Katarzyna Gluza (Ãtma Quartet): Ciągnie nas do kameralnych miejsc z duszą

18.01.2020
fot. mat. pras.

O muzyce kameralnej i towarzyszących jej emocjach z pierwszą skrzypaczką Ãtma Quartet, Katarzyną Gluzą rozmawia Magdalena Burek

Magdalena Burek: Skąd się wzięła nazwa kwartetu?

Katarzyna Gluza: Słowo „Atma” w filozofii indyjskiej oznacza duszę, z niemieckiego „Atem” to oddech, czyli również coś, bez czego nie można żyć. Oczywiście jest to także nawiązanie do willi Atma Karola Szymanowskiego, którego twórczość jest nam bardzo bliska.

Utwory Szymanowskiego znalazły się na Waszej debiutanckiej płycie. Teraz planujecie kolejną. Czy również zagości na niej ten kompozytor?

Debiutancka płyta zawiera jego drugi kwartet, teraz nagramy I kwartet C-dur op. 37. A ponadto I kwartet d-moll Stanisława Moniuszki i jedyny zachowany w całości, a odnaleziony dopiero w 1996 r., kwartet Franciszka Lessla. Dodam, że ten utwór był pisany na wzór kwartetów klasyków wiedeńskich i w taki sposób chcemy go zinterpretować.

20 stycznia w Mazowieckim Instytucie Kultury zagracie kwartet „Śmierć i dziewczyna” Schuberta. Dla mnie już samo zestawienie tematu śmierci, młodości i kobiecości buduje w wyobraźni symboliczne obrazy, skojarzenia. Schubert pewnie się nie spodziewał, że jego utwór będzie kiedyś wykonywał kwartet żeński…

Prawdopodobnie nie spodziewał się, że ktokolwiek będzie wykonywał jego kwartety smyczkowe – zespoły działające za jego życia nie przejawiały zainteresowania jego twórczością. Każdy wykonawca interpretuje dzieło muzyczne w oryginalny sposób, ale myślę, że kobiety z natury są bardziej skłonne do uzewnętrzniania emocji, co zapewne ma wpływ na dźwięk albo samo podejście do instrumentu.

Co charakteryzuje Wasz zespół?

Dusza (śmiech), nazwa do czegoś zobowiązuje. Mamy wspólną wrażliwość, to znaczy poruszają nas te same dzieła, podobnie je interpretujemy, odczuwamy. Ułatwia to pracę nad utworami. Naprawdę bardzo rzadko się zdarza, że mamy różne koncepcje i nie możemy dojść do porozumienia. Powiedzmy, że spójność brzmienia, wynikająca z podobnej wrażliwości, jest tym, co nas wyróżnia.

Jak mówi romantyczna estetyka muzyki: aby zrozumieć utwór, trzeba zrozumieć uczucie, które go wywołało. Myślisz, że jest to możliwe? Czy podczas koncertów rzeczywiście towarzyszą Wam aż tak silne emocje?

Raz zdarzyło się nam nawet popłakać.

Naprawdę?

Za dużo powiedziane, po prostu dwóm z nas w trakcie jednej z części kwartetu popłynęły łzy wzruszenia. To wszystko. Jako zespół staramy się, na ile to możliwe, wyobrazić sobie, co kompozytor chciał przekazać, co w danym momencie przeżywał, ale swoje wyobrażenie o utworze opieramy przede wszystkim na wskazówkach podanych przez twórcę w notacji. Już samo określenie tempa, tonacji stwarza nastrój. W trakcie pracy nad utworem dążymy do wspólnego odczuwania; dopiero gdy to się dzieje, osiągamy wspólne brzmienie i mamy siłę oddziaływania.

Czy romantyczna idea muzyki jako mowy uczuć jest Ci bliska?

