Łukasz Pawlik: W muzyce szukam wolności

21.10.2019
fot. arch. artysty

Z kompozytorem i jazzmanem Łukaszem Pawlikiem o jego najnowszej płycie, podróżach i życiu muzyka rozmawia Maria Nowrot.

Maria Nowrot: Long-Distance Connections. Skąd taki tytuł płyty?

Łukasz Pawlik: Tytuł „Long-Distance Connections” można interpretować wielorako. Między innymi nawiązuje on do moich znajomości z muzykami z USA, których zaprosiłem do nagrania płyty. Ponieważ nie było możliwe zebranie wszystkich w jednym studiu, płytę nagrywaliśmy na odległość, instrument po instrumencie. Zawiera się w nim również intencja, aby podkreślić różnorodność tej płyty. Mamy tu do czynienia z różnymi przenikającymi się zjawiskami: z jednej strony słyszymy całą masę efektów wygenerowanych na komputerze, z drugiej strony pojawiają się instrumenty akustyczne. Generalnie jako kompozytor-aranżer staram się łączyć pozornie nieprzystające do siebie, różne muzyczne światy i tworzyć nowe konglomeraty brzmień. Poza tym utwory znajdujące się na płycie powstawały na różnych etapach mojego życia. Myślę, że opowiadają o bardzo różnych emocjach i stanach świadomości.

Czytałam, że płyta powstawała na trzech kontynentach. Inspirują Pana podróże?

Nie wyobrażam sobie życia bez podróży. To, co w nich najważniejsze, to możliwość wyjścia poza schemat codzienności i możliwość spojrzenia na siebie z innej perspektywy. Kontakt z przedstawicielami różnych kręgów kulturowych jest niezwykle wzbogacający i chyba podświadomie przekłada się na to, co wykluwa się potem w głowie. Poza tym ważne jest dla mnie doświadczenie przestrzeni, która jest chyba immanentną cechą mojej muzyki. Dlatego tak bardzo zależało mi na tym, by choć jeden raz w życiu pokonać Atlantyk drogą morską, tak jak podróżowali nasi przodkowie. Podróż taką odbyłem w trakcie pracy nad płytą. Było to niesamowite przeżycie, które na zawsze pozostanie częścią mnie.

Co jeszcze Pana inspiruje?

Życie, spotkania z ludźmi, dobra książka bądź film. Najbardziej chyba jednak muzyka, którą chłonę od dzieciństwa. Kiedy coś mi się spodoba, staram się w to wejść głęboko od strony analitycznej i rozłożyć na czynniki pierwsze. Może to być utwór lub solo wybitnego muzyka.

Rozpoczynał Pan karierę jako klasyczny wiolonczelista. Dlaczego postanowił Pan zająć się jednak jazzem?

Co jakiś czas zastanawiam się, dlaczego mój zwrot w kierunku jazzu nastąpił tak późno... Niezupełnie było tak, że nagle odkryłem jazz, który pochłonął mnie bez reszty. To była wypadkowa różnych okoliczności. Fakt, że dorastałem w muzycznej rodzinie, z pewnością wyostrzył moją wrażliwość na to, co w muzyce szlachetne. Myślę, że duży wpływ na zainteresowanie się jazzem miała moja żmudna edukacja muzyczna, polegająca na ściganiu się z innymi w konkurencji odtwarzania muzyki klasycznej często nie najwyższych lotów. Moje znużenie ciągłym powtarzaniem tych samych utworów, spełniania szkolnych wymagań doprowadziło mnie do ściany. Zacząłem więc szukać wolności, odskoczni od tego, co narzucała szkoła. Co ciekawe, będąc muzykiem jazzowym, zacząłem inaczej postrzegać klasykę i czerpać z niej więcej przyjemności. Inna sprawa, że na pewnym etapie mojego życia pojawiły się muzyczne fascynacje, które sprawiły, że poczułem motywację, by kiedyś grać tak, jak moi muzyczni idole.

Czy na wybór kariery muzycznej miało wpływ Pana środowisko rodzinne? Czy chciał Pan kontynuować dzieło Pańskiego Ojca?

Choć nie było w tej sprawie przymusu, moi rodzice stworzyli mi warunki do muzycznego rozwoju. Ponieważ od dziecka przejawiałem zainteresowanie muzyką, posłali mnie do szkoły muzycznej. Edukacja muzyczna w naszym kraju to temat na osobną rozmowę. Na szczęście, mimo szkół, udało mi się obrać drogę dającą mi poczucie muzycznego spełnienia. Tworzenie muzyki jest bowiem tym, co daje mi największą satysfakcję. Tworzenie w pojęciu dosłownym, czyli komponowanie, ale także współtworzenie muzycznych zdarzeń na scenie, wraz z partnerami z zespołu, jest stanem najpełniejszego zintegrowania z muzyką i własnymi emocjami.
Co ważne, rodzice bardzo mnie wspierają w moich muzycznych poczynaniach i zawsze mogę liczyć na ich opinię. Nie staram się ścigać z ojcem, gdyż jego dorobek jest na tyle imponujący i różnorodny, że lepiej, przynajmniej na razie, skupić się na „tu i teraz” oraz cieszyć z momentów, kiedy działa wena twórcza.

