Muzyka inaczej podana
11 maja na Uniwersytecie Muzycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie odbył się niecodzienny koncert – dzięki inicjatywie fundacji ForMusic usłyszeliśmy prawykonanie dwóch utworów : Pneuma III Pawła Przezwańskiego , oraz Vides ut alta Miłosza Bembinowa. Za preludium do właściwej części występu posłużył La dimension du bruit (z franc. Wymiar hałasu) w wykonaniu Leszka Lorenta, oraz live electronics, którymi operował Paweł Przezwański. Utwór rozpoczął się intrygującym głosem kobiety wypowiadającej ciąg liczb w języku francuskim. W drugiej części La dimension du bruit główną rolę odgrywała perkusja. Ostatni fragment spiął całe dzieło pewnego rodzaju klamrą – Ciąg liczb kobieta wypowiadała tym razem po polsku, dodając nazwy ulic, jak gdyby wymieniając po kolei adresy i numery telefonów.
Drugie ogniwo koncertu – Pneuma III wykonali baryton Maciej Bogumił Nerkowski, perkusista Leszek Lorent, saksofonista Wojciech Psiuk, oraz akordeonista Paweł Janas. Zwrócił uwagę temat saksofonu, przebijający się nieśmiało, by na końcu utworu wybrzmieć w pełni. Intrygowała partia barytonu, którą ciężko byłoby powtórzyć – glissanda, głośne wdechy i wydechy powietrza to rzadko spotykane wokalne „ozdobniki”. Całość kojarzyła się z człowiekiem pierwotnym, wprawiała nieco w osłupienie, zmuszała do refleksji.
O dalszą spójność stylistyczną zadbał Miłosz Bembinow utworem Vides ut alta (Spójrz na szczyt) . Zaskoczyło samo wkroczenie barytonu – gdy Leszek Lorent rozpoczął pierwsze takty, Maciej Nerkowski przechadzał się pośród publiczności, wpatrując się w niego wnikliwie, sprawiając wrażenie poirytowanego. Napięcie wciąż narastało, by eksplodować na scenie. Głośne okrzyki, przejmujący szloch, wzniosłe arie, muzyczna polemika, a nawet rozerwanie w akcie furii własnych szat (dokonane przez Nerkowskiego), nieco przerażały, ale kreowały tym samym tajemniczy nastrój. Wskazówkę stanowiło libretto utworu – wybrane fragmenty z Fasti III (kalendarza poetyckiego) Owidiusza, Carmina Liber I Horacego, oraz Księgi Psalmów z Pisma Świętego. Miłosz Bembinow przeplótł różnorodne treści, dzieląc je na trzy odsłony.
To wydarzenie ciężko jest nazwać koncertem, ponieważ obok muzyki istotną rolę odgrywał niewątpliwie ruch, oraz interpretacja aktorska, której nie zabrakło soliście – Maciejowi Bogumiłowi Nerkowskiemu. Także jego „echo” w trzecim z utworów, a mianowicie głos Leszka Lorenta pozwala twierdzić, że występ odbiega od przyjętych dotychczas norm sal koncertowych, a instrumentalista może stać się w każdej chwili wokalistą. Bez wahania jest to muzyka inaczej podana. Kontrowersyjna, ale nie da się przejść obok niej bez emocji, refleksji i zerknięcia w głąb własnej wyobraźni.
Oskar Lapeta