Muzyk a tancerz
fot. Marie Dillon-Krech
Gdzie szukać źródła rozbieżności pomiędzy tańcem a muzyką, skoro paradoksalnie na scenie powinno zaistnieć ich nierozerwalne połączenie?
Jestem zdania, że tancerzy za mało się umuzykalnia, za mało kształci się ich słuch i wiedzę muzyczną. Jest to szczególnie istotne przy wykonywaniu bardziej skomplikowanej muzyki. Być może w szkolnictwie baletowym kształcenie w zakresie umuzykalnienia oraz audycji muzycznych bywa niewystarczające.
Ponadto nasuwa się oczywiste stwierdzenie: przecież muzyk i tancerz bardzo często pracują przy wspólnych projektach, w tych samych miejscach – operach, operetkach, teatrach muzycznych i zespołach.
I rozważmy też jeszcze jedno - czy nie przydałyby się muzykom (przy ich zwykle siedzącym trybie życia) zajęcia tańca, a tancerzom (jako świetnie rozwijające) – zajęcia gry na instrumencie lub śpiewu?
Te rozważania można by mnożyć bez końca i dalej rozwijać powyższy temat. Ja poprzestanę na tym skromnym zarysie, a dalsze wnioski pozostawię czytelnikom.
Dagny Baczyńska – Kissa
(koncertująca pianistka, teoretyk muzyki, tancerz – pasjonat)