Dla mnie czymś niesamowitym i niezwykle inspirującym jest możliwość wykonywania utworów różnych twórców i epok. Rozumienie muzyki na przestrzeni dziejów się zmieniało. Na przykład w klasycyzmie muzyka była w pewnym sensie traktowana jako nauka, opierająca się na konkretnych wzorcach estetycznych i konstrukcyjnych. Późniejsi kompozytorzy zaczęli subiektywnie podchodzić do samej twórczości, co było też związane z powstaniem szkół narodowych. Każdy chciał manifestować swoją odrębność, więc faktycznie te dzieła stały się bardziej emocjonalne. W XX w. istniały już różne nurty. Każdy jest inny, każdy ma w sobie coś ciekawego. Lubię poznawać i inspirować się niemal każdym.

Od 2018 r. bierzecie udział w projekcie Le Dimore del Quartetto, w ramach którego popularyzujecie muzykę polską we Włoszech. Możesz coś o tym opowiedzieć?

Uczestniczymy również we francuskim programie ProQuartet, promującym muzykę kameralną na świecie. Przyznam, że spotykamy się ze słuchaczami, którzy nigdy wcześniej nie poznali twórczości Karola Szymanowskiego, więc promowanie twórczości polskich kompozytorów za granicą rozumiemy jako naszą misję. Poza tym na rynku jest pewien deficyt muzyki kameralnej. Dlatego też cieszę się, że powstają konkursy, na przykład im. Karola Szymanowskiego czy Muzyki Polskiej w Rzeszowie, bo między innymi dzięki nim muzyka polska zaczyna być dostrzegana.

Jak postrzegają polską muzykę zagraniczni odbiorcy? Czy czujesz jakąś różnicę między polskimi i zagranicznymi melomanami?

Grywamy nie tylko polski repertuar. Gdy odbiorca włoski lub francuski podchodzi do nas po koncercie – oczywiście nie zawsze, ale jednak częściej, niż to ma miejsce w Polsce – widać, że grany przez nas kwartet Haydna słyszał już po raz setny w życiu. Dostrzega więc różnice w wykonaniu tego utworu przez różne zespoły. W Polsce zainteresowanie muzyką klasyczną, szczególnie kameralną, jest dużo mniejsze. Co prawda sale koncertowe są wypełnione po brzegi – tutaj duży ukłon w stronę organizatorów, publiczność również reaguje bardzo żywo, ale to sytuacja koncertowa, podkreślam: zorganizowana i chwilowa.

Bardzo dużo podróżujecie. Czy są jeszcze jakieś miejsca, które chciałybyście odwiedzić?

Bardzo chciałybyśmy wyruszyć w trasę koncertową na Podkarpacie, gdzie grałybyśmy między innymi w małych, drewnianych cerkwiach. Ciągnie nas do kameralnych miejsc z duszą, gdzie można mieć bliższy kontakt z odbiorcą i gdzie ta muzyka nie jest tak łatwo dostępna jak w większych miastach. Tamtejsi odbiorcy usłyszą wykonywaną przez nas muzykę być może pierwszy i ostatni raz w życiu. Dlatego mam nadzieję, że uda się zrealizować te plany. Kontakt ze słuchaczem w muzyce kameralnej jest bardzo istotny, dlatego lubimy grać w niedużych miejscach. We Włoszech i Francji zdarza się nam grać w małych kościółkach. Kilka razy miałyśmy taką sytuację, że siedziałyśmy na środku sali, a publiczność była wokół nas. Niezapomniane przeżycie.

A tymczasem będzie można Was usłyszeć 20 stycznia o godz. 19 również w miejscu kameralnym, czyli w Mazowieckim Instytucie Kultury w ramach cyklu „Arcydzieła muzyki kameralnej”. Dziękuję za rozmowę!

***

20 STYCZNIA (pon.), godz. 19
ARCYDZIEŁA MUZYKI KAMERALNEJ

ÃTMA QUARTET w składzie:

Katarzyna Gluza – skrzypce
Paulina Marcisz – skrzypce
Karalina Orsik-Sauter – altówka
Dominika Szczypka – wiolonczela

Program:

Franz Schubert

Kwartet smyczkowy d-moll „Śmierć i dziewczyna” nr 14 D. 810

 

 

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.