Czy myślał Pan kiedyś o tym, żeby zajmować się czymś innym, czy zawsze Pan marzył o zawodzie muzyka?

Owszem. W dzieciństwie moją pasją był sport. Wyobrażam sobie, że, skoro ćwiczę regularnie na fortepianie i wiolonczeli, mógłbym poświęcić się jakiejś dyscyplinie i codziennie trenować. Zresztą nadal w wolnych chwilach lubię zagrać w tenisa ziemnego bądź stołowego. Mój poziom może budzić uznanie... wśród muzyków.

Czy wiedza z zakresu muzyki klasycznej ma wpływ na muzykę, którą Pan tworzy?
Dzięki studiom w Stanach Zjednoczonych udało mi się spojrzeć na muzykę z szerszej perspektywy niż przez pryzmat instrumentu. Na uczelni Western Michigan University miałem zajęcia z kompozycji, kontrapunktu i dyrygentury. Szczególnie kursy kompozycji były wartościowe, jako że prowadził je świetny kompozytor. Pamiętam, że przed studiami w USA nie wierzyłem, że mam w ogóle jakiekolwiek zdolności kompozytorskie. To się wkrótce diametralnie zmieniło pod wpływem studiów na tej uczelni. Kurs kompozycji polegał na tym, że każdy student musiał przynieść na zajęcia utwór skomponowany na bazie konkretnej techniki. Było to świetne ćwiczenie ułatwiające przyswojenie różnych tajników kompozytorskiego rzemiosła. Okazało się, że moje utwory otrzymywały zwykle bardzo wysokie oceny, co ośmieliło mnie, by na poważnie zająć się komponowaniem. Po powrocie ze studiów w Stanach zacząłem komponować materiał dla właśnie powstającego wtedy zespołu, który po jakimś czasie przyjął nazwę Kattorna. Jazz okazał się idealną formułą projekcji moich muzycznych pomysłów.
Niemniej jednak myślę, że muzyka klasyczna miała i ma nadal wpływ na to, kim jestem jako muzyk.

W jaki sposób poznał Pan sławnych muzyków, z którymi nagrał Pan płytę Long-Distance Connections?

Wszystko zaczęło się od znajomości mojego ojca z Randym Breckerem, sięgającej jeszcze lat 90, kiedy to nagrywali i koncertowali w Polsce. To Randy Brecker skontaktował mnie z Mikiem Sternem w 2014 r., kiedy nagrywałem płytę „Lonely Journey” i poprosiłem Mike'a o zagranie jednego utworu. Moja znajomość z amerykańskim gitarzystą wkrótce po nagraniu płyty przeniosła się na scenę. Do tej pory zagraliśmy już osiem koncertów w Polsce. Mike był więc naturalnym wyborem przy dobieraniu składu do następnej płyty. Z kolei przez Mike'a poznałem Toma Kennedy'ego i Dave'a Weckla. Ten ostatni pomógł mi dotrzeć do Gary'ego Novaka. Od wielu lat marzyłem także, aby zostawić po sobie ślad współpracy z Randym Breckerem, który jest znany bardziej z projektów z moim tatą, ale tata chyba wybaczył mi już jednorazowe „porwanie” Randy'ego.

Jak Pan sądzi, dlaczego jazz dobrze się przyjął wśród polskich muzyków, choć wypływa on z kultury zupełnie różnej od naszej?

Jazz to muzyka, która zawiera w sobie wielki ładunek protestu, przezwyciężania egzystencjalnych trudności. W wypadku Stanów Zjednoczonych była krzykiem osób uciemiężonych przez barbarzyński system niewolnictwa. Tradycja gospel, bluesa jest nierozerwalnie związana z losem ciemnoskórych mieszkańców Ameryki, szukających nadziei i pocieszenia w muzyce. Jazz był motorem napędowym przemian społecznych, przełamywania rasowego tabu. Ciemnoskórzy muzycy wywodzący się nizin społecznych byli w stanie porwać tłumy dzięki swoim talentom, ale także prawdzie, jaką niosła ze sobą muzyka, którą wykonywali, zyskując w końcu szacunek warstw społecznie uprzywilejowanych.
Jazz w Polsce również był głosem protestu, dlatego w PRL był traktowany przez władze z taką nieufnością. W tym właśnie tkwi siła muzyki, że powstając w opozycji wobec zastanej rzeczywistości, ma moc uwolnienia ducha wolności, niezgody na to, co tego ducha tłamsi, dając nadzieję na lepsze jutro.

 

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.