Kultura Północy
Manchester to jedno z najważniejszych miast północnej Anglii. Znane jest przede wszystkim jako istotny ośrodek przemysłowy, a mniej jako centrum kulturalne. Tutaj Angielska arystokracja raczej nie przyjeżdża. Miasto nie posiada nawet opery i ma opinię raczej miejsca dla ludzi pracujących oraz dla młodzieży. Manchester nie jest też generalnie postrzegany jako cel podróży na romantyczny weekend, jednak myślę, że taka typowa opinia jest nie tylko krzywdząca dla tego miasta, ale po prostu mija się z prawdą.
Manchester to miasto tętniące życiem, pełne młodych ludzi oraz kultury, która wymyka się prostym podziałom na wysoką i niską. Miasto to w czasie ostatnich dekad dość diametralnie zmieniło swój wizerunek, z industrialnego centrum stało się nowoczesnym miastem otwartym na mniejszości, awangardową kulturę oraz artystów.
Jednym z widocznych znaków zmian, które zachodzą w Manchesterze w czasie ostatnich dwóch dekad było otwarcie w 1996 roku nowoczesnej sali koncertowej Bridgewater Hall. Miejsce to bardzo szybko stało się jedną z czołowych sal koncertowych w Wielkiej Brytanii. Odbywa się tutaj ponad 250 koncertów rocznie w tym orkiestr rezydentów takich jak Halle czy BBC Philharmonic.
Kolejnym znakiem przemiany Manchesteru z industrialnego miasta w kulturalna stolicę regionu jest odbywający się co dwa lata Międzynarodowy Festiwal Sztuki. W tym roku już po raz czwarty w lipcu odbywało się to niezwykłe wydarzenie kulturalne, które udowadnia, że sztuka nie zna granic.
Manchester na kilka tygodni przemienia się w miasto pełne sztuki, jest ona w teatrach, salach koncertowych, galeriach, ale również w opuszczonych budynkach, pubach oraz na miejskich placach. Repertuar festiwalu ma jedną podstawową zasadę, tutaj sztuka ma być unikalna. Wszystko, co jest prezentowane w ramach Manchester International Festiwal to światowe premiery, począwszy od instalacji multimedialnych, koncertów rokowych, muzyki elektronicznej, teatru, aż po operę i muzykę klasyczną. Tutaj, w przeciwieństwie do Londynu, na koncert idzie się bez krawata, a po koncercie przy kuflu piwa ludzie dzielą się wrażeniami.
Kenneth Branagh. Photo by Johan PerssonJednym z najważniejszych wydarzeń tegorocznego festiwalu było przedstawienie Macbeth z Kennethem Branagh w roli głównej. Aktor ten jest niezwykle popularny w Wielkiej Brytanii i szczególnie Szekspirowski repertuar przyciągnął tłumy do teatru. Samo przedstawienie imitowało XVII wieczny Angielski teatr. Ja określiłbym je mianem naiwnego realizmu. Przyznam, że mimo, iż aktorstwo Branagha robi wrażenie, to samo przedstawienie nie powaliło mnie na kolana.
Znacznie bardziej spodobała mi się sztuka “Stara kobieta” oparta na opowiadaniu Daniiła Charmsa.
THE OLD WOMAN rehearsalsWystąpili tutaj Amerykański aktor Willem Dafoe oraz legenda rosyjskiego baletu Mikhail Baryshnikov, natomiast wyreżyserował to przedstawienie Robert Wilson, znany przede wszystkim jako wybitny reżyser operowy. Wilson potrafi operując dość skromnymi środkami wykreować niesamowitą atmosferę teatru absurdu. Na scenie jest jedynie dwóch aktorów oraz czasem jeden lub dwa rekwizyty natomiast widownia jest jak zahipnotyzowana. Aktorzy oraz reżyser poszukują języka aby opowiedzieć historię szaleństwa, przyjaźni, ale i przemocy, z którą jednostki nie są w stanie sobie poradzić.
Jako meloman najbardziej wyczekiwałem muzycznych wydarzeń tegorocznego festiwalu. Niezwykle ciekawym okazały się “Michelangelo Sonnets” wyreżyserowane przez
Eric OwensPetera Sellarsa. W roli głównej wystąpił jeden z największych żyjących obecnie bas-baryton Erick Owens. Śpiewak ten znany jest z mocnych wagnerowskich ról, ktore wykonywał miedzy innym w Metropolitan Opera. W Manchesterze wystąpił w dość nietypowym przedstawieniu złożonym z pieśni Szostakowicza oraz kantaty BWV 56 Bacha. Owens gra tutaj Afro-Amerykanina, który jest sprzątaczem, ale marzy o odrobinie romantyzmu w życiu. Przedstawienie dla niektórych okazało się kontrowersyjne. Zza swoich pleców usłyszałem parę staruszków, którzy stwierdzili, że w obecnych czasach postawi się śmietnik na środku sceny i to się nazywa sztuką, po czy para ta wyszła. Jednak według mnie Owens swoim głosem wykreował niezwykle intymną atmosferę. W jego głosie była historia bólu, wykluczenia oraz umierania. Ja z pewnością przez długi czas nie zaponę tej dziwnej quasi-opery.
Natomiast przeze mnie najbardziej wyczekiwanym wydarzeniem był koncert Marthy Argerich. Od dawna marzyłem, aby usłyszeć na żywo tę pianistkę i wreszcie się udało. W Manchesterze Argerich z Martha Argerich. Photo Adriano Heitmantowarzyszeniem Manchester Camerata pod batutą Takacsa-Nagyego wykonała koncert fortepianowy numer 1 Ludwiga van Beethovena. Jak opisać grę, która jest perfekcyjna? Wydaje się, że Argerich w swojej interpretacji zawarła wszystko, była tam klasycystyczna lekkość, romantyczny wigor, były liryczne momenty oraz argentyńska pasja. Mimo, że pianistka ta ma już ponad 70 lat, gdy gra wydaje się wciąż młodzieńczo rześka. Jakby muzyka wyrwała ja ze szpon czasu i przeniosła do krainy Beethovena, którego muzyka przecież nigdy się nie starzeje.
W tym roku Argerich planuje również wystąpić w Warszawie podczas festiwalu Chopin i jego Europa, a tym, którym nie uda jej się usłyszeć na żywo pozostają rewelacyjne nagrania tej artystki. Do moich ulubionych należy kolekcja kameralnych nargań Marthy Argerich “Chamber Music” wydana w 2011 przez EMI.
Jacek Kornak