przerysowana, ironiczna, ale zawsze pasjonująca. To album, który ma szansę przekonać nawet sceptyków, że barok nie jest schematyczny i rygorystyczny, ale może być lekki i zabawny. W Presto #24 album Jaroussky’ego jest Płytą kwartału. Sprawdźcie, jak ją tam opisano.
Philippe Jaroussky | Ombra mai fu | Erato/Warner Classics 2019
Nazwisko Bocceriniego pojawia się częściej na kartach historii muzyki niż w salach koncertowych. Najnowszy album wiolonczelistki Ophelie Gaillard wypełnia pewną lukę na rynku, ale też udowadnia, że muzyka jednego z mistrzów klasycyzmu jest dziś niesłusznie pomijana. Gaillard wraz z zespołem Pulcinella wykonuje Koncerty wiolonczelowe Nr 6 i 9, a także Symfonie Nr 6, Kwintet „La musica Notturna delle Strade do Madrid”, Sonatę na wiolonczelę i fortepian oraz Stabat Mater (z sopranistką Sandrine Piau). Muzyka Bocceriniego na tym albumie brzmi elegancko a muzycy wykonują ją tyle z emocjonalnym zaangażowaniem, ile też z intelektualnym rygorem. W Stabat Mater Sandrine Piau śpiewa jedwabiście i poruszająco. Jest to bardzo dobre wykonanie, którego słucha się z ogromną przyjemnością.
Ophelie Gaillard | Boccherini | Arte Music 2019