Kopernik na muzycznej uczcie u Savalla
Ludzie go uwielbiają – za najwyższą jakość wykonania muzyki dawnej, za starannie przemyślane scenariusze koncertów, za niezwykły nastrój jego występów. Koncert „Copernicus” Jordi'ego Savalla, który odbył się 26 marca 2013 r., nie zawiódł pod tym względem.
fot. Grzegorz Ziemiański www.fotohuta.plJordi Savall ma w Krakowie licznych wielbicieli. Bilety na jego występ w ramach festiwalu Misteria Paschalia najlepiej jest nabyć rano w dniu rozpoczęcia sprzedaży – po południu mogą już być wyprzedane. Na koncert też dobrze jest przyjść na półtorej godziny przed jego rozpoczęciem, aby spośród miejsc nienumerowanych zdobyć te z których można zobaczyć estradę. I dostali to, czego można było oczekiwać od zespołu Savalla. Wspaniałe głosy śpiewaków, oryginalne brzmienia dawnych instrumentów, zapomniane utwory przywrócone do życia i intensywny, hipnotyzujący nastrój tej muzyki, który dał wrażenie kompletnego przeniesienia w czasie.
Projekty Savalla zwykle oszałamiają swoją wielokulturowością, tym razem jednak mogliśmy czerpać przyjemność z powrotu do własnych korzeni. Projekt „Copernicus” przedstawia za pomocą muzyki dzieje i czasy toruńskiego uczonego. Savall w znacznej mierze oparł go na utworach polskiego pochodzenia. Mieliśmy okazję wziąć udział w jego premierowym przedstawieniu i zarazem przekonać się, jak pięknie brzmią polskie utwory w hiszpańskim wykonaniu. Ze względu na specyfikę repertuaru (usłyszeliśmy utwory powstałe w dość wąskim przedziale czasowym i pochodzące przeważnie z Europy środkowej) koncert ten może był nieco mniej zróżnicowany niż poprzednie projekty Savalla. Ci, którzy szczególnie upodobali sobie teatralne akcenty jego występów, mogli się poczuć delikatnie rozczarowani – tym razem artyści, La Capella Reial de Catalunya i Hesperion XXI, ograniczyli się do grania na estradzie, nie wykorzystując wielu zakątków Kościoła Świętej Katarzyny. Zaskoczeniem okazała się też temperatura godna środka zimy – niewiele wyższa wewnątrz kościoła niż na zewnątrz. Niebiańska muzyka zespołu Savalla była warta jednak nawet przemarzniętych palców.
fot. Grzegorz Ziemiański www.fotohuta.plCzekam z niecierpliwością na kolejny projekt katalońskiego mistrza muzyki dawnej i liczę na to, że klucze do miasta Krakowa, które zostały mu wręczone na początku koncertu, przyczynią się do jego częstszych wizyt w tym mieście. Choć sam Savall przyznał, że czuje się tu już tak bardzo zadomowiony, że żadnych kluczy mu nie potrzeba.
Na koniec pojawia się jeszcze jedno pytanie – czy wzorem poprzednich wycieczek w czasie i przestrzeni koncert „Copernikus” doczeka się pięknego wydania płytowego? Trzymam kciuki!
Maria Napieraj