KTO do teatru?

03.10.2021

Kraków od dawien dawna uznawany jest za kolebkę kultury i sztuki. Teatr i piosenka aktorska wpisane są w krwiobieg tego miasta. We wrześniu 2021 r. na mapie miejsc, które bezsprzecznie należy odwiedzić, pojawiła się nowa, stała siedziba dobrze wszystkim znanego Teatru K.T.O. Po wzmożonych pracach organizacyjnych, przy ul. Zamoyskiego 50 od 1 października rozpoczyna się sezon teatralny.

 

 

Nowy start

 

Inauguracja nowej siedziby teatru odbyła się 7 września br., gromadząc tłum zaproszonych gości. Nie odbyło się to jednak w typowy dla tego rodzaju wydarzeń sposób, co było niemałym zaskoczeniem, nie tylko dla gości przybyłych na uroczyste otwarcie, lecz także przechodniów. Wszyscy obserwowali z zaciekawieniem, jak przed budynek teatru nadjeżdżają dwa buldożery ze stojącymi na lemieszach aktorami, odgrywającymi role budowniczych. Ich dialog był jednocześnie lekcją historii, opowiadającą o największych perełkach Podgórza, otaczających siedzibę Teatru K.T.O. Wkrótce potem oczom zebranych ukazała się grupa aktorek w strojach roboczych, z łopatami w dłoniach. Swoją choreografią nawiązywały do poprzedniej sceny, pokazując w obrazowy i lekki sposób proces prac budowlanych. Jak się okazało kilka chwil później – łopata to nie tylko narzędzie pracy. Artyści z grupy Le G. Bistaki udowodnili, że nawet będąc w garniturze, można nią manewrować, podrzucając niczym piórko. Gdyby nie fakt, że widziałem to na własne oczy, trudno byłoby mi uwierzyć w taką precyzję, przy absolutnym luzie, który zaprezentowali panowie. Tym akcentem zakończyła się część artystyczna na zewnątrz.

Po drugiej stronie lustra

 

Przekroczywszy bramę, goście znaleźli się w zupełnie innej rzeczywistości. Przybyłych niemal od progu witał francuski artysta, klaun Pat Belland. Wokół czarnej kwadratowej bryły budynku rozciąga się pięknie zaaranżowany ogród. Robi wrażenie ogromnego, choć wiadomo, że to tylko złudzenie. W ogrodzie znajduje się niewielki amfiteatr, a przed nim scena letnia, zaprojektowana tak, by jej front służył jako plenerowy ekran kinowy. Właśnie tam zaproszeni goście obejrzeli fragment nagrania wideo ze spektaklu pt. „Sprzedam dom, w którym już nie mogę mieszkać” w reżyserii dyrektora Teatru K.T.O. Jerzego Zonia. Po zakończeniu projekcji, na deskach tej samej sceny wystąpili Paul Morocco & Ole, którzy znakomicie wprowadzili publiczność w klimaty kabaretu z muzyką flamenco w roli głównej. To, co wyprawiali z gitarami – nie mówiąc wyłącznie o grze – to wirtuozeria kabaretu. W ramach interakcji z publicznością, jako osoba siedząca tuż przed sceną, zostałem niespodziewanie wywołany do tablicy, by zagrać z Paulem w ping-ponga. Samo to było dla mnie zaskoczeniem, ale jeszcze bardziej zdziwiło mnie, że graliśmy, używając gitary i wachlarza zamiast paletek. Nie stałem się lepszym graczem, lecz na pewno prędko tego nie zapomnę.

Po części plenerowej nadszedł czas na zaprezentowanie sali teatralnej. Gdy zgasły światła, na scenę wszedł krągły mężczyzna w mundurze, przedstawiając się jako… Mussolini. Wygłaszał swój monolog w wersji dostosowanej do miejsca, w którym występował. Tubalnym, zadziornym głosem, z błyskiem w oku, mówił o bezsensownym inwestowaniu pieniędzy w utworzenie tego teatru i kulturę, skoro jest tyle innych możliwości. Demonstracyjnie niszczył kartki z wypisanymi na nich wartościami, takimi jak pokój czy miłość, jawnie kpiąc sobie z nacjonalizmu. Próbował nawet podpalić scenę, oblewając ją wprost z kanistra, a potem bawiąc się płonącą pochodnią. Nagle… stwierdził, że to tylko woda i rozbroił wszystkich swoim szelmowskim śmiechem. Gdy sądziłem, że to koniec występu, Leo Bassi – bo o nim mowa – zdjął górę od munduru, po czym polał się obficie miodem, pytając przy tym zaczepnie, czy publiczność lubi miód. Dokładnie wysmarowany, obsypał się pierzem. „Anioły są blisko Boga, ale czasem są odsyłane na Ziemię jako klauni” – podsumował swój performance komik. Obserwowanie kontrastu między Mussolinim a aniołem-klaunem i transformacji w tak krótkim czasie było bardzo ciekawym doświadczeniem. Bassi świetnie buduje napięcie i sprawia, że widz nie może być pewien nawet rzeczy teoretycznie oczywistych. Puszcza oko wtedy, gdy najmniej się tego spodziewamy. Geniusz!

