Jak cienka czerwona linia zmienia życie
PAWEŁ [WARSZAWA]: Muzyki filmowej słucham od 1996 roku – wtedy po raz pierwszy usłyszałem „Twierdzę”. Przez jakiś czas zdarzało mi się nawet chodzić do kina, „because of music”, czyli z powodu kompozytora. Tak się też stało w 1998 roku, gdy gdzieś za drugim albo trzecim razem udało mi się wreszcie trafić na seans „Cienkiej czerwonej linii”. Moja pasja do muzyki i do kina wtedy się dopiero zaczynała, więc jako czternastolatek nie mogłem wiedzieć, kim w świecie filmu jest Terrence Malick. Choć znałem oczywiście aktorów (i jak każdy, zdziwiłem się, że Travolta i Clooney grają razem na ekranie maksymalnie dziesięć minut). Tak czy inaczej dla mnie motywacją do zobaczenia filmu był Hans Zimmer.
Historie z cyklu My Music Story czytaj na naszym blogu: mymusicstory.blog.pl
Film spodobał mi się bardzo, muzyka w nim też, niemniej dopiero po kilku latach zakupiłem płytę, a od kolegi pożyczyłem kasetę VHS z filmem, by go sobie przypomnieć. I wtedy zorientowałem się, czym ta muzyka naprawdę jest. Doszło do tego, że obejrzałem wszystkie powtórki w telewizji (pojawiały się średnio raz na rok). Po którejś z nich postanowiłem spisać swoje myśli.
A potem wydarzyło się coś, co na zawsze zmieniło moje życie. Po dłuższych poszukiwaniach znalazłem portal, na którym mogłem opublikować swój tekst również w wersji angielskiej. Któregoś dnia dowiedziałem się, że prawdziwy Hans Zimmer pojawił się na Facebooku. W gruncie rzeczy nie licząc na nic poprosiłem kolegę, by mnie polecił… Zadziałało – Hans Zimmer dodał mnie do znajomych!!!
(...)
Opowiedz nam swoją muzyczną historię. Napisz do nas: [email protected]