O śpiewaniu nie ma mowy
KINGA WOJCIECHOWSKA: Początek roku to czas wzmożonej wrażliwości społecznej, między innymi za sprawą rozliczania 1%. Może więc apel w sprawie jednego z wybitnych polskich śpiewaków dotrze do ludzi dobrej woli: trzeba pomóc polskiemu basowi odzyskać głos!
Jacek Janiszewski jest absolwentem wydziału wokalno-aktorskiego Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie oraz Uniwersytetu Muzycznego w Sofii. Ma na koncie sporo osiągnięć - laureat I nagrody i nagród specjalnych Konkursu Moniuszkowskiego w Warszawie w roku 1998 (wraz z Aleksandrą Kurzak) oraz Konkursu Wokalnego w Dusznikach-Zdroju w roku 1995; finalista i laureat nagród specjalnych konkursów Belvedere w Wiedniu 1999, Operalia Placido Domingo w Tokio 1997, Międzynarodowego Konkursu Wokalnego w Nowym Sączu 1996. W 1997 roku przeniósł się do Niemiec i tam głównie występował. Pozostał jednak wierny Operze Narodowej w Warszawie i pojawiał się od 2001 roku regularnie na jej deskach (m.in. w operach "Straszny dwór", "Don Giovanni", "La boheme", "Lucia di Lammermoor"). Szerszej publiczności znany jest także z występów w trzech częściach Tryptyku Świętokrzyskiego autorstwa Piotra Rubika i Zbigniewa Książka: "Psałterz Wrześniowy", "Tu Es Petrus" oraz "Świętokrzyska Golgota". I byłby pewnie aktywny do dziś, gdyby nie choroba: nowotwór mózgu. Polski bas jest po operacji. Ale choć przeprowadził ją doświadczony neurochirurg – nie obyło się bez konsekwencji tak poważnej ingerencji w organizm, jaką jest operacja guza mózgu.
Ostatni – jak na razie, a ufamy, że to się zmieni – także dzięki Twojej, naszej pomocy – ostatni spektakl Jacek Janiszewski zaśpiewał 29 grudnia. Była to "Luisa Miller" Verdiego w Operze w Aachen. Dzień później odbyła się operacja, która zakończyła się sukcesem. Prawie. Okazało się, że z głosem Jacka jest coś nie tak. Każdy inny pacjent byłby pewnie zadowolony z efektu mimo przejściowych trudności i świadomości długiej rehabilitacji. Ale dla śpiewak bez głosu??? „Po kilku dniach badanie potwierdziło moje najkoszmarniejsze przypuszczenia: trzy nerwy mózgowe były sparaliżowane. Nerw kierujący prawą struną głosową, nerw operujący zamykaniem nagłośni, by przełykany pokarm nie wpadał do tchawicy. Nerw zawiadujący podnoszeniem prawej strony podniebienia miękkiego.” – mówi Jacek. Wynikiem tego jest afonia: głos jest ekstremalnie cichy i pełen powietrza, ponieważ struny się nie zwierają. Jacek ma także problemy z przełykaniem pokarmów i płynów. Istnieje ciągłe zagrożenie zapaleniem płuc lub opłucnej spowodowane aspiracją pokarmu. O śpiewaniu nie ma mowy. O rozmowie w hałasie nie ma mowy. Rozmowy telefoniczne są bardzo utrudnione. Na szczęście neurochirurg potwierdza, że nerwy nie zostały przerwane. Istnieje więc ciągle możliwość, że zregenerują się i podejmą pracę. W ostatnim miesiącu nastąpiła znacząca poprawa.
Dla Jacka Janiszewskiego możliwość śpiewania to nie tylko spełnienie zawodowych marzeń. To – jak sam mówi – wyróżnienie. Nie tylko wyróżnia się barwą głosu i umiejętnościami interpretacyjnymi ale jest świetnym aktorem, co dziś szczególnie ceni się u śpiewaków operowych. Doceniali go Mariusz Treliński, Kazimierz Kord czy Jacek Kaspszyk.
Chce walczyć o głos, ale trzeba mu pomóc. Przyjaciele organizują koncerty, można też przekazać na jego rehabilitację dowolną kwotę na rzecz fundacji Niezależny Fundusz Kultury z hasłem Pomoc dla Jacka – więcej szczegółów tutaj: http://www.fundacjapolcanart.org/pomoc-dla-jacka.html
lub bezpośrednio na jego konto:
Jacek Janiszewski, Raiffeisen Polbank, 76 2340 0009 0670 1030 0001 2163
Tak Jacek Janiszewski śpiewał w „Onieginie” Piotra Czajkowskiego:
Więcej o jego działalności artystycznej przeczytasz tutaj:
www.jacek-janiszewski.com