Jest następca Pavarottiego [relacja]

27.09.2016
<p>© ROH. Fot Mark Douet</p>

JACEK KORNAK: W tym roku Opera Królewska w Londynie rozpoczęła sezon nową produkcją Normy oraz wznowieniem Il barbiere di Siviglia. Legenda głosi, że tę bez wątpienia najbardziej znaną operę komiczną w historii muzyki 23-letni Gioacchino Rossini napisał w niecałe dwa tygodnie. Pewne jest natomiast, że od swojej premiery w 1816 roku Cyrulik Sewilski nie przestaje zachwycać publiczności na całym świecie. Dzieło Rossiniego jest żywiołowe, muzyka ma w sobie coś niemal erotycznego i jest pełna bezpretensjonalnego humoru.

Reżyserzy Moshe Leiser oraz Patrice Caurier wydobywają z tej opery to, co najlepsze. Ich produkcja charakteryzuje się przerysowanym, nieco groteskowym stylem, który jednak, co najważniejsze, świetnie oddaje muzykalność Rossiniego. Sporo tutaj odniesień do historii kina, od filmów Chaplina po Felliniego. Leiser i Caurier udało się uchwycić humor zawarty w tej operze a najlepszym tego dowodem były salwy śmiechu wybuchające co kilka minut wśród publiczności.

Muzycznie przedstawienie przygotował Henrik Nánási. Poprowadził orkiestrę Opery Królewskiej bez zarzutu, oddając bogactwo orkiestracji Rossiniego i charakterystyczne dla tego kompozytora rytmy. Styl Nánásiego odznaczał się harmonią i elegancją, ale momentami przydałoby się nieco więcej energii.

Generalnie całość obsady bardzo dobrze poradziła sobie z tą wokalnie niezmiernie trudną operą. Pomimo że Cyrulik Sewilski wydaje się błahą komedią, to można sobie na nim przysłowiowo połamać głos. Partie wokalne najeżone są pułapkami. Piętrzą się tutaj tryle, tempa zmieniają nagle, sporo szybkich pasaży oraz wysokich dźwięków. W rolę Rosiny wcieliła się Daniela Mack. Wykonała partię z techniczną perfekcją i sporą dozą scenicznej werwy. Vito Priante jako Figaro bawił i zachwycał precyzją oraz tempem, z jakim wyśpiewywał swoją partię. To żywiołowy śpiewak, który rewelacyjnie pasuje do belcantowskich oper buffo.

Jednak bezsprzeczną gwiazdą wieczoru okazał się meksykański śpiewak, który debiutował na deskach Royal Opera House, Javier Camarena. Wprawdzie scenicznie czuł on się może trochę niepewnie, ale jego głos wprawił publiczność w osłupienie. Miało się wrażenie, że to Pavarotti z jego najlepszych lat. Camarena ma wyrazisty, pełny głos o pociągającej barwie. Partię Hrabiego Almavivy wykonał wirtuozersko. Wysokie dźwięki zachwycały, pasaże były doskonałe, wszystkie ornamenty Rossiniego perfekcyjnie wyartykułowane, ale co najważniejsze, śpiewak ten ma niesamowitą charyzmę, której nie sposób się oprzeć.


© ROH. Fot Mark Douet  

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.