Koktajl kultur i maloya
Trzeci dzień dziewiątej edycji Festiwalu Skrzyżowanie Kultur upłynął pod hasłem „Mistrzowie i szamani”. Usłyszeliśmy muzyków z Nowej Zelandii, Dżerby, Irlandii, Polski, Włoch i wyspy Reunion.
Koncert rozpoczął się występem dwóch Inuitek – Charlotte Quamaniq i Kathleen Meritt. Zaprezentowały one niezwykle oryginalny i niemal niespotykany w Polsce śpiew gardłowy, podczas którego udaje się wydobyć dwa dźwięki jednocześnie. Oprócz nich na scenie pojawili się Kemar Kennedy i Lawrence Kershaw. Artyści pokazali publiczności ekspresyjny i dość zabawny taniec haka, wykonywany zazwyczaj przed meczami piłkarskimi w Nowej Zelandii. Poruszenie wywołał występ Sofiena Zaïdi – muzyka i wokalisty z Dżerby. Zaïdi oczarował swoim śpiewem (zwłaszcza podczas wykonania utworu, w którym polska pieśń przeplatała się z arabską) oraz grą na tunezyjskiej odmianie lutni.
Publiczność usłyszała również wirtuoza antycznego sycylijskiego fletu pasterskiego – Carmelo Salemiego oraz Johna Joe Kelly’ ego podgrywającego na celtyckim bębnie bodhran. Muzycy na scenie połączyli siły z dyrektor artystyczną Festiwalu – Marią Pomianowską i saksofonistką – Aliną Mleczko. Niemałym zaskoczeniem podczas wieczoru okazała się oryginalna interpretacja Ronda à la Krakowiak op. 14 Fryderyka Chopina.
Artyści w trakcie trwania Skrzyżowania Kultur prowadzili kursy w kameralnych klasach mistrzowskich. Obejmowały one warsztaty wokalne, instrumentalne oraz taneczne. Ich zwieńczeniem był improwizacyjny finał, zamykający pierwszą część koncertu.
W drugiej części programu jedynym elementem jaki z pewnością mógł zakłócać publiczności odbiór były rozstawione krzesła. Wszystko za sprawą wspaniałego zespołu Lindigo, który szybko poderwał słuchaczy z miejsc, zachęcając ich do beztroskiej zabawy przy muzyce maloya i rytmach reggae i funk. Muzycy są jednym z najpopularniejszych zespołów na wsypie Reunion (położona około dwustu kilometrów od Madagaskaru). Trudno się temu dziwić – polifoniczny śpiew w połączeniu z afrykańskimi rytmami i brazylijską sambą tworzy mieszankę wybuchową. Artyści oprócz gry na pikèr (bambusowy idiofon), roulèr (cylindryczny bęben) i kayamb (grzechotka), okraszali swój występ entuzjastycznym tańcem (a wszystko to w tradycyjnych madagaskarskich przepaskach zwanych lamba). Maloya na dobre oczarowało tego wieczora festiwalową publiczność, bo Lindigo długo nie mogło zejść ze sceny.
MK