"Muzyka indyjska na saksofonie? A czemu nie?" [wywiad]
O muzyce pop w świątyni i muzycznych medytacjach z indyjskim muzykiem i nauczycielem Ramakantem Gundechą rozmawia Maria Napieraj.
Dużo czasu spędza Pan w drodze, często gra Pan indyjską muzykę również dla europejskiej publiczności. Uważa Pan, że możemy ją naprawdę zrozumieć?
Spotykałem się zwykle z dobrą recepcją ze strony europejskiej publiczności. Ale też Dhrupad*, czyli tradycja, według której zasad gram, może być bliższa europejskiemu słuchaczowi niż inne odmiany indyjskiej muzyki. Dhrupad bazuje na naturalnych konsonansach, jest więc po prostu przyjemny dla ucha, dla każdego, niezależnie od kraju, z którego pochodzi. To muzyka o religijnych korzeniach, stworzona do medytacji. Ma więc dość ściśle ustaloną formę, a przy tym jest stosunkowo prosta, mało ornamentacyjna. Im więcej swobodnej improwizacji, im bogatsza ornamentyka, tym silniej zaznaczają się różnice pomiędzy naszymi systemami dźwiękowymi – i tym trudniejsza ta muzyka staje się w odbiorze dla słuchacza na przykład z Europy.
O naszych muzycznych podróżach i spotkaniach z artystami, pasjonatami - czytaj w najnowszym Presto.
- Gundecha Brothers: Umakant i Ramakant Gundecha - Jedni z najaktywniejszych obecnie muzyków indyjskich. Występują w Indiach oraz poza granicami tego kraju, grając muzykę zgodnie z tradycją Dhrupad. Swoja muzykę układają do tekstów wielkich hinduskich poetów, takich jak Tulsidas, Kabir, Padmakar i Nirala. Prowadzą także szkołę – Dhrupad institute – otwartą dla wszystkich, niezależnie od narodowości.
Pójdźmy więc dalej – czy Europejczyk może się nauczyć grać hinduską muzykę? W swoim Instytucie Dhrupadu przyjmuje Pan studentów spoza Indii.
Jeśli uczeń chce się nauczyć grać, to wreszcie mu się to uda, nawet jeśli przyjechał z innego kontynentu. Oczywiście to jest ciężka praca. Europejscy studenci muszą się przyzwyczaić do innego systemu dźwiękowego i wyczulić ucho na interwały mniejsze od półtonu. Wokaliści muszą opanować inną od europejskiej metodę wydobycia głosu. Wszyscy muszą opanować techniki improwizacji – bo to, że to jest improwizacja, nie oznacza, że można grać, co się chce. Ale miałem wielu zdolnych uczniów z Europy, z Ameryki, którzy dziś z powodzeniem koncertują, nawet w Indiach.
Na czym grają?
Teraz mam dwóch europejskich uczniów. Jeden gra na flecie, drugi na saksofonie.
Dhrupad na saksofonie?
A czemu nie? To jest technika gry, niezwiązana z żadnym konkretnym instrumentem.
Uczy Pan uczniów tylko technik gry? Czy również stara się wpłynąć na ich sposób myślenia, życiową filozofię?
Nie robię im wykładów z hinduskiej filozofii. Ale sama muzyka jest tak głęboko związana z filozofią, że akt wydobycia dźwięku jest gestem filozoficznym, czy też religijnym. Na przykład dźwięk sā, pokrewny waszej tonice, zawiera w sobie wszystkie pozostałe dźwięki ragi, tak jak każde bóstwo zawiera w sobie innych bogów. Granie Dhrupadu jest aktem medytacji, aktem modlitwy.
Do hinduskich bogów?
Niekoniecznie. Dźwięki niosą ze sobą pewne idee, ale nie są przypisane do żadnego konkretnego bóstwa. Każdy może z pomocą tej muzyki czcić swojego boga.
Mówi Pan o religijnej naturze Dhrupadu. Jednak gra Pan go na salach koncertowych. Jest to więc zarazem muzyka klasyczna?
To jest powiązane ze sobą. Mārga, czyli muzyka najbardziej zbliżona funkcją do waszej muzyki klasycznej zawsze ma religijne korzenie. Jest subtelna, wymaga starannego przemyślenia, medytacji, dogłębnego zrozumienia. Co innego Desi, której jedynym celem jest sprawienie przyjemności.
A więc muzykę mārga gracie również na salach koncertowych?
Wyłącznie na salach koncertowych.
A nie w świątyniach?
Niestety nie. Już od jakiegoś czasu. To, co się teraz wykonuje w większości hinduskich świątyń, to... nawet nie jest Desi. To chyba już pop.
Czym się różnią koncerty w Indiach od koncertów w Europie?
Są podobieństwa. Gramy na salach koncertowych. Sprzedajemy bilety. Ubieramy się w eleganckie stroje, choć nasza elegancja wygląda trochę inaczej. To, że muzycy siedzą zwykle na podłodze, nie na krzesłach, to jest detal. Największą różnicą jest chyba zachowanie publiczności. Hindusi na koncertach reagują bardzo żywiołowo. Klaszczą, krzyczą, wyrażają głośno swoją opinię – wszystko w trakcie trwania utworu. Przyznam się, że bardzo lubię występować w Europie. Ta cisza na sali kiedy gram... To naprawdę sprzyja skupieniu.
Czy macie w Indiach kompozytorów? Czy wykonawcy w Indiach są w pełni twórcami granej przez siebie muzyki?
Każdy utwór składa się z części skomponowanej zawczasu i części improwizowanej, więc tego, kto wymyśla ową ustaloną część, można chyba nazwać kompozytorem. Najczęściej jest to ta sama osoba, która później wykonuje utwór, ale można też zagrać utwór kogoś innego – mistrza czy przyjaciela – i z niego wyprowadzić część improwizowaną. Czasem też wykorzystujemy któryś z istniejących utworów, który wszyscy od dawna znają, ale nikt nie jest pewien kto był ich autorem. Nazwiska? Mogę podać kilka nazwisk. Najwięksi znani kompozytorzy tradycji Dhrupad, to: Tansen, Nayak Baiju, Nayak Bakshu i Swami Haridas.
Czy uważa Pan, że możliwy jest wzajemny wpływ na siebie muzyki Indii i muzyki Europy? I czy coś można by było przez to zyskać?
Obie muzyki są wspaniałe, mają wspaniałych twórców, ale każda z nich ma własną drogę i własną podróż. Nie należy ich mieszać – są zbyt różne.
A jednak wielu Europejczyków bardzo fascynuje muzyka Indii. Czym Pan to tłumaczy?
Myślę, że wiele aspektów hinduskiej muzyki jest dla was atrakcyjnych. Ogromna wolność w ramach ścisłej dyscypliny. Egzotycznie brzmiące rytmy i melodie. Ale przede wszystkim ogromna duchowość tej muzyki, tak ściśle związanej z widzialną i niewidzialną strukturą wszechświata. Myślę, że jest w tym coś, co odpowiada również i na wasze tęsknoty i pragnienia.
*Dhrupad: Najstarsza i najbardziej związana z wartościami duchowymi spośród wciąż wykonywanych wokalno-instrumentalnych tradycji muzycznych Hindustani. Tradycja ta wykształciła się w Indiach w czasach średniowiecza, ponoć była obecna już na dworze wielkiego władcy Akbaru. Dhrupad cieszył się ogromną popularnością wśród tradycji muzycznych północnych Indii aż do XVII wieku, później został częściowo wyparty przez lżejszą i bardziej ozdobną tradycję Khayal.