Mocne uderzenie z Francji
Ostatni album Pierre'a Bouleza zaspokoi najbardziej wyrafinowane gusta wielbicielu późnego romantyzmu. Na płycie znalazła się rzadko nagrywana kantata Mahlera “Das Klagende Lied” oraz suita z opery “Lulu” Berga. Wykonawcami są Wiedeńscy Filharmonicy, a solistami Dorothea Röschmann, Anna Larson, Johan Botha oraz Anna Prohaska.
Chyba niewielu dyrygentów można porównać z Pierrem Boulezem. Dla mnie ten dyrygent to żyjąca legenda i absolutny mistrz szczegółów. W jego wykonaniach muzyki z końca XIX wieku i z początku XX wieku, usłyszymy detale orkiestracji, które często umykają innym dyrygentom. I tak jest też w przypadku tego albumu. Mahler w interpretacji Bouleza jest tak monumentalny, że momentami aż zapiera dech w piersiach. Filharmonicy Wiedeńscy brzmią przy tym nie jak wielka orkiestra symfoniczna, ale jak grupa solistów, która potrafi oczarować urokiem brzmienia poszczególnych instrumentów. Mahler Bouleza z pewnościa daleki jest od typowych romantycznych interpretacji tego kompozytora, które znamy na przykład z nagrań Bernsteina. Boulez ukazuje muzykę Mahlera jako tkwiącą korzeniami w romantyzmie, ale zarazem zrywającą z tą tradycją i otwierającą nowy rozdział w historii muzyki. Boulez wspaniale ukazuje kontrasty tkwiące w muzyce oraz podkreśla rolę instrumentów dętych drewnianych, które przywołują już nadchodzącą po Mahlerze awangardę. W “Das Klagende Lied” spośród solistów na szczególną uwagę zasługuje Dorothea Röschmann. Uwodzi nie tylko ciekawym głosem oraz perfekcyjną techniką, ale też zmysłem interpretacyjnym.
Zaskoczyła mnie interpretacja suity z opery “Lulu” Albana Berga. Boulez znany jest z niebywałego rygoru, który może sprawić, że jego interpretacje wydają się zinme. W utworze Berga rygor dyrygenta nie kłóci sie z ekspresyjnym wykonaniem tej muzyki. Powiem więcej – to wykonanie pozwala odkryć liryczne oblicze tego dyrygenta. Anna Prohaska jako solistka w “Lulu” bardzo dobrze się sprawdziła. Jej sopran brzmi lekko, a młoda śpiewaczka ma przed sobą wspaniałą przyszłość.
O Filharmonikach Wiedeńskich nie trzeba pisać. To orkiestra, której nie da się porównać z żadna inna. Tym bardziej polecam to nagranie. Mahler i Berg w tym wykonaniu z pewnością będą wyjątkowym elementem kolekcji płytowej każdego melomana.
Płyty wysłuchał Jacek Kornak