Naszym dyrygentem jest wspólny oddech [rozmowa z zespołem Art’n'Voices]

06.06.2020
fot. z arch. zespołu

O płycie „Midnight Stories” i sztuce zawartej w ludzkim głosie rozmawiamy z Art’nVoices – zespołem wokalnym z Wejherowa, zdobywcą dwóch pierwszych miejsc w kategoriach: sacrum i profanum prestiżowego konkursu Tolosa Choral Contest.

Magdalena Burek: Nagraliście płytę w samym środku nocy w XIII-wiecznym kościele. Opowiedzcie o tym pomyśle, realizacji, utworach…

Anna Rocławska-Musiałczyk: Płytę „Midnight Stories” nagrywaliśmy w kościele pw. Zwiastowania Pańskiego w Żarnowcu w listopadzie 2019 roku. Kilka dni wcześniej wróciliśmy z tournée koncertowego z Kraju Basków (północ Hiszpanii), gdzie braliśmy też udział w konkursie Tolosa Choral Contest. Zdobyliśmy dwa pierwsze miejsca i to w dwóch kategoriach: sacrum i profanum. Wykonywaliśmy kilka utworów z płyty, mając na celu ośpiewanie repertuaru przed rejestracją. Reakcja publiczności, jak i jury na muzykę młodych kompozytorów polskich była bardzo entuzjastyczna. Na swoim koncie mamy już wiele nagród, w tym 11 nagród Grand Prix, ale za każdym razem ogromnie się z tego cieszymy. Mobilizuje nas to do działania. W Tolosie usłyszeliśmy od Paula Phoenixa (King Singers), że mamy wszystko, czego potrzeba, aby stać się zespołem na międzynarodową skalę. Po powrocie, bardzo zmęczeni, ale i bardzo szczęśliwi, wzięliśmy się za nagrywanie płyty. Trwało to cztery noce, od późnego wieczora aż do rana. Temperatura sięgała zera. Dziś wspominamy te trudności z uśmiechem na ustach, a to między innymi dzięki Ars Sonora, czyli Jakubowi Garbaczowi i Przemysławowi Kundali, ekipie nagraniowej, z którą współpracuje się w miłej atmosferze również w trudnych warunkach.

Jak wyglądało zbieranie materiału na płytę?

Anna Rocławska-Musiałczyk: Materiał był uzależniony przede wszystkim od kompozytorów, których zaprosiliśmy do współpracy, mianowicie: Marka Raczyńskiego, Szymona Godziembę-Trytka, Kamila Cieślika, Michała Malca, Zuzannę Falkowską, Michała Ziółkowskiego, Jakuba Szafrańskiego. Na płycie znalazła się także moja muzyka. Był w tym dreszczyk emocji, ponieważ nie wiedzieliśmy, jak ci różni kompozytorzy zinterpretują temat nocy. Byliśmy bardzo ciekawi tego eksperymentu.

Niektóre pieśni to utwory kaszubskie. Czy były już kiedyś nagrywane?

Anna Rocławska-Musiałczyk: „Bibi, Synkù, Bi – parafraza kolędy Witosławy Frankowskiej” to utwór mojego autorstwa. Towarzyszy Art’n’Voices od dobrych kilku lat. Całość wykonywana jest w języku kaszubskim. Nie będę zdradzać szczegółów tego utworu, bo kompozytorzy nie lubią mówić o swojej muzyce. Wolą, kiedy się jej słucha, do czego zachęcam. Dodam tylko, że jest to dla mnie szczególna kołysanka. Pierwsze słowa: „Bibi, Synkù, Bi” czyli „Luli Synku, lu” są jedynie wprowadzeniem. 

Głównym tematem płyty jest noc, sen, mara, kołysanka – jak to się realizuje w warstwie dźwiękowej? Dlaczego akurat taki temat główny? 

Małgorzata Priebe: Zdecydowaliśmy się na pomysł „nocnych opowieści”, ponieważ mieliśmy już kilka pozycji o tej tematyce, m.in. wspomnianą parafrazęBibi, Synkù, Bi” oraz utwór Michała Ziółkowskiego „Evening Star”. Zależało nam, by ukazać różne interpretacje tematu. Noc to nie tylko sen, mara, to także rodzaj modlitwy, którą znajdziemy w utworze Marka Raczyńskiego; ciemność, strach jak w „In Danzig” czy „Balladzie”; bajkowość w kołysance Zuzi Falkowskiej. Na płycie znajduje się również znany temat Krzysztofa Komedy „Rosemary’s Baby” w aranżacji naszej Ani Rocławskiej-Musiałczyk, utwór tajemniczy, mroczny. Ten nastrój akurat w tym utworze został uzyskany poprzez sonorystyczne środki wyrazu. Noc to także zabawa, szaleństwo, jak w kompozycji „The Midnight Song”, do której tekst napisała wspomniana już Marta Jundziłł, nasz alt.

Warto też zwrócić uwagę na kompozycję prof. Pawła Łukaszewskiego, którą stworzył zaledwie w wieku 17 lat. Zgodnie z naszym założeniem muzykę do „Midnight stories” tworzyła najmłodsza generacja kompozytorów polskich. Dlatego wybraliśmy kołysankę z pierwszego okresu twórczości Pawła Łukaszewskiego. Szczęśliwa Nocy zamyka nasz album, stanowiąc swego rodzaju pozytywne podsumowanie całości.

