Mała msza uroczysta Rossiniego, na zwieńczenie pierwszego miesiąca roku w Filharmonii Krakowskiej
Na zakończenie pierwszego miesiąca koncertowego nowego roku w repertuarze Filharmonii Krakowskiej znalazła się Mała msza uroczysta Gioacchino Rossiniego, którą wykona Chór Filharmonii pod dyrekcją Teresy Majki-Pacanek. W koncercie, jaki odbędzie się w piątek 31 stycznia 2020 roku o godz. 19:30 w szkole muzycznej im. Karłowicza, w partiach solowych usłyszymy Bernardę Grembowiec – sopran, Kamilę Paciorkowską – alt oraz tenora Pawła Fundamenta i Macieja Drużkowskiego śpiewającego basem. Chórowi i solistom towarzyszą dwa fortepiany (Agnieszka Ignaszewska-Magiera oraz Monika Płachta) i organy (Wacław Golonko).
„Dobry Boże! Oto ukończona ta biedna mała Msza. Nie wiem czy napisałem muzykę religijną (musique sacrée), czy muzykę potępioną (sacrée musique). Urodziłem się dla opery buffa i Ty wiesz o tym dobrze. Trochę wiedzy, trochę serca – i to wszystko. Bądź więc błogosławiony i przyjmij mnie do raju. G. Rossini, Passy 1863”. Słowa zanotował kompozytor na końcu partytury swojej Małej mszy uroczystej. Napisał ją po długiej przerwie w komponowaniu, w roku 1863, będąc już twórcą 71-letnim i przeznaczył – nietypowo – na cztery głosy solowe, chór, dwa fortepiany i fisharmonię. Jak pisał w autorskim komentarzu do wydanej partytury: „Dwunastu śpiewaków trojga płci: mężczyźni, kobiety i kastraci, wystarczy do jej wykonania – ośmiu chórzystów i czterech solistów; razem dwunastu Cherubinów. Wybacz mi, Boże, porównania, jakie następują! Dwunastu jest również apostołów na słynnym fresku Leonarda, zwanym Ostatnią wieczerzą. Któżby powiedział, że również wśród Twoich Apostołów niektórzy biorą nuty fałszywe. Panie, bądź spokojny. Przyrzekam Ci, iż nie będzie Judaszów na mojej wieczerzy i że moi śpiewać będą czysto i con amore Twoją chwałę i ten mały utwór, który stanowi niestety ostatni grzech śmiertelny mojej starości”. Mała msza uroczysta wykonana została po raz pierwszy 14 marca 1864 roku w paryskim pałacu państwa Pillet-Will. Dzieło powstało bowiem na prośbę Alexisa Pilleta-Willa jako prezent dla jego żony, Louise.
{info. pras}