La Scala, śnieżyca, demonstracja...
Na zewnątrz demonstracja i śnieżyca, w środku dyskretna elegancja i 5-godzinny muzyczny maraton - tak wyglądała piątkowa inauguracja sezonu w mediolańskiej La Scali, najsłynniejszym teatrze operowym świata.
Nowy sezon otworzyła tym razem - tradycyjnie w uroczystość świętego Ambrożego, patrona Mediolanu - opera romantyczna "Lohengrin" Ryszarda Wagnera. Reżyserem spektaklu jest Niemiec Claus Guth. Orkiestrę poprowadził Daniel Barenboim. Główną partię wykonał niemiecki tenor Jonas Kaufmann, które zebrał najwyższe oceny jako największy bohater wieczoru. W ostatniej chwili konieczna była zmiana partii Elsy von Brabant. Sopranistkę Anję Harteros, która zachorowała na grypę, zastąpiła Annette Dasch. Entuzjastyczna owacja po spektaklu trwała około 15 minut. Zebrał on jednak skrajnie różne oceny - od pełnych zachwytu po głosy niezadowolenia.
Uczestnicy gali, wśród nich przedstawiciele świata polityki, kultury, biznesu, mieli poważne kłopoty z dotarciem do teatru z powodu intensywnych opadów śniegu oraz organizowanej co roku w dniu premiery w La Scali demonstracji przed jej gmachem.
Demonstrowali przedstawiciele środowisk skrajnej lewicy, bezrobotni, robotnicy z zagrożonych zamknięciem zakładów. Doszło do przepychanek z policją, która zatrzymała marsz demonstrantów próbujących dostać się pod gmach opery. Uczestnicy protestu wznosili okrzyki przeciwko rządowi i bankom, rzucali także świece dymne w stronę wejścia do gmachu. Najdroższe bilety na spektakl kosztowały prawie 2500 euro.
Media zauważyły, że zapowiedź, iż spektakl operowy w języku niemieckim będzie trwał 5 godzin, zniechęcił wielu z tych, którzy na galowy wieczór przychodzą wyłącznie po to, by trafić potem do kronik towarzyskich i pokazać swe kreacje oraz klejnoty. Przybyli tym razem przede wszystkim prawdziwi miłośnicy muzyki.
na podstawie: RMFClassic
PP