Odszedł Dominik Połoński
"Jego historia jest jak ponadczasowy mit" - powiedziała Vanessa Rogowska, nasza redakcyjna koleżanka i ma dużo racji. Dominik Połoński ciągle chciał więcej, był głodny życia, ciągle miał plany i pomysły na kolejne lata "Czuję, że ciągle nie jestem jeszcze tam, dokąd zmierzam" - mówił w reportażu dla Programu II Polskiego Radia.
Urodził się 17 czerwca 1977 r. w Krakowie i odszedł dziś, 20 czerwca 2018 r. Był jedynym na świecie instrumentalistą - wiolonczelistą, który podczas grania używał tylko prawego ramienia. Drugie odebrała mu choroba. Syn aktora Jerzego Połońskiego i starszy brat aktora Jerzego Jana Połońskiego. Mąż i ojciec.
Studia w Akademii Muzycznej w Łodzi ukończył z wyróżnieniem w klasie prof. Stanisława Firleja, następnie przebywał trzy lata na stypendium w Madrycie. Laureat wielu konkursów, m.in. Yamaha Music Foundation of Europe (1998), Międzynarodowego Konkursu Indywidualności Muzycznych im. A. Tansmana w Łodzi (2000), New Talent International Competition w Bukareszcie. Laureat Paszportu Polityki (2003).
Uczył, nagrywał płyty, intensywnie koncertował.
W 2004 ciężko zachorował na chorobę nowotworową mózgu, w wyniku czego zmuszony był przerwać karierę. Przebył kilka operacji neurochirurgicznych. Po długiej rehabilitacji powrócił na estradę 18 stycznia 2009 r., dokonując w Warszawie prawykonania Koncertu wiolonczelowego na prawą rękę Olgi Hans, która napisała ten utwór specjalnie dla niego. Drugi koncert wiolonczelowy na prawą rękę również napisała Olga Hans, a premiera utworu odbyła się w Filharmonii Świętokrzyskiej w Kielcach, pod batutą Jacka Rogali 18 grudnia 2009.
Anna Markiewicz, felietonistka Presto, wiolonczelistka: "Trudno uwierzyć, że to prawda...nie byliśmy przyjaciółmi, ale podziwiałam Go za siłę, wytrwałość i tę wielką muzyczną pasję. Czasem karciłam się w myślach, że będąc zdrowa i w pełni sił odpuszczałam sobie łatwo granie, a On tak bardzo chciał, choćby jedną ręką...I tak się cieszyłam z dobrych wieści tuż po ostatniej operacji, cieszyłam się, że ma cudowną kobietę przy swoim boku, ma dla kogo żyć, walczyć. Myślałam, że jeszcze kiedyś się zobaczymy..."
Mimo wielkiej determinacji i niezłomnego charakteru Dominik walkę z nowotworem przegrał. Dyrektor Filharmonii Łódzkiej Tomasz Bęben napisał na swoim profilu facebookowym: "Dominik nigdy nie stracił wiary w to, że życie może być pięknie przeżyte i tak żył, by żyć pięknie. Odszedł otoczony miłością najbliższych. Kilka tygodni temu cichutko prosił mnie o modlitwę. Strasznie trudno to pisać."
Nam także trudno dzielić się z Wami tak smutną informacją. Dominiku, będzie nam wszystkim Ciebie bardzo brakowało.
{red}