No i próbuję do chwili obecnej w operze... Część 4
O reżyserii jeszcze za chwilę porozmawiamy, ale teraz tak trochę na luzie. Kiedyś słyszałem podczas któregoś Pana koncertu, że miał Pan uczyć samego Placido Domingo po polsku jakiejś arii, bo chciał ją włączyć do swojego i tak już bogatego repertuaru. Co to było i jak poszło uczniowi?
To znaczy Oni chcieli we trzech w Termach Karakalli w Rzymie wykonać jakiś polski utwór, najlepiej arię. Powiedziałem, że idealna będzie aria ze Strasznego dworu. Jest ich trzech, tam pada taki tekst: „Matko moja miła...” , podzielą się… Dałem mu nuty… To było w San Francisco – na drugi dzień miałem przedstawienie. Domingo przyszedł i mówi: „Przeczytaj mi ten tekst, bo chcemy wszystko śpiewać w oryginalne…”, więc mu przeczytałem: „ Baczność Stefanie, wszak się przyrzekło żyć w bezżennym stanie…”. On powiedział : „ No to tylko może klarnet zagrać”… (śmiech)
Język polski jest niezwykle trudny, chociaż muszę powiedzieć, że po raz pierwszy zrozumiałem doskonale słowa chóru w „ Królu Rogerze” w Buenos Aires. Śpiewali obywatele Argentyny – chór (oczywiście tam było bardzo wielu Włochów, bo Argentyna jest taka wymieszana narodowościowo) znakomicie podawał tekst polski. Czuwała nad dykcją Pani Fuksa, która ich uczyła. To była Polka. Żona pilota. I robiła to doskonale. Wtedy po raz pierwszy usłyszałem za granicą doskonały język polski. Bo u nas czasem to jest tak, że jak śpiewak rozumie, co śpiewa, to myśli, że jest też rozumiany na widowni, a to nie zawsze tak bywa.
Właśnie… Przywołał Pan współpracę z chórem. Przypominam sobie koncert sprzed kilkunastu laty z NOSPR-em w Katowicach. Śpiewał Pan z Panem Hiolskim oraz 300 osobowym chórem Chińczyków w oryginale po niemiecku IX Symfonię Beethovena …
Tak, ale to nie był Hiolski. To był Tesarowicz. I to było bardzo duże przeżycie, faktycznie…
Niemiecki w wykonaniu Chińczyków jest na pewno dużym przeżyciem …
No tak… (śmiech), ale jeśli chodzi o dźwięk, to było imponujące. Tam nawet był chiński dyrygent. Tak, ja to bardzo dobrze pamiętam.
Nie ukrywam, że dostałem się tam po znajomości, dzięki koledze z orkiestry, gdyż biletów już dawno nie było, a że akurat zaczęła się nam przerwa świąteczna, bo było to chyba 22 grudnia, i pojechaliśmy z seminarium do domu, to udało mi się na tym koncercie być – zupełnie w sumie przez przypadek. No i był mały szok …
Zostańmy jeszcze na chwilę przy repertuarach. Wyczytałem ostatnio, że Placido Domingo ma w swoim repertuarze ponad 140 partii operowych… Liczył Pan kiedyś swoje?
Część 1
Część 2
Część 3