Kameralistyka po śląsku: Pendereckiego da się lubić
Trzecia już płyta Śląskich Kameralistów przynosi nam – po świetnej płycie z nagraniami przebojów muzyki rozrywkowej i po albumie z muzyką żydowską – repertuar klasyczny. Utwory na pozór całkowicie rozbieżne – Quintetto per archi (Kwintet smyczkowy „Kartki z nienapisanego dziennika”) – Krzysztofa Pendereckiego oraz Kwintet smyczkowy nr 2 G- dur op. 77 Antonina Dvoŕáka.
Wydaje się na pozór, że utwory do siebie nie pasują i wybór jest bardziej przypadkowy niż mający jakiś cel. Nic bardziej mylnego. Dla wielu słuchaczy Penderecki kojarzy się raczej z muzyką tylko dla koneserów – „Kartki z nienapisanego dziennika” powinny rozwiać tę opinię. Owszem, w wielu miejscach da się słyszeć tak charakterystyczne dla Pendereckiego ciężko brzmiące nuty, pomimo to utwór jest w charakterze bardzo melodyjny. Kwintet jest rozbudowaną o partię kontrabasu wersją wcześniejszego kwartetu o tym samym tytule. Warto wspomnieć, że jest to pierwsze światowe nagranie tej wersji.
Kompozytor, rozpoczynając od ciężkiego grave, przechodzi do szybkiego, momentami wręcz nieokrzesanego vivace, by zachwycić dalej melodyką walca – tak, walca – co może całkowicie nie kojarzyć się z Pendereckim – a jednak. Wreszcie tak ulubione przez kompozytora adagio notturno prowadzi nas w melodyjny świat nokturnu, by za chwilę rozbłysnąć cygańskimi nutami a zakończyć poetycko i delikatnie, wręcz nostalgicznie.
Niesamowity utwór. Piszę te słowa z niemałym zakłopotaniem, ponieważ nigdy nie byłem miłośnikiem muzyki Pendereckiego, a jednak Kwintet przesłuchałem trzy razy, zanim zdecydowałem się przejść do drugiej części płyty z muzyką Dvoŕáka. Jest wyjątkowo wciągający.
Kwintet czeskiego kompozytora to jeden z ulubionych utworów Krzysztofa Pendereckiego, co spina mocną klamrą oba dzieła na płycie. Muzyka Dvoŕáka wpada w ucho. Prowadzi od energicznego początku przez rytmiczne allegro vivace, i bardzo śpiewne Finale utrzymane w tempie allegro assai. Utworu słucha się z tym większą przyjemnością, że przesycony jest tym, co można nazwać „słowiańską nutą” – tak charakterystyczną chociażby dla Chopina.
Niewątpliwie potężnym atutem płyty jest maestria gry muzyków Kwintetu Śląskich Kameralistów, którzy całą duszę włożyli w wykonanie. Spójność i przenikanie się instrumentów, ekspresja i delikatność, wreszcie pełna precyzja to bardzo charakterystyczne dla śląskich muzyków cechy słyszalne już na dwóch wcześniejszych, wspomnianych przeze mnie płytach. Gorąco polecam, gdyż jest to muzyka, która potrafi zachęcić do słuchania klasyki nawet najbardziej zagorzałych przeciwników gatunku.
Muzyką delektował się
Adrian Nowak
redaktor działu recenzji magazynu Presto