Operowa podróż na południe Francji
Usytuowana w południowo-wschodniej Francji Prowansja jest idealnym miejscem na wakacje dla melomana. W lecie odbywają się tutaj dwa ważne wydarzenia muzyczne: Festival d'Aix-en-Provence oraz Les Chorégies d'Orange. Poza tym Prowansja to również wyjątkowe górzyste krajobrazy, urocze stare wioski, lawendowe pola i winnice, gdzie produkuje się słynne rose.
W tym roku byłem już po raz piąty w Prowansji. Dla mnie miejsce to posiada coś magicznego, co sprawia, że chcę tutaj powracać. Z pewnością na klimat miejsc takich jak Aix-en-Provence czy też Orange składają się pastelowe kolory, które są tutaj dominujące, ale także niejako inny rodzaj czasu, który tutaj panuje. Wszystko jest tutaj nieco wolniejsze, bardziej zrelaksowane. Od południa aż do późna w nocy uliczki pełne są ludzi wspólnie jedzących, pijących lub po prostu rozmawiających. Nic dziwnego, że właśnie te tereny od stuleci przyciągały artystów: muzyków, aktorów, ale także malarzy i pisarzy. Tutaj też odbywają się najważniejsze we Francji festiwale muzyczne.
Les Chorégies d'Orange to jeden z najstarszych na świecie festiwali muzyki klasycznej. Dość niewielka wioska na północ od Awinionu gości to wydarzenie już od 1860 roku. Przedstawienia odbywają się w Théâtre antique d'Orange. Jest to najlepiej zachowany na świecie rzymski amfiteatr. Pochodząca z czasów Augusta konstrukcja w starożytności mogła pomieścić do jedenastu tysięcy widzów. Dziś jest tutaj ponad siedem tysięcy miejść i najczęściej podczas festiwalu wszystkie one są wyprzedane. Główną pozycją tegorocznego Les Chorégies d'Orange była “Carmen” George’a Bizeta. Przedstawienie przygotowane wspólnie z Opéra de Monte-Carlo, Opéra national du Capitole de Toulouse oraz Opéra de Marseille to przykład klasycznej, tradycyjnej produkcji operowej. Kostiumy wpisują się w typowe wyobrażenie o XIX wiecznej Hiszpanii. Scenografia jest niezwykle prosta. Składają się na nią dwie, dużych rozmiarów geometryczne obiekty, a ich ruch oznacza zmiany scen. Jedyną ciekawostką jest obecność na scenie tancerki flamenco. Jej obecność świetnie wpisywała się w nieco przerysowany hiszpański nastrój stworzony przez reżysera Jean-Louis Grinda. Jednak nie było to typowa, łatwa do zapomnienia, kolejna “Carmen”. Operując jedynie aktorstwem na dużej, prawie pustej scenie Grinda był w stanie stworzyć opowieść o przemocy seksualnej. Carmen jest tutaj ofiarą szowinistycznego partnera. Jose od początku jest ukazany jako przemocowy partner, który chce kontrolować swoją kochankę. Nie akceptuje on jej od samego początku, jest on gniewny, łatwo się irytuje. Jose chce aby Carmen stała się bezwolną lalką w jego rękach. Jest to ważne i mocne przedstawienie, gdyż pod płaszczykiem tradycyjnej produkcji jest ukazana przemoc domowa, która od wieków dotyka wielu kobiet. Carmen jest kolejną kobietę, którą zabija zazdrosny, obsesyjny partner. Orchestre national de Lyon posiadała bogate, wyraziste brzmienie pod batutą Clelii Cafiero. W tytułową rolę wcieliła się Marie-Nicole Lemieux. Jej głos był pełny i mięsisty. W tym wykonaniu była ognista pasja, ale też Carmen w wykonaniu Lemieux po prostu budziła sympatię publiczności.
Festiwal w Aix-en-Provence w tym roku obchodzi 75 urodziny. Powstałe po II Wojnie Światowej wydarzenie poprzez kulturę miało zabliźnić rany i być orędownikiem pokoju. Dziś dla uczczenia rocznicy zaprezentowano “Cosi fan tutte”. Opera ta w 1948 roku zainaugurowała pierwszy festiwal. Dziś dzieło Mozarta można było obejrzeć w reżyserii Dmitria Tcherniakova. “Cosi fan tutte” może wydawać się błahą komedia, ale jest to zarazem medytacja nad ludzką naturą. Mozart i da Ponte stawiają pytania o miłość, akceptację i granice, które ludzie sobie wyznaczają. Tcherniakov podszedł do tej późnej opery Mozarta na poważnie. Jego bohaterowie to starsi ludzie, którzy tkwią w toksycznych związkach i ranią siebie nawzajem. Śpiewacy są tutaj rewelacyjnie przygotowani od strony aktorskiej. W niektórych scenach jako widz czułem się niekomfortowo oglądając sceny psychicznej przemocy, które przecież często możemy dostrzec w związkach wokół nas. Reżyser nie operuje metaforami, symbolami, ale ukazuje wprost pary, które nawzajem się torturują tkwiąc w niezdrowych związkach. Przedstawienie to było dopracowane w szczegółach i mocne w wymowie. Była w tym świeżość i zarazem oryginalna wizja, która nie musi wszystkim przypaść do gustu, ale przyznać trzeba, że była ona dobrze zrealizowana. W kontraście do reżyserii scenicznej, dyrekcja muzyczna była mdła. Thomas Hengelbrock poprowadził Orchestre Balthasar Neumann bez energii. Wydawało się, że dyrygent ciągnie na siłę muzykę Mozarta do przodu. Nie było tutaj spójnej narracji muzycznej, ale przede wszystkim muzyka brzmiała monotonnie. Takie prowadzenie orkiestry, to zbrodnia na tym dziele.
Prowansja co roku dostarcza bogatych wrażeń artystycznych. W tym roku w XVIII wiecznym dworku Hôtel de Caumont można zobaczyć retrospektywę prac Max Ernst. Warto też wybrać się do pobliskiego Musée Granet aby obejrzeć obrazy mistrzów takich jak Rembrandt, Anthony van Dyck, Paul Cézanne, Alberto Giacometti czy też Nicolas de Staël. Aix-en-Provence to miasto przesiąknięte kulturą, które latem uwodzi melomanów swoim czarem, jednak warto też odwiedzić okoliczne wioski i wzgórza aby przekonać się o pięknie regionu. Dla mnie podróż do Prowansji to nie kolejne przedstawienie operowe, ale niezwykły klimat regionu.