 

Niesamowite było także to, że budynek teatru stał się jednocześnie scenografią i elementem łączącym wielowątkowego spektaklu, dziejącego się na różnych płaszczyznach.

 

Historia i nowoczesność

 

Gdyby kamienice w Starym Podgórzu potrafiły mówić, każda opowiedziałaby własną historię. To pewne tym bardziej, że niemal wszystkie budynki tej części miasta widnieją w rejestrze zabytków. Przestrzeń po dawnym kinie Wrzos została zaprojektowana z poszanowaniem historii miejsca, nawiązując do obecnej tam architektury. Odrestaurowanie fasady do jej pierwotnej formy z XIX w. (takiej, jaką miał istniejący wówczas pod tym numerem budynek przytułku Zgromadzenia św. Wincentego á Paulo) było jednym z głównych założeń przy projektowaniu siedziby teatru. Tradycja miesza się tu z nowoczesnością. Historia przeplata się z tym, co tu i teraz. Bardzo współczesna, czarna bryła budynku głównego mieści m.in. salę teatralną i jest wyposażona w narzędzia multimedialne, godne sztuki XXI w. Mariaż ten jest efektem współpracy krakowskiego artysty intermedialnego, performera, grafika, fotografa, rzeźbiarza i scenografa Aleksandra Janickiego oraz architekta Mariusza Twardowskiego z zespołem.

 

 

– Jako że budynek kina Wrzos nie miał wartości stricte historycznej, a jedynym ogniwem łączącym to, co zastaliśmy, z poprzednim wcieleniem tego miejsca była fasada z 1887 r., postanowiliśmy przywrócić ją do stanu z czasów pierwotnej świetności i wyeksponować jako zastawkę – element, za którym kryje się black box – zasadnicza część budynku i główna scena. To był gest w kierunku tradycji. Swoisty dialog z historią tego fragmentu Podgórza. Wykorzystaliśmy także materiał z epoki. Wewnątrz foyer widoczne są ceglane wątki wykonane pieczołowicie z kawałków tego, co odkryliśmy na miejscu zabudowy – mówi Janicki. – To miejsce ma w sobie pewną dramaturgię. Jest swego rodzaju metaforą. Zagubiony teatr, który nie miał dotychczas własnej sceny, znalazł dom w miejscu, w którym dawniej był przytułek. Czy to nie znamienne? – dodaje.

 

W projekcie znalazły się również liczne rozwiązania wizualne i multimedialne, jak choćby chodnik z kostki granitowej, z porozrzucanymi w nim LED-owymi cegłami, które świecą wieczorem. W foyer można zobaczyć meble autorstwa Aleksandra Janickiego i Mai Gralak, pełniące funkcje multimedialne. Jest lada z ukrytymi emiterami dźwięku i obrazu oraz nowoczesne w formie „mówiące” siedziska (odtwarzające dźwięk pod wpływem nacisku), opowiadające fragmenty historii obiektu, Podgórza, i Krzemionek. Salę kinową wyposażono w zdalnie otwierany dach, co umożliwia wpuszczenie do budynku „żywiołów”, a więc symboliczne nawiązuje do korzeni grupy i jej funkcjonowania, głównie w przestrzeni otwartej.

Teatr K.T.O. otwarty jest także na współpracę z zewnątrz. Dzięki temu odbywają się m.in. pierwsze w Polsce warsztaty „Kreatywy. Centrum Kreatywności” realizowane w ramach projektu „Cztery odcienie teatru”. Prowadzone zarówno przez g/Głuchych, jak i słyszących twórców, mają rozwijać kreatywność osób niesłyszących oraz słyszących, łącząc te dwa światy za pomocą sztuki, która ma być płaszczyzną do dialogu, przełamywania barier i wspólnego tworzenia.

Informacje o bieżącym repertuarze i pozostałych działaniach artystycznych znajdują się na stronie: www.teatrkto.pl.

 

Paweł Kawałek

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.