Magnetyczna „Magnezja”
„Magnezja” w reżyserii Macieja Bochniaka to film, który mimo trudnego czasu dla kultury z pewnością zwrócił uwagę miłośników oraz krytyków kina, a także wszystkich fanów prestiżowego festiwalu EnergaCamerimage, który w tym roku nie odbywa się stacjonarnie w Toruniu, ale online.
Przede wszystkim jest to kino gatunkowe – bodaj pierwszy polski western, a właściwie „eastern” ze względu na miejsce jego powstania. Nakręcony w pięknych plenerach, ze świetną scenografią i doskonałymi kostiumami. – Chyba siedem czy osiem razy zmienialiśmy lokalizacje – opowiadała o przebiegu zdjęć odtwórczyni roli Heleny Magdalena Boczarska, jeszcze jesienią podczas warszawskiego pokazu filmu w Złotych Tarasach. Jest to zarazem dwugodzinna fabuła naszpikowana absurdalnym poczuciem humoru, bawiąca się swoją konwencją – trzeba przyznać, że momentami na granicy dobrego smaku. Co jednak najważniejsze, od początku do końca film jest starannie przemyślany, pomysłowy i trzymający w napięciu. Jest w nim dużo wątków, wiele warstw, a każda z pojawiających się w nim postaci ma wyrazistą motywację i osobowość. Do produkcji zaangażowano znakomitych aktorów i choć sporo scen z ich udziałem nie zmieściło się w finalnej wersji obrazu, to nic na tym nie stracił emocjonalny wydźwięk całej historii. Agata Kulesza jako inspektor Stanisława Kochaj wydaje się w swojej roli wyjątkowo autentyczna i zasługuje na szczególne wyrazy uznania. Właściwie jedyne, co mogłoby jej blask jakoś przyćmić, to zapadająca w pamięć muzyka Jana A.P. Kaczmarka (premierowo w tym roku wykonana przez Narodową Orkiestrę Symfoniczną Polskiego Radia pod batutą Moniki Wolińskiej na gali otwarcia Transatlantyk Festival w Katowicach). Kaczmarek odsłonił tu dotąd nieznane swoje oblicze, stwarzając klimat godny „Nienawistnej ósemki” Quentina Tarantino ze ścieżką dźwiękową Ennia Morriconego. Niskie brzmienia kontrabasów w scenach budzących niepokój czy przebojowy motyw główny – rewelacja!
(MB)