MUZYKA – CIENKA FILMOWA LINIA
Sztuka nie zna granic. Co łączy Polskę i Czechy? Na przykład kulturalny Cieszyn. Zakończył się 16. Przegląd Filmowy "Kino na granicy". Nie zabrakło na nim akcentów muzycznych…
…każdy festiwalowy dzień wieńczył koncert polskich i czeskich formacji, takich jak np. zjawiskowa Bokka czy charakteryzujący się niebanalnym instrumentarium Zrni (m.in. poza wokalem i gitarą elektryczną: skrzypce, akordeon, flet prosty oraz perkusja wspomagana...klaskaniem!). Nie lada gratką dla melomanów była natomiast możliwość spotkania się z twórcą muzyki do filmu "Imagine" - Tomaszem Gąssowskim.
Bo w gruncie rzeczy do kina można chodzić nie tylko po to, by nacieszyć oczy, ale też…uszy. Podczas tegorocznej edycji "Kina na granicy” pokazano szereg polskich i czeskich produkcji fabularnych i dokumentalnych. W polskim repertuarze poza ww. "Imagine", znalazły się m.in. "Papusza", "Dziewczyna z szafy", "Sekrety miłości". Porównując ścieżki muzyczne do każdego z tych obrazów, widać wyraźnie, że każda z nich była ściśle dopasowana do całości filmowej koncepcji. Z jednej strony pozwoliło to każdemu z tych filmów zachować pewnego rodzaju spójność, z drugiej - istnieje obawa, że żadna z nich nie zafunkcjonowałaby niezależnie. Nawet w "Imagine" (2013 r.) w reżyserii Andrzeja Jakimowskiego muzyka wydaje się być ledwie subtelnym dopełnieniem, choć - jak podkreślają twórcy - jest kluczowa w odbiorze świata niewidomych bohaterów. Oczywiście, w tej formie niewątpliwie wzmacnia eteryczny nastrój opowieści. Bo w gruncie rzeczy w "Imagine" dużo większą rolę odgrywa dźwięk jako taki - atmosfery filmowanych miejsc mają za zadanie pomóc zrozumieć znaczenie wyobraźni i słuchu, które pozwalają niewidomemu przewodnikowi opisać ze szczegółami niewidzącym pacjentom świat.
Z kolei w "Dziewczynie z szafy" (2012 r.) w reżyserii Bodo Koxa muzyka (autorstwa Joanny Halszki Sokołowskiej i Filipa Zawady) świetnie kontrastuje realną rzeczywistość z halucynacjami i snami filmowych bohaterów. Oniryczne brzmienia towarzyszące ich fantazjom pozwalają uciec od sytuacji codziennych, zwykle zilustrowanych muzyką bardziej dynamiczną.
Oszczędne wydają się natomiast ścieżki muzyczne do "Papuszy" w reżyserii Krzysztofa Krauze i Joanny Kos - Krauze (2013 r., muz. Jan Kanty Pawluśkiewicz) i "Sekretów miłości" w reżyserii Krystiana Matyska (2012 r., muz. Bartek Gliniak). W "Papuszy" wynika to z powolnej, wręcz "cedzonej" narracji filmu. Długie, biało - czarne ujęcia oddają rytm wędrówki cygańskiego taboru. Tym więcej zwraca uwagę „kolorowa”, pełna pasji muzyka w scenach pokazujących występy cygańskiej kapeli. Dopiero chóralno - instrumentalne opracowania pieśni tytułowej Papuszy budzą swoistą nostalgię za minionym czasem. Końcowe ujęcie filmu z oddalającym się taborem cygańskim przemierzającym wypełniający cały kadr puste pole wręcz prosiło się o muzykę pełną przestrzeni, podbijającą przejmujący tekst.
W "Sekretach miłości" muzyka wydaje się mało istotna. W dokumencie nieustannie przenosimy się z jednej części świata do drugiej, szukając odpowiedzi na pytanie, czym tak naprawdę jest miłość. I wydaje się, że miłości w czystej postaci nie znajdujemy praktycznie nigdzie - ani na paryskiej ulicy wśród nastoletnich żebraków, ani wśród praktycznych himalajskich plemion nomadów, w środowisku rosyjskich filmowców czy we własnej ojczyźnie. Za każdym razem obcujemy z sytuacjami i relacjami tak dziwnymi, że wręcz niezrozumiałymi. Ale cóż - być może właśnie taka jest miłość: dziwna i niezrozumiała i muzyka również nie jest w pełni potrzebna w rozumieniu tego zasadniczego przesłania obrazu. W końcu mówi się, że muzyka może wyrównać brak emocji w mało emocjonującym filmie oraz stanowić tło tam, gdzie obraz sam w sobie mówi nam już niemal wszystko.
Podczas „Kina na granicy” wyświetlono także m.in. „Chce się żyć” (2013 r.) w reżyserii Macieja Pieprzycy, z muzyką wyróżniającego się na arenie międzynarodowej kompozytora Bartosza Chadeckiego oraz „Mężczyznę niepotrzebnego” (1981 r.) w reżyserii Laco Adamika, z muzyką Jerzego Satanowskiego. Nie zabrakło miejsca także dla krótkich metraży, wśród których znalazła się np. pełna uroku animacja autorstwa Anny Przybyłko (absolwentki Polsko – Japońskiej Wyższej Szkoły Technik Komputerowych w Warszawie), do której sentymentalną, pięknie zinstrumentowaną muzykę napisała młoda kompozytorka (absolwentka Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie oraz uczelni francuskich), Kalina Świątnicka.
Cieszy również fakt, że w ostatnim dniu festiwalu - obok „Wałęsy. Człowieka z nadziei” w reżyserii Andrzeja Wajdy i z muzyką Pawła Mykietyna – wyświetlono wyprodukowany przez HBO „Gorejący krzew” w reżyserii Agnieszki Holland, z muzyką Antoniego Komasy – Łazarkiewicza. Ścieżka dźwiękowa autorstwa polskiego kompozytora świetnie potęgowała napięcie i wzruszała na równi z dramatyczną historią młodego Jana Palacha, który 16 stycznia 1969 roku dokonał samospalenia w proteście przeciwko agresji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji.
Natomiast wszystkim fanom muzyki popularnej gorąco polecamy czeski film dokumentalny „Show!” (2013 r.) w reżyserii Bohdana Bláhovca, poświęcony girls bandowi złożonemu z nastoletnich wokalistek prowadzonych przez kontrowersyjnego menadżera – wizjonera, ojca jednej z nich. Film dobitnie pokazuje jak bardzo potrzebujemy wielkich celów i zarazem…jak szybko muzyka zamienia się w biznes.
Maja Baczyńska