Penderecki i DUX
Krzysztof Penderecki jest najbardziej znany ze swoich potężnych utworów wokalno-instrumentalnych. Dwa wydawnictwa DUX-a to dobra okazja, żeby przyjrzeć się też jego utworom orkiestrowym i najmniej znanym – kameralnym.
Pierwszy album jest szczególny ze względu na postać dyrygenta – katowickim NOSPR-em kieruje sam Penderecki. Płytę otwiera „Capriccio” na skrzypce i orkiestrę. Utwór powstał w okresie, kiedy kompozytor, niezawolony ze szkiców do koncertu skrzypcowego, postanowił wykorzystać je w nowy sposób. W efekcie powstało mamy utwór, w którym wymagania stawiane soliście sięgają absurdu, a końcowy efekt ma w sobie posmak drwiny i groteski.
Przez wiele lat "Capriccio" „należało” do Wandy Wiłkomirskiej, ale teraz Patrycja Piekutowska udowadnia, że jest jej godną następczynią. Przykuwają uwagę efekty, które kompozytor wydobywa z orkiestry akompaniującej solistce. Penderecki nie pożałował zwłaszcza sekcji perkusyjnej – bardzo rozbudowanej i wyraźnie słyszalnej. Słuchanie tego utworu jest jak jazda rollercoasterem – można dostać zawrotu głowy...
Nieco trudniejsze w odbiorze jest następne dzieło zawarte na płycie - „De natura sonoris II”. Swój traktat o naturze brzmienia Penderecki nie ogranicza tylko do instrumentów – usłyszymy tu młoty, piły i syreny fabryczne, a nawet... uderzenia w szynę kolejową. Wszystko połączone z bardzo niestandardowo potraktowaną resztą orkiestry tworzy barwny, choć niełatwy w odbiorze muzyczny fresk.
Płytę zamyka koncert fortepianowy „Zmartwychwstanie", który narobił sporego zamieszania w czasie prawykonania na Warszawskiej Jesieni. Jak słucha się tego utworu po kilku latach, gdy upływ czasu zrobił swoje i nie ma już potrzeby wyrażania gwałtownej dezaprobaty? Słucha się gładko, łatwo i przyjemnie. Penderecki zdaje się momentami tworzyć muzykę tak uczuciową, że aż ocierającą się o banał. Słucha się przyjemnie, ale trzeba sobie jasno powiedzieć – to nie jest najlepszy utwór tego twórcy. Czy najgorszy? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam...
Całe szczęście drugi z albumów, z muzyką kameralną, nie zawiera już tego typu niespodzianek. Na płycie znalazły się trzy kwartety smyczkowe, jeden klarnetowy trio i krótki utwór „Przerwana myśl”, również na kwartet smyczkowy. Dzieła wykonuje Kwartet DAFÔ w składzie – Justyna Duda, Danuta Augustyn, Aneta Dumanowska oraz Anna Armatys. Solo klarnetu w kwartecie gra Arkadiusz Adamski.
Dwa pierwsze kwartety pochodzą z awangardowego okresu twórczości Pendereckiego, ale pomimo tego słucha się ich bez bólu. Nietypowe środki wykonawcze nie rażą, powiem więcej – fascynują odmiennością brzmienia. Trio i kwartet klarnetowy brzmią już bardziej konwencjonalnie, ale to gwałtowne w wyrazie, bardzo emocjonalne kompozycje.
Najbardziej do gustu przypadł mi III Kwartet smyczkowy, o podtytule „Kartki z niezapisanego dziennika”. Utwór to bardzo surowy. Raczej wytrawny, niż słodki, ale niepozbawiony cieplejszych odcieni. Wykonania stoją na bardzo wysokim poziomie i z pewnością przypadną do gustu każdemu miłośnikowi muzyki.
Oskar Łapeta