Nowa muzyka na Starym Mieście [Festiwal NeoArte]
Od występu pianisty Piotra Sałajczyka rozpoczęła się 10. edycja festiwalu NeoArte – Syntezator Sztuki, w ramach którego zaprezentowane zostały nie tylko utwory związane z najnowszą muzyką poważną, lecz także pokazy z pogranicza performance'u oraz video artu.
„Życie maszyn” – tak brzmiało hasło przewodnie recitalu Piotra Sałajczyka, zaczerpnięte ze suity skomponowanej w latach 30. ubiegłego wieku przez Władysława Szpilmana. Pianista podczas występu inaugurującego X festiwal NeoArte wykonał cztery utwory, nawiązujące w sposób bardziej lub mniej oczywisty do pracy maszyn, robotyki czy całej dziedziny nowych technologii, w których algorytmy i procesory snują coraz trudniejszą do zrozumienia grę rozpisaną na partyturze bitów.
Sałajczyk rozpoczął od „Trzech etiud algorytmicznych” napisanych przez Krzysztofa Meyera w 2021 r.; autora również, co istotne w kontekście hasła przewodniego recitalu, opery z librettem na podstawie „Cyberiady” Stanisława Lema. Dźwięki fortepianu w tych etiudach ułożyły się w niejasną, ale zarazem specyficznie uporządkowaną mozaikę, przechodzącą od pojedynczych, wysokich, granych staccato dźwięków do bardzo silnie akcentowanych akordów. Trzy zwięzłe kompozycje oscylowały pomiędzy dysonansami a strzępami melodii, wywołując na zmianę poczucie harmonii i mechanicznej obcości.
Następnie pianista zaprezentował „Pięć utworów na fortepian” Dariusza Przybylskiego, które dobrze zazębiły się z muzyką Meyera. Stworzyły one podobny nastrój, przywodząc momentami na myśl zimny mechanizm, a zarazem dając poczucie nieoczywistego piękna i uporczywie traconej harmonii. Intrygująco zabrzmiały również kolejne kompozycje: „Sturm und Frieden” Aleksandra Nowaka i „Oxygen nr 369 na fortepian i taśmę” Aleksandry Gryki. To drugie dzieło złożone jest z partii fortepianowej, a także osobnej ścieżki dźwiękowej. Sałajczyk przed uderzeniem w czarno-białe klawisze zgoła teatralnie i z namaszczeniem nacisnął przycisk „play” na swoim komputerze podłączonym do głośników. Na scenie pojawiły się więc maszyny, przynajmniej te cyfrowe, całkiem dosłownie. Na emitowanej ścieżce dźwiękowej można było usłyszeć strzępy ludzkich głosów, jęki oraz wygenerowane elektronicznie piski i warknięcia. Utwór Gryki intensyfikował się co chwilę pod względem tempa i donośności, aby zaraz osunąć się w szum rozpięty na delikatnych pogłosach. Całość sprawia wrażenie falowania, przywodząc na myśl samoczynny rytm morza.
Po ciekawie skonstruowanym recitalu Sałajczyka i krótkiej przerwie na scenie przygasły światła. W mroku pociętym promieniami kolorowych lamp pojawił się łotewski zespół wokalny Putni, rozpoczynając drugą część festiwalowego koncertu, część umieszczoną w programie 10. edycji NeoArte pod szyldem „Electric a cappella”. Ubrane w ciemne, długie suknie śpiewaczki z Łotwy zaprezentowały najpierw „Soul Tea” Anity Kupriss. Tę stonowaną kompozycję wypełnioną szemrzącymi partiami i inkrustowaną cichymi westchnieniami zaśpiewały bez towarzyszenia instrumentów w sposób przejmujący i melancholijnie mroczny.
Potem na scenie pojawił się NeoQuartet w składzie: Karolina Piątkowska-Nowicka (I skrzypce), Paweł Kapica (II skrzypce), Michał Markiewicz (altówka), Krzysztof Pawłowski (wiolonczela), wszyscy z elektrycznymi instrumentami w dłoniach. Czwórka muzyków zagrała dzieło dość leciwe w porównaniu z innymi utworami granymi na festiwalu NeoArte, bo pochodzące sprzed półwiecza i odnoszące się do wojny w Wietnamie „Black Angels” autorstwa George'a Crumba. To trudna i awangardowa kompozycja zawierająca wiele ciekawych rozwiązań formalnych. Jej symetryczna struktura opiera się na relacjach między liczbami 7 i 13. Dodatkowo uwagę na symboliczne znaczenie tych liczb zwraca odliczanie muzyków w czasie gry do siedmiu lub trzynastu w różnych językach (m.in. po niemiecku, francusku, rosyjsku, węgiersku czy japońsku). Intrygującym elementem „Black Angels” jest gra smyczkami na różnej wielkości kieliszkach. Pocieranie szklanych krawędzi wydobywa przenikliwe, piskliwe i niepokojące tony. Zresztą całą kompozycję Crumba spowija mrok zmieszany z mistycyzmem, sugerowanym już przez tytuły poszczególnych części tego utworu.
Pierwszy koncertowy wieczór festiwalu NeoArte zamknęły dwie łotewskie kompozycje wykonane wspólnie przez NeoQuartet i zespół wokalny Putni: „Strive!” Platonsa Buravickisa oraz „Hip-hop variations” Uģisa Prauliņša. Ta ostatnia, pełna żywych i pięknych melodii, opartych na repetycji określonych słów, zrobiła na mnie duże wrażenie. Śpiewaczki doskonale zgrały się z kwartetem smyczkowym, który akompaniował im w sposób rytmiczny i wyrazisty, dość mglisto kojarzący się z hip-hopowymi bitami. Dzieło Prauliņša zabrzmiało w pięknym wnętrzu Ratusza Staromiejskiego w Gdańsku ze znakomitą siłą i stanowiło energetyczny epilog pierwszego dnia festiwalu NeoArte – Syntezator Sztuk.
Michał Cierzniak