Klasyk XX wieku
Muzyka XX wieku to twardy orzech do zgryzienia. Często nie trafiła jeszcze na stałe do repertuaru, a o dobre wykonania trudno. Z pomocą melomanom przychodzi seria 20C, wydawana wspólnie przez Deutsche Grammophon i Dekkę. 50 albumów poświęconych jest 50 najważnieszym twórcom ubiegłego stulecia.
Dotychczas ukazało się 30 albumów poświęconych z jednej strony kompozytorom, którzy pisali na początku XX wieku, jak Gustaw Mahler. Z drugiej – twórcom żyjącym, jak Pierre Boulez. Ten ceniony kompozytor i dyrygent karierę zaczynał jako muzyczny enfant terrible. Jego najbardziej znanym utworem jest „Le marteau sans maître” („Młot bez mistrza”), utwór z lat 50., przeznaczony na sopran i bardzo nietypowy zestaw instrumentów. Kompozytor wykorzystuje w tym dziele altówkę, flet, gitarę, wibrafon, ksylofon, a także bardzo rozbudowaną sekcję perkusji. Związki muzyki z poezją René Chara są luźne. „Młot bez mistrza” to tekst surrealistyczny, trudno więc oczekiwać po nim logiki i spójności. Słuchanie muzyki Bouleza to spore wyzwanie. Srodze zawiodą się ci, którzy spodziewali się słuchania lekkiego i przyjemnego. Muzyka tego kompozytora jest trudna i wymaga dużego skupienia. „Chciałem stworzyć zupełnie inny świat” - wyznał Boulez, i ciężko byłoby nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że mu się to udało. Francuz chciał połączyć egzotyczne brzmienie zespołu, inspirowane muzyką Wschodu, z awangardową techniką kompozytorską – serializmem. I mimo, że sam serializm nie przetrwał próby czasu i pisane w tej technice dzieła zasadniczo zniknęły z sal koncertowych, „Le marteau sans maître” można czasem usłyszeć podczas koncertów. W tym nagraniu utworem kieruje sam kompozytor, a trudną partię wokalną wykonuje Hilary Summers. Szukanie lepszego wykonania nie ma większego sensu – obecność kompozytora za pulpitem gwarantuje wykonanie najlepsze z możliwych. Niewykluczone jednak, że kiedy matematyczna muzyka Bouleza za bardzo się osłucha, konieczna będzie odmiana...
Oskar Łapeta