Obraza uczuć wszelakich
MARIA NAPIERAJ: Może się wydawać, że w dzisiejszych, dosyć już wyzwolonych artystycznie i światopoglądowo czasach, niełatwo jest tabu znaleźć, a co dopiero je złamać. Czym właściwie jest dziś tabu? Przemoc? W sztuce jest oswojona, a nawet pożądana jako element akcji. Seks? Tak samo. Sprawy zbyt intymne, żeby przedstawiać je na forum publicum? A gdzież tam, w czasach nasilonego ekshibicjonizmu każdy element ciała czy życia może stać się częścią dzieła sztuki. Atak na religię, rodzinę, ojczyznę? To prędzej. Nadal istnieje, szczególnie w Polsce, spora grupa odbiorców zaciekle strzegących moralności sztuki i gotowych podnieść protest, gdy ich zdaniem pewne granice wolności wypowiedzi artystycznej zostaną przekroczone.
Możemy z rozbawieniem traktować obiekcje międzywojennej publiczności wobec seksualnych aluzji w Święcie Wiosny Strawińskiego, ale już nagie zakonnice które można było oglądać w scenie opętania w stuttgardzkiej inscenizacji Diabłów z Loudun Pendereckiego w reżyserii Guntera Rennerta z 1969 r. w żadnej z polskich realizacji tej opery jak dotąd się nie pojawiły. I pewnie prędko się nie pojawią. Koncert Nergala, podczas którego muzyk podarł Biblię, przez kilka kolejnych lat wciąż oburzał, obrażał uczucia religijne oraz prowokował ożywioną dyskusję na temat granic swobody artysty w wyrażaniu własnych przekonań. Dorota Nieznalska, autorka instalacji Pasja, w której połączyła wizerunek krzyża i męskich genitaliów, została zalana falą krytyki i oskarżeń, a wreszcie przegrała proces o obrazę uczuć religijnych. Po głośnych protestach środowisk katolickich odwołano spektakl Golgota Picnic, który miał być wystawiony podczas Malta Festival Poznań w 2014 r. Zwolennicy wolności wypowiedzi artystycznej, którzy postanowili jednak zapoznać się z kontrowersyjnym dziełem, pomimo sprzeciwu Kościoła zorganizowali w kilku miastach pokazy filmowe oraz odczyty dramatu. Zapewne spektakl ten nie zyskałby aż tak dużego rozgłosu, gdyby po prostu został wystawiony podczas Malty.
Sorry Polsko
Tematy ojczyźniane również potrafią poruszyć czułą strunę w emocjach słuchaczy. Piosenka Sorry Polsko Marii Peszek z tekstem Nie oddałabym ci Polsko/, ani jednej kropli krwi... wywołała oburzenie kilku wysoko postawionych polityków, a następnie przeciągającą się dyskusję na forach internetowych na temat, jak dzisiaj powinien wyglądać patriotyzm. Filmy odsłaniające mroczne epizody polskiej historii, takie jak Pokłosie czy Ida, również spotkały się z bardzo zróżnicowanym odbiorem, pojawiły się głosy, że nie taki obraz Polski powinniśmy promować w kraju i za granicą. Trzeba jednak przyznać, że wiele dzieł sztuki przedstawiających Polskę w mniej lub bardziej negatywnym świetle jesteśmy gotowi uznać za sprawiedliwą krytykę obecnej rzeczywistości.
Łatwo można natomiast narazić się władzom i odbiorcom poprzez naruszenie zasad poprawności politycznej. Nie-boska komedia. Szczątki. w reżyserii Olivera Frljića według inscenizacji Swinarskiego, jeszcze przed premierą została okrzyknięta spektaklem antysemickim i antypolskim i wreszcie do premiery w Starym Teatrze w Krakowie nie doszło. Podobne sytuacje zdarzają się nie tylko w Polsce. Wystarczył cień posądzenia o antysemicką wymowę, aby opera Johna Adamsa Śmierć Klinghoffera została profilaktycznie wycofana przez dyrekcję Metropolitan Opera z programu międzynarodowych transmisji.
Zabij artystkę
Nie zawsze jednak sztuka naruszająca tabu musi budzić oburzenie. Czasem nie godzi w wartości nam bliskie, lecz w nas samych, wydobywając na światło dzienne najbardziej nieprzyjemne i skrywane cechy naszej osobowości, czego przykładem może być sztuka Mariny Abramovic , a szczególnie jej najsławniejszy performance Rythm 0. Koncept jest szokujący w swojej prostocie. Artystka stoi i zachowuje się zupełnie biernie. Na stole obok jest rozłożonych 27 przedmiotów, od delikatnych, jak kwiatek czy piórko, po noże, żyletki, a wreszcie pistolet i jedną kulę. Zwiedzający otrzymują informację, że mogą tych przedmiotów w dowolny sposób użyć wobec artystki. Performance zaczął się niewinnie i przyjemnie. Ktoś artystkę obrócił, ktoś ją pocałował, ktoś podrzucił jej ręce do góry.. wkrótce jednak widzowie sięgnęli po ostrzejsze narzędzia. Pod kilku godzinach Marina była już naga i zakrwawiona od cięć zadanych jej przez publiczność. Doszłoby i do użycia pistoletu, gdyby inni zwiedzający i ochrona nie wkroczyli do akcji. Po skończonym performance publiczność w błyskawicznym tempie opuściła salę. Nikt nie był w stanie spojrzeć artystce w oczy.
Zabierz im portfel
W szczególny sposób łamią często tabu spektakle z udziałem publiczności, w których widzowie narażeni są na mniej lub bardziej poważne naruszenie ich prywatności. Odebranie portfela, czy publiczne przeszukanie torebki komuś z publiczności w spektaklu W imię Jakuba S. Strzępki i Demirskiego wydaje się całkiem łagodnym i niewinnym zabiegiem w porównaniu np. z Orgią Pasoliniego w reżyserii Wiktora Rubina, w której widzowie są zmuszani przez aktorów do coraz odważniejszych seksualnych interakcji. Po co to wszystko? Celem jest zazwyczaj eksperyment, badanie, jak daleko artysta może się posunąć, zanim usłyszy sprzeciw ze strony wciągniętego w akcję widza. A jak dotąd widzowie zazwyczaj nie protestowali. Na spektaklu W imię Jakuba S. kilka razy ktoś zagroził wezwaniem policji, podczas Orgii czasem ktoś spokojnie odmówił wykonania poleceń aktorów. Ale w większości przypadków widzowie pozostawali zupełnie bierni i posłuszni koncepcji reżysera. Nie sprzeciwiali się, gdy odbierano im portfele, pewni, że to wszystko na niby, a portfel będzie czekał w szatni po zakończonym przedstawieniu. Pozwalali aktorom układać sobie dłonie na piersiach nieznajomej kobiety, przekonani – że co? że w granicach sceny to wszystko nie naprawdę, nie dosłownie, że to tylko forma? Że to, co w rzeczywistym świecie jest dla nas tabu, włożone w ramy sztuki traci swoją moc? Pytanie pozostaje otwarte, a nurt sztuki, który to zagadnienie bada, ma się dobrze i coraz lepiej.