Czy wszyscy członkowie zespołu są z Wejherowa, tam pracują, działają? 

Anna Rocławska-Musiałczyk: Obecnie większość członków mieszka i pracuje w Trójmieście, chociaż dwie osoby, które są w zespole od początku jego istnienia, nadal mieszkają w Wejherowie. Zespół istnieje od 10 lat, a jego skład kilkakrotnie się zmieniał. Na początku rzeczywiście większość członków Art’n’Voices pochodziła z Wejhererowa i okolic. Tam założyliśmy nasz zespół, którego siedzibą jest nadal Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko-Pomorskiej. Jest to również miejsce naszych weekendowych prób oraz warsztatów. 

Czym w ogóle jest dla Was muzyka chóralna?

Małgorzata Priebe: Początkiem muzycznej przygody. Większość A’n’V dorastała, śpiewając w chórach, pasja do muzyki przerodziła się w sposób na życie. Mamy w składzie czterech wykształconych dyrygentów, czterech byłych członków Polskiego Narodowego Chóru Młodzieżowego, pianistkę, skrzypka, kompozytorkę. To właśnie podczas studiów na specjalności Dyrygentura Chóralna w Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku zrodził się pomysł założenia zespołu. Pomysłodawców było trzech: Tomasz Chyła (skrzypek jazzowy i dyrygent chóralny), Julianna Styn (była członkini zespołu) i ja (kompozytorka, pianistka i dyrygentka chóralna). Chyba nikt z nas nie pomyślał, że spontaniczna studencka inicjatywa będzie się tak rozwijać. 

Jaki repertuar wykonywaliście do tej pory i czy są już pomysły na następny?

Anna Rocławska-Musiałczyk: Śpiewamy muzykę od renesansu po współczesność, choć od czasu wydania albumu „Midnight Stories” zdecydowanie zmierzamy w kierunku muzyki współczesnej. Czujemy się w niej dobrze. Muzyka współczesna prezentuje pełen wachlarz możliwości. Potrafi przełamywać schematy. Nie musi kojarzyć się jedynie z trudną do zrozumienia awangardą. W naszym repertuarze współczesnej literatury występuje muzyczna nowoczesność z elementami performance’u, ale także tradycja. Nie jesteśmy chórem, więc w doborze repertuaru kierujemy się także naszym zespołowym brzmieniem. Myślimy o kolejnej płycie, niekoniecznie a cappella, ale zobaczymy. Teraz naszym priorytetem jest promocja „Midnight Stories”. To świeży album i chcemy wreszcie wyśpiewać te utwory na koncertach.

W czym przeszkodziła Wam kwarantanna? Jakie plany się nie zrealizowały? I co zamierzacie zrobić z tym fantem?

Małgorzata Priebe: Kwarantanna praktycznie całkowicie wstrzymała nasze działania. Cieszymy się, że 22 lutego zaśpiewaliśmy koncert premierowy w Akademii Muzycznej w Gdańsku. Publiczność określiła to wydarzenie jako coś w rodzaju widowiska, a to za sprawą towarzyszącego nam Zespołu Rytmiki pod kierunkiem Beaty Oryl, reżyserki koncertu. Muzyka a capella wykonywana przez oktet wokalny połączona z ruchem scenicznym oraz grą świateł to rzeczywiście dość rzadki widok na polskiej scenie klasycznej.

Anna Rocławska-Musiałczyk: Mamy nadzieję, że w 2022 roku będziemy mogli wyruszyć na festiwal Vaison-la-Romaine Festival do Francji. Poprzednim razem (2018) w ramach tego festiwalu odbyliśmy kilka koncertów w Prowansji, których owocem było wydanie płyty Live in Provence. W tych bliższych planach (sierpień) znajduje się sesja nagraniowa z Polską Filharmonią Kameralną Sopot z muzyką żydowskiego pieśniarza, Mariana Hemara.

Małgorzata Priebe: Tymczasem pandemia uniemożliwiła nam jakiekolwiek próby. Partytury możemy opracować samodzielnie, ale żeby indywidualna praca miała sens, potrzebny jest zespół. Naszym dyrygentem jest wspólny oddech. Nasza praca sprowadza się do „wyczucia” siebie nawzajem, odnalezieniu wspólnej interpretacji, co w oktecie jest nie lada wyzwaniem. Cenimy sobie występy na żywo, bo często „ustalona” interpretacja potrafi przeobrazić się w coś innego, czego wcale nie wypracowywaliśmy w trakcie wielogodzinnych prób. To „coś” tworzy się pod wpływem chwili i wspólnej koncentracji. Dlatego właśnie próby online nie mają dla nas racji bytu. W czasach kryzysu spotykamy się, aby rozmawiać, bo zespół to także dobre relacje.

Trochę taka… stop-klatka sekundę przed startem?

Anna Rocławska-Musiałczyk: Tak, zostaliśmy zatrzymani tuż po premierze. Cały czas jesteśmy gotowi, żeby wyruszyć w trasę koncertową. Mamy nadzieję, że najbliższe nieodwołane jeszcze koncerty zaśpiewamy dla zgromadzonej publiczności na żywo, nie online. Bardzo nam tego brakuje…

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.